Five zawsze był wredny i dziwny, ale nasze relacje nigdy nie były tak złe, jak dzisiaj. Cały czas mam wrażenie, że trzyma mnie na dystans. Szczerze, bolało mnie to. Five był jedną z niewielu osób do których, miałam zaufanie, był często dla mnie wielką ostoją, oderwaniem od tej okropnej rzeczywistości, wspierał mnie w moim postępowaniu. Jaki by nie był zawsze poprawiał mi humor, albo go psuł co, w zasadzie też było w miarę ok. Nie miałam z kim pogadać, nie licząc Agnes. Jednak moja intuicja nigdy się nie myli. Allison ciągle mówiła o swojej rodzinie i jak ona ma źle, kiedyś taka nie była. Luther, jego w zasadzie nie widywałam w domu. Albo, go nie było albo, siedział w swoim pokoju i wychodził z niego tylko na posiłki. Diego, on cały czas był poza domem i jak już wrócił, ale to było raz na tydzień mówił o jakieś lasce, jak ona miała? Chyba Patch. Tak śledcza Patch. Klaus ciągle był na haju. Nie dało się z nim gadać. Five, mój przyjaciel nie chciał w ogóle ze mną rozmawiać. Ben siedział w bibliotece i nie gadał z nikim oprócz Vanyi i Klausa. Vanya miała swoje skrzypce i wychodziła ze swojego pokoju tylko jak czegoś chciała. Denerwowało mnie to.
Dziś była nasza 14 rocznica odkąd przyjaźnimy się z Five'em. Stwierdziłam, że nie chcę się już z nim kłócić więc, poszłam do sklepu z inicjatywą kupienia mu prezentu. W oko od razu wpadła mi pewna rzecz mianowicie, pióro. Było granatowe z wieloma złotymi i srebrnymi zdobieniami. Wiedziałam, że Five miał sentyment do takich rzeczy. Wzięłam je do ręki i podeszłam do lady. Kasjerka zapakowała przedmiot do pudełka i na moją prośbę wzięła taśemkę i zawiązała w kokardkę. Poszłam do domu i w wejściu spotkałam Agnes. Na przywitanie ją uścisnęłam i pobiegłam na górę do pokoju Five'a. Zapukałam do drzwi które, chwilę potem otworzył chłopak, lecz gdy, tylko mnie zobaczył zamknął je i to na klucz. Odczułam wtedy coś podobnego do uczucia towarzyszącego mi kiedy cofnęliśmy się w czasie i zobaczyłam nasze martwe rodzeństwo. Wkurwiłam się jak nigdy. Użyłam mojej mocy teleportacji i sekundę później pojawiłam się w środku pokoju. - Kurwa, Elizabeth! Wypierdalaj stąd! - Krzyknął, a mi zaczęły napływać łzy do oczu. - Dlaczego on dla mnie taki jest? - Pomyślałam. - Dlaczego się ode mnie tak odsuwasz? - Zapytałam chłopaka który, podszedł do mnie bliżej. - Nie chcę, żeby coś ci się stało okej? - Wyczytałam w jego myślach. Obiecałam mu, że nigdy już tak nie zrobię. - Lepiej bój się o stan własnego zdrowia, jeżeli zaraz mi wszystkiego nie powiesz! Nie rozmawiasz ze mną od jakiegoś miesiąca, omijasz mnie szerokim łukiem! Pamiętasz co, dzisiaj jest za dzień? - Zapadła cisza. - No oczywiście, że nie! Wiesz co mam w ciebie wyjebane! Jesteś warty tyle samo co ta głupia lafirynda, Handler! - Ostatni raz byłam tak zdenerwowana, kiedy zobaczyłam Delores całującą się z innym chłopakiem w czasie kiedy była w związku z Five'em. Zakręciło mi się w głowie, a moje oczy przybrały kolor czerwony. Telekinezą przywołałam do siebie wszystkie notatki, obliczenia i notesy chłopaka. Widziałam jak płonęły, a on na mnie krzyczał. Po chwili zapadła ciemność.
Obudziłam się w swoim pokoju na łóżku. Nie pamiętałam nic, z ostatnich czterech dni. Cholera co się ze mną dzieje? Miałam mentlik w głowie, nie mogłam sobie nic poukładać. Leżałam na plecach patrząc się w sufit. Wszystkie wspomnienie wróciły w zaskakująco szybkim tempie. Pamiętałam już wszystko do momentu kiedy nakrzyczałam na Five'a w jego pokoju. Mógł mnie uderzyć? Nie, raczej nie. Wstałam i stwierdziłam, że pójdę do jego pokoju. Gdy byłam już pod drzwiami słyszałam konwersację dwóch osób, mianowicie głosy należały do Piątki i... kierowniczki. Czy on na nowo dla niej pracuje? Stałam pod drzwiami i nasłuchiwałam. - Ona jest niebezpieczna musimy ją wyeliminować - Powiedziała Handler. - O kim ona mówi? - Pomyślałam. - Kurwa powiedziałem ci coś na ten temat. Nic jej nie zrobisz, rozumiesz? - Oznajmił Five. - Ty tu nie masz nic do gadania, albo ty to zrobisz, albo ja to zrobię na twoich oczach. - Nie zabije jej. Ty też tego nie zrobisz. - Powiedział Five. - Jesteś tego taki pewien? W takim wypadku... Lila przyprowadź proszę, Elizabeth. Radzę ci wziąć popcorn Five. - Handler się zaśmiała. Weszłam do pokoju. - Nie musisz. Ja jestem tutaj. - Oznajmiłam. - Świetnie. Oszczędziłaś nam czas. Handler wycelowała we mnie pistolet i pociągnęła za spust. Przeteleportowałam się, ale i tak kula we mnie trafiła. Poczułam okropny ból w okolicach brzucha, ucisnęłam bolące miejsce, żeby zatamować krew. Widziałam wszystko co się działo. Pięć wyrwał kierowniczce pistolet z ręki i chciał strzelić w nią, ale Lila złapała go od tyłu. Ostatkiem sił odrzuciłam ją telekinezą, ale kierowniczka zdążyła już zniknąć. Five podbiegł do mnie i pomógł uciskać ranę na brzuchu. Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Wołał Agnes, która po jakiś 5 minutach przyszła. Gdy mnie zobaczyła twarz od razu jej zbledła. Czułam, że już długo nie wytrzymam. Przed oczmi ukazał mi się obraz kłócącej się mnie i Five'a. Było to ostatnie brakujące wspomnienie minionych dni. - Przepraszam. - Wymamrotałam. - Nie masz za co. Hej, dasz radę. Kurwa jego jebana mać nie zostawiaj mnie! - Obraz rozmył mi się przed oczami i już nic nie czułam.
CZYTASZ
Please Stay With Me...
Novela JuvenilPrzyjaźnię się z mordercą i psychopatą, ale czy to tylko przyjaźń? Mam na imię Lizzy Grand i mam 15 lat. Mój najlepszy przyjaciel od kołyski ma na imię Five Hargreeves. Nasza historia jest bardzo pokręcona. Więc tak, gdy miałam około rok, moi rodzi...