4.

254 16 1
                                    

Gdy znaleźlismy się na parkingu gdzie, została zaparkowana limuzyna, do której Five wcześniej założył lokalizację, nikogo nie było. Postanowiliśmy wrócić na przyjęcie, może tam byłaby reszta zarządu.

   Gdy przeszliśmy próg, usłyszeliśmy strzały. Kula przeleciała dosłownie obok mojego ucha. Five złapał mnie za ramię i wysunął się przedemnie.
- Wszystko okej?
- Tak.
Przypomniałam sobie, że ja też mogę się teleportować i zniknęłam w niebieskiej smudze światła. Pojawiłam się obok jakiegoś gościa. W ręku miał porządny karabin. Można było by z takim na nosorożce polować - pomyślałam. Wyrwałam mu go z ręki i uderzyłam nim go w głowę. Dla pewności, że nie wstanie skręciłam mu kark. Całe szczęście, że nie było nikogo oprócz Five'a. Odwróciłam się i poczułam straszny ból w głowie. Dotknęłam się w bolące miejsce i poczułam, że jest tam krew. Uśmiechnęłam się do mojego przeciwnika i kopnęłam go w brzuch.
- Dawaj twardzielu. - Powiedziałam nadal się uśmiechając.
Wstał i wziął wazon który, stał na komodzie. Teleportowałam się za niego,  kopnęłam pod kolanem, zabrałam wazon z jego ręki i rozwaliłam na głowie męższczyzny. Ten stracił przytomność. W tej chwili przebiegł do mnie Five.
- Co jest? Auć. - Spojrzał na ciała dwóch męższczyzn i podszedł do mnie. - Nic ci się nie stało?
- Nie. - Skłamałam.
Chyba zauważył krew na mojej twarzy, bo wyglądał na bardzo wystraszonego.
- Jak nie, krew masz na twarzy.
Zakręciło mi się w głowie i poczułam jeszcze większy ból. Starałam się utrzymać na nogach, ale upadłam. Zapadła ciemność.

   Obudziłam się na łóżku w swoim pokoju, a obok na fotelu siedziała Agnes. Co ona tu robi? Spróbowałam się podnieść i o dziwo mi się udało.
- O, widzę, że się obudziłaś. Dobrze się czujesz?
- Tak. Czekaj, gdzie Five?
- Wysłałam go do sklepu po bandaże dla ciebie.
- Nie, ja sobie poradzę. Bardzo dziękuję za pomoc.
- Leżysz tutaj, dopóki ci nie powiem, że możesz wstać.
- Ja wiem, jak sobie poradzić.
Wstałam z łóżka i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Opadłam bezwładnie na poduszkę.
- Cholera. - Wymamrotałam pod nosem.
- Mówiłam ci.
Do pokoju wszedł Pięć.
- O, obudziłaś się.
- Tak, obudziła się. Powiedz jej, że sama raczej nie da sobie rady. Cały czas twierdzi, że nie potrzebuje nikogo. - Powiedziała Agnes.
- Masz tu kurwa leżeć, dopóki Agnes nie  pozwoli ci się samej poruszać. Zrozumiałaś?
- Zamknij się, Pięć. - Powiedziałam.
Wstałam z łóżka jescze raz, ale nie dałam rady.
- I co? - Zapytał z szyderczym uśmieszkiem.
- Gówno.
- Trzeba było się nie popisywać.
- Nie popisywałam się tylko ratowałam ci dupę, ty niewdzięczny palancie.
Agnes kazała Piątce wyjść z pokoju, bo niby miałam odpocząć. Ja nie potrzebuję odpoczynku. Jestem twarda jak skała, nic mnie nie złamie.
- Idę po coś do żarcia. - Oznajmiłam.
- Tylko się nie zabij. - Powiedziała Agnes, która siedziała i pilnowała mnie całą noc. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. Bardzo polubiłam tę laskę.

   Na schodach poczułam przeszywający mnie na wylot ból w głowie. Chciałam złapać się poręczy, ale Five złapał mnie zanim spadłam.
- Uważaj na siebie. Ja nie będę cię ratował cały czas. - Wyszeptał mi do ucha.
Odepchnęłam go, złapałam się poręczy i pokazałam mu środkowy palec.

  Gdy byłam w kuchni poczułam jakby, żołądek podskoczył mi do gardła. Obok mnie pojawiła się postać. Była to Handler. Zobaczyłam, że wszystko ustało. Cholera, babsko zatrzymało czas. - pomyślałam.
- Elizabeth. Widzę, że ucierpiałaś podczas wykonywania misji. Musisz to odpracować. Mam dla ciebie zadanie, mianowicie musisz zabić pewną parę. - Podała mi karteczkę z adresem. - Five nie może się dowiedzieć o twojej misji. Rozumiesz?
- Tak. Tylko to jest daleko stąd, plus rok 1982.
- Komisja ma swoje sposoby. - Uśmiechnęła się tajemniczo. - Znikam.

   Głupi babsztyl. Kończę z zabijaniem dla komisji. Na szczęście nie wiedziała, że nie mam zamiaru wykonać powierzonego mi zadania. Już od dawna planuję zerwać umowę zawartą przed gruzami akademii.
- Five, musimy się ogarnąć i spróbować wrócić do domu.
- Też miałem ci to powiedzieć.
- Super. Ale jest jeden problem. To babsko dało mi nową misję.
- Nie martw się, damy radę. - Przytulił mnie, a ja już czułam się bezpiecznie. Zawsze w jego towarzystwie czułam się bezpieczniej.
- Dobra, co z Agnes? W końcu mnie uratowała.
- Nie wiem. Możesz zapytać się jej, może damy radę ją ze sobą zabrać.
Przeteleportowałam się do pokoju, a na fotelu siedziała Agnes, która czesała włosy w warkocz.
- Hej, wiesz mam takie nietypowe pytanie. Chcesz się przenieść w przyszłość?
- Co masz na myśli? - Zapytała zdezorientowana.
- Ja i Five mamy zamiar skoczyć w czasie. Uciec stąd. Ty mnie uratowałaś, więc żeby, spłacić u ciebie dług wdzięczności chcemy wziąć cię ze sobą.
- Kurde, jasne. Pomyśleć, że jakbym zostawiła cię i Piątke tam to bym nie miała szansy przeżyć takiej przygody.
- Super. Nie pakuj nic. Nie możemy narazić nas na to, żeby ktokolwiek dowiedział się, że znikamy.
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, po czym pokiwała głową na tak.

   Następnego dnia spotkaliśmy się w umówione miejsce.
- Masz obliczenia? - Zapytałam Five'a.
- A jakby inaczej. Kończymy to.
- Co kończycie? - Zapytała Agnes.
- Później wszystko ci wyjaśnię. - Powiedziałam.
- Skończ gadać. Musisz mi pomóc. - Powiedział Five.
Chłopak zacisnął ręce w pięści, a przed nim pojawiła się niebieska, jakby dziura.

Please Stay With Me...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz