13.

123 5 7
                                    

Następnego dnia obudziłam się na podłodze. Przypomniał mi się koszmar, który miałam dzisiaj w nocy, aż mnie ciarki przeszły. Podniosłam się i poczułam ból w plecach. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się przed siebie bez celu.

Wzięłam kubek, aby zrobić sobie kawy. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i nikogo nie zobaczyłam, lecz na podłodze leżała koperta, w której pewnie znajdował się list. Wzięłam ją do ręki, rozejrzałam czy przypadkiem nikogo nie ma i weszłam z powrotem do domu. Usiadłam przy stole w kuchni i patrzyłam na kopertę. Przeczytałam napisy na kopercie i okazało się, że owy list adresowany jest do mnie. Powoli otworzyłam list.

Droga panno Elizabeth Grand,

Mam zaszczyt zaprosić panią na bal, który odbędzie się w mojej posiadłości. Zapewne zna Pani już adres. Odbędzie się 24 lipca o godzinie 15. Liczę na Pani obecność.

Pozdrawiam,

Reginald Hargreeves

Przeczytawszy to, wypuściłam kartkę z rąk. Zadałam sobie pytanie jakim cudem on mnie znalazł. Byłam bardzo zszokowana tym faktem. Jednak postanowiłam, że pójdę na uroczystość. Udałoby mi się porozmawiać z ojcem i może odnalazłabym resztę rodziny.

Przeszperałam całą szafę, żeby już naszykować sobie sukienkę. Znalazłam, tę czerwoną z misji kiedy poznałam Agnes. Nawet nie wiedziałam jak ona się tu znalazła, bo byłam pewna, że została w szafie w 2019 roku. Może w niej tu dotarłam, nie wiem nie pamiętam. Pomyślałam o tamtej chwili, kiedy dostałam wazonem w łeb. Nagle wszystko znowu wróciło, od dawna nie miałam wizji, a teraz jak na złość wróciły. Zobaczyłam, jak zwykle Five'a, ale tym razem był bardzo wytwornie ubrany w garnitur. Siedział pod drzewem z twarzą zakrytą dłońmi. Nagle usłyszałam strzał, chłopak szybko się podniósł i pobiegł w stronę, z której dobiegał dźwięk. Wszystko zrobiło się czarne i wróciłam do świata rzeczywistego. Tym razem czas, w którym się znalazłam nie wyglądał na teraźniejszość, tylko na przyszłość. Dziwnie się poczułam i oparłam o ścianę. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłonie. Podniosłam się od razu, gdy tylko usłyszałam pukanie do moich drzwi. Udawałam, że mnie nie ma, ale znowu usłyszałam pukanie i głos Williama. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale on i tak wszedł, po czym od razu kazałam mu wyjść, co o dziwo zrobił bez żadnego gestu lub słowa.

Zeszłam na dół w poszukiwaniu wódki. Przeszperałam każdą szafkę w kuchni i po 10 minutach znalazłam to, czego szukałam. Musiałam się czegoś napić, co nie zawierało w sobie kofeiny i wybrałam coś co smakowało mi najbardziej, nie licząc kawy. Wzięłam flaszkę i wróciłam do swojego pokoju. Odkręciłam butelkę i wzięłam łyka. Znów pogrążyłam się w myślach, więc postanowiłam wypić jeszcze, tylko to ,, jeszcze" zmieniło się w całą zawartość. Poczułam lekkie zawroty w głowie, które po chwili ustały. Nadal nie czułam, że jestem, w tym stanie upojenia, żeby przestać się przejmować, więc zeszłam na dół po, tym razem wino.

W kuchni czekała na mnie niespodzianka, mianowicie William we własnej osobie. Lekko się zachwiałam i podeszłam do chłopaka, który trzymał w ręce to, po co tu przyszłam.

- Co jest z tobą nie tak? Dlaczego zachlewasz się prawie do nieprzytomności? - zapytał.

- Nie twój interes. Teraz łaskawie daj mi to wino - popatrzyłam na chłopaka próbując udawać, że nie mam we krwi, co najmniej 1,5 promila alkoholu.

- Nie dam ci. Widziałaś jak ty wyglądasz? Jak trup. - chciałam odebrać mu butelkę, ale mi nie wyszło i wyszło na to, że teraz oboje leżymy na podłodze, a ja na nim. Czułam się co najmniej niekomfortowo. Na szczęście William wypuścił butelkę z ręki i teraz, nie miał pola manewru przez to, że na nim leżałam. Patrzyłam mu prosto w oczy, jednocześnie jedną ręką sięgając po flaszkę. Gdy już ją trzymałam szybko się podniosłam i pobiegłam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz.

Usiadłam na łóżku sącząc wino. Popatrzyłam na moją czerwoną sukienkę i znowu przed oczami pojawił mi się czarny obraz, a później Five i... William wbiegający do jakiegoś budynku. Usłyszałam kolejny strzał, ale ani jeden ani drugi nie był ranny. Natomiast na podłodze leżał Ben Wade cały we krwi. Znów zawirowało mi przed oczami i wróciłam do świata rzeczywistego. Co jest do kurwy? - pomyślałam.

Kochani wróciłam!!! Od razu zaznaczę, że nie wiem kiedy wrzucę kolejny rozdział. Na razie rozkoszujecie się tym. Miłego dnia/ wieczoru.


Please Stay With Me...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz