.5.

858 78 1
                                    

Przechodząc poraz kolejny obok tych samych drzwi Katsuki zaklął pod nosem. Zgubił się w tym pieprzonym budynku! Ale przecież gdy tu wchodził z okularnikiem nie było mowy, by nie zapamiętał drogi. Coś musiało być nie tak. Jest to jedyne wytłumaczenie. Agresywnym krokiem zaczął iść w stronę - jak mu się wydawało - pokoju w którym czekał Iida. Niestety, kiedy polejny już raz przeszedł obok drzwi, które doprowadzały go na skraj wytrzymałości, nie wytrzymał i z całej siły, używając swojej indywidualności, uderzył w nie. W tym momencie, gdy użył całej swojej siły powinny się zespsuć prawda? Wylecieć z zawiasów czy powinna się zrobić w nich wielka dziura na wylot. Powinno się tak stać ale kiedy opadł dym - który powstał po wybuchu - i drzwi dalej były w idealnym stanie, bez żadnych, nawet najmniejszych oznak zniszczenia 

-Co do cholery! - krzyknął jeszcze bardziej nabuzowany. Zwykle zniszczenie czegoś pomaga mu się uspokoić. W tym przypadku tylko bardziej go zdenerwowało to.

-Nie ładnie się tak wyrażać Kacchan - usłyszał za plecami. Słysząc to głupie przezwisko od razu się odwrócił ale nikogo za nim nie było - nie szukaj mnie. Nie uda ci się. Musisz mnie znaleść, ale dopiero w tedy kiedy ci na to pozwole! - nie zrobił sobie nic z tych słów  i zaczął rozgądać się po całym korytarzu. Niestety z marnym skutkiem. Słyszał głos, ale nigdzie nie było właścicela.

-Wyłaź idioto! Nie chowaj się jak tchórz! - krzyknął. Jego złość w połączeniu z dezorientacją, jaką wywołał u niego chłopak sprawiła, że całkowicie zapomniał o trwającej lekcji i skupił się na znalezieniu tego brokuła - jak tylko cię znajdę to cię zabiję!

-Spokojnie Kacchan! Oszczędź sobie te groźby - szyderczy śmiech rozniósł się echem wzdłuż korytarza - jeszcze przyjdzie czas na zabijanie! - kolejna fala śmiechu wypełniłą pomieszczenie. Katsuki nie wiedział co ma robić. Nigdzie nie widział przeciwnika w dodatku przez ten wcześniejszy wybuch, nie mógł pozwolić sobie jak narazie na duże eksplozje. Pozostało tylko prowadzić konwersacje tak długo, aż będzie mógł wysadzić w powietrze tego śmiecia. Tak, to był zdecydowanie plan Bakugou. 

-Gdzieś ty się podziewał tyle czasu Deku? - spytał z odrazą. Nie to, że zależało mu na odpowiedzi, ale musiał jakoś grać na zwłokę - twoja matka cały czas przesiaduje w moim domu i ryczy! Irytuje mnie to!

-Powiedzmy, że byłem tu i tam - odparł ostrożnie. Słysząc ton głosu chłopaka, Katsuki uśmiechnął się. Miał nad nim przewagę. Jego słabym punktem był ten stary, zasmarkany babsztyl. Mógł to wykorzystać - ale powiedz Kacchan, jak idzie ci w szkole? W końcu jesteś już o krok od zostania bohaterem! - zmienił temat. Dobre posunięcie, wybiera temat który będzię dla niego formą zbierania informacji.Blondyn przęklął w myślach. Musiał teraz rozważniej dopierać słowa.

-W dupę sobie wsadź to pytanie! Nie powinno cię to obchodzić, tym bardziej, że ty nigdy byś tego nie osiągnął! Jestem lepszy od ciebie, silniejszy od ciebie. Mam dar! Jestem najlepszy! Rozumiesz!? A ty jesteś tylko  nieobdarzonym zerem, któro zaśmieca ten świat - i tyle by było z jego rozwagi. Furia przejęła kontrole nad trzeźwym myśleniem i Katsuki zaczął się wydzierać. Miał dosyć, że ten pokurcz z nim pogrywa. 

-Oi Kacchan spokojnie - zaśmiał się, jakby słowa blondyna w ogóle go nie ruszyły - Musisz coś zapamiętać. Nie jestem już twoim bezwartościowym workiem treningowym Kacchan. Jestem Deku, który zawsze daje z siebie wszystko! I wykorzystam to, by pociągnąć cię razem ze mną na dno! Upadniesz, i poczujesz się tak jak ja, gdy zdeptano moje marzenia! Dopilnuję tego - przeraźliwy krzyk dźwięczał w uszach blondyna. Nie mógł nic zrobić i tylko osunął się na kolana łapiąc się za głowę - czyżby coś się stało Kacchan? - spytał z ironią. Widok jaki miał przed oczami sprawiał mu wiele radości. Można powiedzieć, że stał się sadystą. A może to tylko dlatego, że osoba która zawsze nad nim górowała, teraz przed nim klęka? 

Kolejna fala niepochamowanego śmiechu wyrwała się z gardła Izuku. Nie mógł się powstrzymać, radość przeszywała go od stóp aż po końcówki  jego zielonych loczków. 

-Zamknij się! Zamknij się już! - Katsuki złapał się za głowę krzycząc. Przeraźliwy śmiech dźwięczał mu w uszach i z każdą chwilą nasilał się. Nie mógł tego znieść - daj mi spokój! 

-Spokój powiadasz? - odparł poważnie zielono-włosy. Śmiech ucichł a zastąpiła go przerażająca wręcz cicha. Bakugou słyszał tylko swój szybki oddech. Z daleka zdawały się dochodzić przytłumione kroki, które zbliżały się do blondyna - a czy ty dałeś mi ten "spokój" gdy cię o to błagałem? Nie! Więc nie oczekuj tego teraz ode mnie Kacchan! - krzyk był tak głośny, że blondynowi zakręciło się w głowie. Było mu słabo. Zemdlał. 

Kroki stawały się coraz głośniejsze i było wiadomo, że ktoś się zbliża. Izuku poparzył na nieprzytomnego chłopaka i podszedł do niego, wyłaniając się z cienia. Lekko pogładził jego policzek, rysując palcem  na nim małą literkę "D". Oddalił się nieco i wszedł do jednego z wielu pomieszczeń znajdujących się w budynku. Czekała w nim już jakaś postać. Był to Tomura.

Niebiesko-włosy dzisiejszego dnia robił za niańkę dla Izuku. Wczorajszego wieczoru razem z Kurogirim  uzgodnili, że chłopakowi przyda się pomoc. Jego twarz z każdym dniem wyglądała coraz gorzej,  w dodatku także ręka nastolatka zaczęła się powoli kruszyć i rozpadać. Shigaraki czuł się winny i uważał, że to właśnie od spowodował krytyczny stan u młodego Midoriyi. W końcu to właśnie dzięki niemu chłopak zyskał częściowo Quirk. 

-Wracamy już - odparł stanowczo starszy - już wystarczająco się nabawiłeś - dodał gniewnie. Może i był złoczyńcą, ale też miał uczucia. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale trochę bał się o tego małolata.

-Daj spokój Shigi - zaśmiał się - to był dopiero początek! - powiedział. Miał już swój własny plan, jak doprowadzić Katsukiego do obłędu. Pierwszy etap właśnie zakończył, i to z powodzeniem! Teraz wystarczy poczekać aż ktoś go znajdzie a ten się obudzi. Znając charakter blondyna zacznie się wydzierać i strzelać tymi swoimi wybuchami wokół. To dopiero będzie świetna zabawa, patrzeć jak robi z siebie totalnego kretyna! 

-Rusz swój szanowny tyłek i pośpiesz się - warknął zirytowany mężczyzna - Kurogiri już czeka na nas, lepiej się nie spóźnić. Nie chcę tu być dłużej, niż jest to potrzebne.

Chwilę później już nie był śladu po trójce złoczyńców. W międzyczasie do nieprzytomnego Bakugou przybiegły dziewczyny, biorące udział w zadaniu. Uraraka i Yuchi gdy tylko zobaczyły leżącego chłopaka bez namysłu ruszyły w jego stronę. I chodź za nim nie przepadały, to od razu udzieliły mu pomocy. Trochę im zajęło by wynieść blondyna z budynku. W końcu nie był lekki. Żadna z nich nie pomyślała by użyć daru Ochako. Byłoby w tedy łatwiej, ale w obliczu zaistniałej sytuacji nie myślały zbyt racjonalnie. 

Wychowawca jak i All Might widząc dwie nastolatki z nieprzytomnym chłopakiem na rękach od razu ruszyli w ich kierunku. Chwilę później, bez zbędnych pytań byli już w gabinecie Recovery Girl.

__________________

Jak wam się podoba?
Nie za nudno trochę? 

Tak więc do następnego

🐰Usagi 🐰

Znajdź Mnie Kacchan!  |Villain Deku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz