.9.

657 66 14
                                    

-Co ty do cholery wyprawiasz gówniarzu?! - nastolatka przywitał głośny krzyk Tomury. Z jego oczu bił niewyobrażalny gniew i Izuku doskonale wiedział, że ma przechlapane. Zdenerwowany Shigaraki, to najgorsze zło. Nikt nie chciałby, być teraz na miejscu zielono-włosego. 

-Byłem na spacerze - wytłumaczył z niewinnym uśmiechem, który jednak szybko znikł widząc poważną twarz niebiesk-włosego. Nie miał na niej swojego "ojca" co oznaczało tylko jedno. Był nie tyle co zdenerwowany, co wręcz wściekły - daj spokój, nic mi nie jest. Nie ma powodu do nerwów - powiedział już miej pewnie i cofnął się o kilka kroków. Tak na wszelki wypadek wolał utrzymać bezpieczną odległość.

-Ja ci dam spacer ty, ty mała gnido! - krzyknął i chciał już podejść do chłopaka, ale coś złapało go za nadgarstek. Tym "czymś" był oczywiście Kurogiri. Jako odpowiedzialny człowiek, nie mógł dopuścić by Tomura zrobić coś Izuku. Jeszcze w czasie, gdy ten i tak nie ma się najlepiej. Domyślił się, że ta zabandażowana twarz jest spowodowana skutkiem ubocznym operacji. 

-Shigaraki Tomuro, uspokój się - powiedział stanowczym głosem, i odciągnął niebiesko-włosego. 

-Zamknij się Kurogiri! Ten szczeniak powinien się nauczyć, że za takie uciesski ponosi się konsekwencje. Nie po to go brałem, żeby teraz sprawiał kłopoty - warknął, uwalniając sie z uścisku mężczyzny i zaczął chaotycznie drapać się po szyi zostawiając na niej czerwone szramy.

-Przecież wyszedłem  tylko na spacer - powiedział już mniej pewnie Izuku. Najchętniej uciekłby z tamtąd.

-Idź do siebie i pokazuj mi się. Nie chciałbyś chyba szybciej się skruszyć prawda? - mruknął Tomura siadając na krześle przy ladzie. Sięgnął ręką po kieliszek pełen alkoholu i wypił całą zawartość za jednym razem.

Midoriya nie czekał na nic więcej. W pośpiechu ruszył do swojego biura, odwracając się cały czas za siebie by sprawdzić, czy ten fanatyk rąk na pewno nie idzie za nim.

Kiedy u zielono-włosego panowała napięta atmosfera, Bakugou spokojnym krokiem zbliżał się do odpowiedniej ulicy.

Zdążył już ochłonąć po spotkaniu z Deku. Choć wymagało to zniszczenia kilku śmietników, spalenia roślin które akurat były blisko niego i wystraszenia małej dziewczynki.

Ostatniego nie planował. Ten mały bachor sam na niego wpadł, a że blondyn nie kontroluje swojej złości, nawrzeszczał na dziecko. Mała rozpłakała się i uciekła najpewniej do swojej mamy.

Był już w odpowiednim miejscu, a jego nerwy zaczynały wymykać się spod kontroli. Zdenerwowany, zaczął rozglądać się za potencjalnym miejscem schowania wiadomości. Jego wzrok przykuł niebieski wazon, postawiony na ziemi. Większość ludzi go po prostu ignorowała, a tylko nieliczni spoglądali na niego z ciekawością.

-To musi być tam - mruknął do siebie i zaczął się zbliżać powolnym krokiem, rozglądając się dookoła czy aby na pewno nikt na niego nie patrzy.

Kiedy był już pewny swojej samotności, sięgnął ręką w stronę wazony. Nie pomylił się, w środku rzeczywiście coś było, tylko nie do końca to, o co mu chodziło.

-Jasna cholera! - krzyknął zdenerwowany czytając kolejny raz wiadomość, widniejącą na pognieconej kartce papieru.

Pudło Kacchan! Szukaj dalej!

D.

Zaczął raz po raz przeklinać. I to nie w myślach. Wymieniał wszystkie znane mu przekleństwa na głos. Skończył dopiero w tedy, gdy jakaś starsza pani zwróciła mu uwagę.

-Cholerny nerd. Po kiego ja w ogóle dałem się w to wplątać - mówił do siebie próbując przy tym wyłapać wzrokiem potencjalne miejsce, w którym mogłaby znajdować się prawdziwa wiadomość.

Przeszukawszy wszystkie zakamarki  w końcu dotarł do małej szkrzynki, zamkniętej na kłutke.
Jedynym pomysłem by to odtworzyć, było oczywiście użycie wybuchów. Jak pomyślał, tak też i zrobił. Trzy dość pokaźne wybuchy i zamknięcie odpuściło.

W środku znajdował się klucz, najpewniej otwierający właśnie ową kłutkę. Oprócz niego były jeszcze dwie koperty.

Bez zbędnych przemyśleń, Katsuki otworzył pierwszą z nich i zaczął przesuwać wzrokiem po literkach.

Udało Ci się? Brawo Kacchan! Jesteś silny, w końcu jeśli to czytasz musiałeś popsuć zamek. Ten kluczyk możesz wziąść na pamiątkę! Teraz i tak niczego już nie otworzy. Chyba, że drzwi do mojego biura. Tylko spokojnie, mam jeszcze zapasowy! Musisz się pospieszyć, niedługo chybe wymienię zamki i już w tedy nie będziesz mógł wejść! W następnej kopercie jest miejsce w którym kolejna wiadomość będzie na ciebie czekać.

D.

Ze zdziwieniem zaczął obracać klucz w swojej dłoni. Jakoś nie chciało mu się wierzyć, że brokuł tak po prostu oddał mu klucz do własnego biura. To na kilometr śmierdziało podstępem i Katsuki wiedział, że to może być pułapka.

Chwilę się zastanawiał nim sięgnął po kolejną, zieloną kopertę. Rozerwał papier i wyciągnął lekko przypaloną kartkę.

Wiesz, że kończą mi się pomysły? To dopiero trzecia wiadomość, a już nie wiem gdzie je chować! Mam nadzieję, że nie będziesz zły Kacchan jeśli trochę skrucę naszą zabawę. I tak nie mam dużo czasu. Ale nieważne! Wiesz, gdzie mieszka moja mama, prawda? Pamiętasz którą skrzynkę ma? Szukaj w tamtym miejscu! Tylko uważaj, żeby ktoś przypadkiem nie zaczął się śledzić. Mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość! Twój kolega jest naprawdę miły, powinieneś go szanować.

D.

Czytał spokojnie, analizując każde słowo. Jednak przy wzmiance o przyjacielu coś go ruszyło. Gdzie ten cholerny nerd  mógł ich zobaczyć. Najprawdopodobniej dzisiaj.

-Ja mu dam, ten idiota niedługo zdechnie - powiedział zgniatając kartkę.

Zaczął powoli wracać do domu, zastanawiając się co powinien zrobić. Podświadomość podpowiadała mu, by iść jak najszybciej do pierwszego lepszego komisariatu. W końcu ma kartki od niego, klucz. Na pewno gdzieś są jego odciski palców. Znaleźliby go!

Z takimi myślami przechodził przez znane mu uliczki i w końcu dotarł do swojego miejsca zamieszkania. Już od progu słyszał głos matki, ale i swojego wychowawcy.

-Cholerny dziad, co on tu
robi - mruknął ściągając buty.

Odłożył torbę do swojego pokoju, kompletnie ignorując obecność nauczyciela. Położył się na łóżku, biorąc przy tym telefon do ręki.

W jego głowie raz po raz odtwarzała się treść wiadomości od Deku.  Uderzył się w policzek  i wlepił swój wzrok w ciemny ekran telefonu.

-Nie wierzę, że to robię - powiedział, wystukująa którą, ale bardzo niecodzienną jak dla niego, wiadomość.

Do:Kirishima Eijiro

Sory za dziś....

Kliknął "wyślij" i odłożył urządzenie. Jeszcze tylko przez chwilę miał spokój, a później do jego pokoju wparowała Pani Bakugou.

_________________________________

O Jezu, jak to wyszło. Kompletnie mi się nie podoba. W dodatku strasznie krótki. Chyba się wypaliłam na tą "książkę". Zobaczymy czy dam radę napisać kolejny rozdział.

🐰Usagi🐰

Znajdź Mnie Kacchan!  |Villain Deku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz