.2.

1.1K 100 27
                                    

Katsuki nazajutrz jak gdyby nigdy nic szedł spokojnym krokiem  w kierunku swojej szkoły. Niedawno zaczął się nowy rok szkolny i chłopak uczęszczał już do liceum. Ale nie byle jakiego, a do samej Akademii UA. Szkoły w której rozwijali się najlepsi bohaterowie. Nie spodziewał się tego, co za chwilę miało się wydarzyć.

Przechodząc przez bramę szkoły dołączył go niego Ejiro Kirishima. Nowy przyjaciel Bakugou, mino trudnego charakteru blondyna zdołał zyskać chodź trochę jego sympatii. 

-Cześć Bakugou! - krzyknął na powitanie.

Katsuki jedynie mruknął coś, co miało przypominać przywitanie i ruszył w stronę swojej szafki. Otwierając ją doznał szoku. Na dnie leżała mała, złożona, zielona karteczka. W pierwszej chwili wydawał się nieźle zaskoczony ale chwilę później pomyślał, że to jakiś zwykły liścik miłosny od zbyt napalonej dziewczyny i po prostu zostawił kawałek papieru tak jak leżał.

Jednak przez cały dzień owa karteczka nie dawała mu spokoju. Zaprzątała jego myśli na każdej lekcji, przez co kilka razy dostał upomnienie od nauczycieli.  Jak to ma w zwyczaju, nawet się tym nie przejął. Dopiero na długiej przerwie postanowił sprawdzić, tą dziwną kartkę w jego szafce. 

W tym samym czasie Ejiro razem Kaminarim i Miną siedzieli na stołówce  i prowadzili żywą rozmowę. Dyskusja dotyczyła Bakugou. Jego niewiarygodnie ciche zachowanie dzisiejszego dnia lekko zaniepokoiło trójkę przyjaciół. 

-Jak myślicie, co mogło się stać? - spytał Kaminari - myślę, że to przez jakąś panienkę.

-Daj spokój, przecież on nawet by się do takiej nie odezwał - zaśmiała się Mina - ale rzeczywiście coś mysi być nie tak. Dzisiaj jeszcze ani razu nie krzyknął "Shine". Zwykle się to zdarza już przez pierwszym dzwonkiem.

-Kaminari może mieć racje - odparł zamyślony Ejiro.

Czerwono-włosy dokładnie widział tą małą zieloną karteczkę w szafce swojego przyjaciela. Najpierw pomyślał oczywiście, że należy ona do właściciela szafki, ale zdziwienie które przemknęło po twarzy Bakugou, dało mu do zrozumienia, że tak nie jest. Połączył fakty i jedynym sensownym wyjaśnieniem tego, była właśnie jakaś tajemnicza dziewczyna. Bo kto inny?

-W jakim sensie? - spytała zaskoczona Ahido - przecież to nie ma sensu! Bakugou i dziewczyna? To jest zbyt nierealne - dodała 

-W jego szafce zauważyłem jakąś karteczkę - wyjaśnił - może się mylę, ale prawdopodobnie ten kawałek papieru spowodował, że Bakugou jest dzisiaj taki nieobecny.

Rozmowa toczyła się dalej a Katsuki właśnie stał przed swoją szafką i bił się z własnymi myślami.

Dobrze wiedział, że zielony kolor kartki nie mógł być przypadkiem. Powoli otworzył drzwiczki i lekko trzęsącą  się dłonią chwycił papier. Jego oczy powiększyły się gdy dostrzegł na przodzie, dużą, wyraźną literę "D". Już wiedział kto mógł być nadawcą. Ostrożnie otworzył kartkę i zbladł. Zostały na niej napisane zaledwie trzy słowa, ale to wystarczyło by blondynowi przyśpieszył puls.

Znajdź mnie Kacchan!

Co to do cholery ma znaczyć? Zdziwienie bardzo szybko zmieniło się w niewyobrażalną złość. Pod wpływem emocji, zaczął się pocić a co za tym idzie, tworzyły się na jego rękach małe wybuchy. Chwilę później już połowa szafek na korytarzu była przypalona. Nagły atak złości szybko przerwali nauczyciele. Aizawa wymazał dar blondynowi a Midnight go uśpiła. Inaczej rozwaliłby prawdopodobnie pół szkoły. Shouta musiał przyznać, że ten dzieciak miał naprawdę silny dar ale co za tym idzie, także niebiezpieczny. Nie mógł narażać innych uczniów. 

Całe to zamieszanie sprawiło, że większość uczniów skupiała swój wzrok właśnie na centrum zdarzenia. Nikt nie patrzył nawet na wejście. Było to błędem w tej sytuacji. Ktoś jeszcze przyszedł popatrzeć na wybuchy Katsukiego.

 Zielona czupryna nie wydawała  się podejrzana. Chłopak idealnie wpasował się w tłum oprócz jednego małego szczegółu. Kawałek jego twarzy wydawał się kruszyć. Usta wykrzywiły się w uśmiechu i cichy śmiech opuścił jego gardło. Niestety to zachowanie sprawiło, że na policzku powstała kolejna linia oznaczająca pęknięcie skóry. Chłopak syknął pod nosem i zaczął odchodzić. Przed bramą zniknął w czarnej mgle. 

Wyszedł przez tą samą mgłę, znajdował się w pomieszczeniu przypominające biuro. Stos kartek na biurku wręcz błagał, by wszystkie je przejrzeć i część z nich podpisać lub też spalić. Chłopak westchnął i oparł się o ścianę.

-Nie powinieneś zbyt często wychodzić Midoriyo Izuku - odezwał się starszy mężczyzna który wyłonił się z czarnej młgy.

Owy obłok był jego darem. Warb Gate był z całą pewnością bardzo przydatnym darem. Gdyby nie jedna, bardzo ważna wada. Całe ciało mężczyzny było zrobione właśnie z czarnej mgły. 

-Daj spokój Kurogiri - zaśmiał się chłopak - to tylko mała, nic nie znacząca przeszkoda!

Przeraźliwy, psychopatyczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. Nawet Kurogiri - który zna chłopaka już trzy miesiące - dostał dreszczy. Jeszcze nigdy nie spotkał się z osobą, która miałaby aż tak bardzo nierówno pod sufitem. Westchnął zrezygnowany i opuścił pokój.

Natomiast sam Izuku, kiedy już opanował śmiech, wrócił wzrokiem do sterty kartek. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem i zabrał się za wypełnianie ich wszystkich. W między czasie posmarował kremem kruszącą się skórę na policzku. Nie był to przyjemny zabieg, szczególnie, że czasem kawałki skóry potrafią odpaść i pojawia się niewyobrażalne pieczenie w tamtym miejscu. Z kamienną miną wcierał krem nucąc przy tym jakieś skoczne melodyjki.

Już niedługo znowu się spotkamy! Musisz mnie tylko znaleść Kacchan!

_________________________________________________

Drugi rozdział już za nami!

Jak podoba się akcja? Co sądzicie o charakterze Deku? I co z jego twarzą się dzieje.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.

🐰Usagi🐰

Znajdź Mnie Kacchan!  |Villain Deku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz