Epilog

667 76 33
                                    


Ostatkiem sił dotarł do starych, opuszczonych magazynów. Oparł się plecami o jeden z nich o osunął na ziemię. Już nawet nie czuł własnych nóg. Chociaż, jak mógł czuć coś, czego już po prostu nie ma. Z każdą minutą rozpad obejmował coraz więcej jego i tak zniszczonego ciała. 

Oddychał płyciej, był na granicy zemdlenia. Ręką powoli sięgnął do paska przy którym miał cztery strzykawki z gotowymi truciznami. Wziął jedyną, która w tamtym momencie mogła mu chodź trochę pomóc i bez wahania wstrzyknął sobie substancje. Po krwioobiegu nastolatka szybko rozprzestrzenił się lek przeciwbólowy. Zielono włosy wiedział, że to i tak starczy jedynie na około pół godziny. 

Nawet już nie liczył ile czasu tak siedzi, dopiero kroki stające się coraz głośniejsze wybudziły go z letargu. Uśmiechnął się minimalnie, bo na tylko tyle pozwalała jego na wpół skruszona twarz. W końcu przyszedł czas na wyjaśnienie wszystkiego.

-Oi Kacchan, Widzę, że się nie ociągałeś z przyjściem tutaj - powiedział gdy właściciel blond fryzury wyszedł zza zakrętu - dawno się nie widzieliśmy. Wybacz, ale niestety nie mam zbytnio możliwości by wstać. Jakby to ująć, nogi mi uciekły - zaśmiał się delikatnie, a chwile później zaniósł się ostrym kaszlem.

Blondyn przychodząc w to miejsce spodziewał się dosłownie wszystkiego, ale nigdy by nie pomyślał, że zastanie tak straszny widok. Zielono włosy dosłownie rozpadał się na jego oczach. Nutka przerażenia zagościła w ciele licealisty i nie pozwoliła na wydobycie żadnego dźwięku ani na postawienie chociażby jednego kroku w stronę chłopaka. Po prostu stał jak słup i się patrzył, mimo, że pragnął w tamtej chwili odwrócić wzrok.

-Deku, co. Co tu się..... - nie mógł ułożyć żadnego sensownego zdania. W myślach panował istny chaos, z którym nie mógł się uporać. Nie był na to przygotowany.

-Powinieneś bardziej nad sobą panować - odparł cicho z trudem - może usiądziesz? Mamy trochę do pogadania, a przecież nie będziesz tak stał przez ten czas. Trochę niekulturalnie z twojej strony, ale przecież nigdy kulturą nie grzeszyłeś więc co się dziwić.

-Coś ty zrobił Delku? - zapytał podchodząc bliżej. Pierwszy szok już minął, a zastąpiła go złość. Nie ważne jak ten przygłup wygląda, nie mógł zapomnieć, że jest złoczyńcą i ma dużo przewinień na swoim koncie. Musiał zachować ostrożność. Usiadł dwa metry od Izuku i zaczął mu się intensywnie przyglądać, jakby próbując znaleźć przyczynę stanu nastolatka.

-Oi no, nie patrz się tak - obudził się - to nie moja wina, że tak wyglądam. Pan "rączka" też maczał w tym palce. Naprawdę, Shigaraki czasem nie myśli. Żeby tak zahipnotyzować nieznajomego, a potem wszczepić mu dar i to jeszcze źle! Takie rzeczy tylko liga potrafi wymyślić.

-O czym ty pieprzysz? Jaka rączka? Kim jest do cholery Shigaraki i co za hipnoza? W coś ty się wpierdolił?! Jesteś jeszcze głupszy niż wcześniej - powiedział niezbyt rozumiejąc sytuację. Był zdezorientowany obrotem spraw. Spodziewał się jakiegoś ataku ze strony złoczyńców, a nie pogawędki z tym zielonym idiotą, który jest na granicy śmierci.

-Zahipnotyzowali mnie, ot co się działo. Nie mogłem do końca kontrolować swojego ciała, ani tego co robię i mówię. Dopiero po wizycie w szkole coś zaczęło się ruszać i pomału odzyskiwałem władzę. Przyznam, ciężko było się się połapać w tej bandzie popaprańców i udawać, że jestem po ich stronię - prychnął z irytacją - a jak już się uwolniłem to jest już za późno. Zostało może z dwadzieścia minut.

-Co ty pierdolisz? Jakie dwadzieścia minut?! Gdzieś ty był przez ten cały czas? Czemu do cholery nie wróciłeś, skoro niby odzyskałeś świadomość, co? Może nie chciałeś i wolałeś być cholernym złoczyńcą? - blondyn w końcu mógł wyrzucić te wszystkie pytania które kotłowały mu się w głowie od czasu gdy Midoriya zniknął. Czuł złość, nie mógł zrozumieć czemu to wszystko się wydarzyło - no gadaj Deku? A może się boisz?

Znajdź Mnie Kacchan!  |Villain Deku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz