.11.

555 56 14
                                    

Siedział już czwartą godzinę nad biurkiem i zastanawiał się, jak ma do cholery rozwiązać zadanie, wyznaczone mu przez All For One'a. Musiał sporządzić idealny wręcz rozkład ulic, jakie patrolować będą bohaterowie przez następny tydzień. Liga złoczyńców planuje nowy skok, który tym razem musi się skończyć powodzeniem i uśmierceniem Symbolu Pokoju.

-Jak ci idzie maluchu? - zagadał do niego Tomura, wchodząc do jego biura. Niebiesko-włosy spodziewał się, że odpowiedź będzie niezbyt zadowalająca. Stan Midoryi pogorszył się już do tego stopnia, że nie mógł normalnie używać prawej ręki, a co za tym idzie, normalnie pisać. Martwił się, że dzieciakowi zostało nie więcej niż tydzień życia. Wiedział więcej niż powinien.

Ciało Izuku rozpadało się i nie można było już tego zatrzymać. Shigaraki czuł się winny. Nawet jeśli jego serce, już dawno wyzbyło się współczucia, to jednak dla tego dzieciaka mógł ponownie zachowywać się bardziej ludzko.

Gdyby nie ta jedna, cholerna operacja wszystko byłoby dobrze i dzieciak miałby jeszcze wiele lat przed sobą.
Młody złoczyńca zapatrzony w szefa ligi, nie mógł sobie odpuścić i wręcz błagał, by ten wszczepił mu jeden ze swoich Quirk. Nie mówiąc już o tym, że był pod wpływem hipnozy, która wciąż trwa.

Tak, z całą pewnością gdyby nie hipnoza i zapanowanie nad umysłem tego dzieciaka, dawno już by tu go nie było. Nie był zbyt chętny dołączyć do ligi, więc trzeba było użyć trochę siły. Wszczepienie umiejętności miało dokończyć proces, ale w pewnym momencie umysł młodego chłopaka wyszedł spod kontroli AFO i nastąpiły komplikacje oraz częściowe odrzucenie daru przez ciało nastolatka.

-Kogo ty nazywasz maluchem? Nie jesteś ode mnie dużo starszy - odpowiedział Izuku nie odrywając wzroku znad kartki. Jego prawa ręka była zabandażowana i przy każdym ruchu, wywoływała nagłą fale bólu, jednak Midoriya znosił to i starał się nie pokazywać po sobie, że przeżywa małe tortury - za jakiś czas powinienem skończyć. Została mi tylko chodząca pochodnia i pan bandażyk bazyliszek.

-Nieżle sobie radzisz - mruknął ściągając z twarzy swojego "ojca" - młody, kiedy ty zamierzasz się spotkać z tym blondaskiem? To nie najlepszy moment by narażać lige na odkrycie kryjówki przez bohaterów, a ten dzieciak może wszystko wypaplać.

-Spokojnie Shigaraki, wszystko przemyślałem - zaśmiał się, odwracając się przodem do niebiesko-włosego. Chciał jak najdłużej zachować pozory, by nie zostać odkrytym zbyt wcześnie, inaczej jego plan posypałby się już na początku.

Po spotkaniu z dawnym przyjacielem w akademii, zaczął odzyskiwać nad sobą kontrole i uwalniać się z działania hipnozy. Na początku był bardzo zdezorientowany, ale szybko się opamiętał i zaczął swoją grę.

Co prawda nie pamięta wszystkiego, ale sytuacje chwilę przed utratą świadomości pamięta akurat idealnie. Było to aż nazbyt traumatyczne, by był w stanie o tym zapomnieć.

-Spokojnie, to nie będzie boleć. Co najwyżej łaskotać - powiedział All for One do lekko wystraszonego Izuku, siedzącego przed nim na krześle chirurgicznym, zapięty w pasy bezpieczeństwa.

Nie do końca zdawał sobie sprawę co się dzieję wokół niego, gdyż był pod działaniem środków odurzających. Jednak jedyne czego był pewien, to to, że w końcu będzie miał swój upragniony dar. Nie ważne jakim kosztem, od tej chwili nie będzie już bezwartościowy i udowodni to wszystkim, którzy mieli czelność w to wątpić. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Podświadomie wcale tego nie chciał, ponieważ było to równoznaczne z dołączeniem do złoczyńców. 

Ostatnim co pamiętał było niezwykle bolesne ukłucie igły, a potem jego powieki z każdą chwilą stawały się coraz cięższe.

Gdy się już obudził było po wszystkim. Czuł dziwne mrowienie w każdej części ciała i przepływającą w nim moc. Przetarł ręką twarz i powoli podniósł się do siadu. Rozejrzał się dookoła i ze zdziwieniem stwierdził, że jest w swoim tymczasowym pokoju. Lekko skołowany wstał na równe nogi, ale w tej samej chwili potężnie zakręciło mu się w głowie, a uczucie posiadanej mocy prysło. Pozostał tylko przeszywający ból. Zwinął się na łóżku w kłębek i starał się opanował nagłą fale bólu. Jednak z marnym skutkiem, nim się zorientował ponownie zapanowała ciemność, a nieprzyjemne uczucie oddaliło się nieznacznie.

-Oi dzieciaku, ile jeszcze zamierzasz udawać trupa? - zbudziło go mocne kopnięcie w plecy. Z cichym jękiem otworzył niechętnie oczy z obawą o nadchodzący ból, który finalnie nie nadszedł. Zdziwiony popatrzył z niezrozumieniem na przybyłego gościa - nie gap się tak. Przez tydzień cię nie można było zwlec. Szef już się denerwuje, więc lepiej ruszył swój zad i zaczął coś robić. Jak na razie jesteś dla nas tylko pasożytem - prychnął z odrazą i wyszedł z pomieszczenia.

Izuku niezbyt zrozumiał słowa Shigarakiego, więc tylko z trudem wstał z łóżka i skierował się na parter, gdzie mieścił się stary bar. Wchodząc do środka, wszystkie pary oczu od razu zostały skierowane ku jego osobie.

-No młody, witaj oficjalnie w lidze złoczyńców. Twoje zdrowie - powiedział Tomura trzymając w ręce szklankę z trunkiem. Wyglądało to dość komicznie gdyż nie mógł dotknąć jej całą dłonią więc miał wystawiony w górę mały palec dzięki czemu wyglądał jak angielska księżniczka.


Zielono włosy zaśmiał się na to wspomnienie, było jednym z niewielu momentów w którym cieszył się przybyciem do złoczyńców. Mógł w tedy poczuć jak to jest przyjaciół. Może nie do końca byli to prawdziwi, ale zawsze lepsi tacy niż żadni.

-Zamyśliłeś się bachorze - prychnął mężczyzna tym samym przywracając myślenie u chłopaka. Ten tylko szybko przerzucił kilka kartek w swoim notesie i zaśmiał się pod nosem. Czas w końcu zrealizować plan odnośnie czerwono włosego znajomego Bakugou. Plan miasta może sobie jeszcze poczekasz kilka godzin. Na razie Midoriya miał całkowicie inne priorytety - gdzie ty się znowu wybierasz? - zapytał poddenerwowany Tomura widząc jak nastolatek chowa za pasek kilka pomniejszych igieł, po czym z szuflady przy biurku wyciąga nowe bandaże i zamienia je z tymi przesiąkniętymi krwią na jego ręce - jeśli gdzieś idziesz teraz to nie masz co liczyć na ratunek. Kurogiri jest na misji, a mi się nie chce ciągle ci ratować dupy.

-Nie będzie takiej potrzeby - uśmiechnął się sztucznie i kontynuował zawijanie rąk - to będzie tylko zwykła rozmowa. Nie wpakuje się już w żadne wybryki. Możesz mi wierzyć - zaśmiał się wiedząc, że jego słowa są zwykłym kłamstwem. Chcąc czy nie, domyślał się, że rozmowa może nie przebiec po jego myśli - to ja się zwijam. Możliwe, że nie wrócę na noc - powiedział i wyszedł z pokoju. Pora się w końcu wziąć za siebie i wyrwać się od tej bandy niedorozwojów.


___________________________________________________________

Wróciłam! Nie zrezygnowałam z tej książki, co to to nie. Ja to skończę.

Nie wszystko poszło po mojej myśli co do tego opowiadania, ale i tak myślę, że nie wyszło najgorzej.

A jak wam się podoba?

Tak więc do następnego!

Usagi

Znajdź Mnie Kacchan!  |Villain Deku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz