W chwili, w której kobieta podskoczyła gwałtownie, słysząc mój głos, poczułem się jak skończony idiota. Przecież to było do przewidzenia. Schodzi do kuchni sama, w nieznanym domu, w środku nocy i nagle odzywa się za nią jakiś głos. Gdyby nie to ile razy patrzyłem śmierci w oczy, pewnie dam bym się wystraszył. Niemal od razu włączyłem niewielką lampkę przy oknie, patrząc na nią zmartwiony.
- Nie chciałem cię wystraszyć - powiedziałem cicho.
- Nie szkodzi. Nie spodziewałam się tu nikogo, po prostu - powiedziała, wciąż niespokojna.
- Czego potrzebujesz? - zapytałem, na wszelki wypadek nie ruszając się z miejsca.
- Szukałam jakiegoś kubka czy coś.
Bez słowa, wyjąłem dla niej kubek i herbatę. Raczej nie będzie piła kawy o pierwszej w nocy. Już miałem wrócić do swoich zajęć, kiedy zatrzymał mnie cichy głos.
- Dlaczego nie śpisz?
- Miewam problemy ze snem - przyznałem ze słabym uśmiechem. - I znalazłem ciekawy film, który mam zamiar obejrzeć.
- O czym jest? - tym razem kobieta przyglądała się mnie.
- O autorze kryminałów, który popełnił samobójstwo. Ale w na tyle ekscentryczny sposób, że nikt nie wierzy, że to samobójstwo.
- Oglądasz sam? - zapytała cicho.
- Jak widać. Raczej nikt nie lubi nocnych seansów.
- Mogę się dołączyć? Może po tej herbacie i filmie, łatwiej zasnę - powiedziała, po chwili gryząc wargę. Jakby czuła, że powiedziała za dużo.
- Mi to nie przeszkadza. Pożyczyłem sobie żelki i popcorn Petera, więc się częstuj - zaśmiałem się, idąc z powrotem na kanapę.
Postanowiłem cofnąć film do początku, żeby dziewczyna mogła poznać wszystkie szczegóły. W ciszy i cierpliwie czekałem, aż dokończy robienie swojej herbaty. Kiedy znów tak gwałtownie zareagowała, poczułem nieprzyjemne uczucie, które dobrze znałem. Wszystko mi podpowiadało, że co jest nie tak, jednak mój mózg zabraniał mi w to ingerować. Od tego ma blondyna. Z nim powinna rozmawiać o takich rzeczach. Nie z kimś, kogo dopiero poznała. Zerknąłem w stronę kuchni, chcąc sprawdzić na jakim etapie jest dziewczyna, ale zamiast tego uśmiechnąłem się, widząc jej delikatne ruchy biodrami. Wyglądała, jakby nuciła sobie coś cicho, tańcząc do tego nieśmiało. Dopiero kiedy usłyszałem jej kroki na powrót przybrałem poważną minę, wpatrując się w ekran telewizora. Zerknąłem na nią krótko, gdy zajęła miejsce na drugim końcu kanapy, zanim włączyłem film.
Nie odzywałem się, śledząc akcje na ekranie. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo łapałem się na tym, że spoglądam na kobietę, by upewnić się, że wszystko w porządku. Czułem się rozdarty. Z jednej strony chciałem z nią porozmawiać, dowiedzieć się o niej trochę więcej, ale z drugiej ona wydawała się wystraszona każdym moim ruchem. Po dłuższej chwili wysunąłem w jej stronę miskę z popcornem, jednak ta pokręciła głową w milczeniu. Wreszcie nie wytrzymałem, a moja ciekawość przyćmiła zdrowy rozsądek.
- To... Długo jesteście razem? - zapytałem cicho, nie chcąc odwracać jej uwagi od oglądania.
- Rok i dwa miesiące - mruknęła, nie patrząc na mnie.
- To chyba dość długo, patrząc na to, że Steve ma ponad sto lat.
- Na szczęście na tyle nie wygląda - uśmiechnęła się krótko.
- Czujesz się lepiej? Myślisz, że dasz radę zasnąć? - zapytałem, wpatrując się w nią teraz.
- A przeszkadzam ci tutaj?
- Nie, absolutnie nie. Ale wiem, jak wygląda życie tutaj i jeśli spóźnisz się na śniadanie nic dla ciebie nie zostanie - ostrzegłem, przeciągając się lekko.
Zrobiłem to w idealnym momencie, by zobaczyć zaspanego przyjaciela w drzwiach salonu. Skinąłem mu głową, zerkając na Lucrecie. Widziałem jak odkłada powoli kubek, starając się przeciągnąć.
- Lucy? Jest prawie druga w nocy, czemu nie śpisz? - w salonie rozszedł się lekko zachrypnięty głos blondyna.
- Nie mogłam zasnąć, więc zrobiłam sobie herbatę. I Bucky zaproponował, że mogę oglądać z nim - odpowiedziała szczerze, na co przytaknąłem.
- Chodź do łóżka, Lucy.
Ponownie jej twarz wykrzywił słaby i sztuczny uśmiech, zanim razem z Rogersem ruszyła na górę. Zatrzymałem film, mając zamiar dokończyć go z kobietą. Pewnie też będzie ciekawa jak się to skończyło. Włączyłem jakiś byle jaki serial, chcąc jedynie zająć czymś sobie czas. Po kolejnych dwóch odcinkach, położyłem się na kanapie, czując jak powoli zasypiam. To akurat było dla mnie czymś nowym. Zazwyczaj, gdy nie chciałem lub nie potrafiłem zasnąć o zdrowej godzinie, nie zasypiałem już wcale. Zrzuciłem to jednak na karb wypitego piwa, po chwili zamykając oczy na dobre.
Rano obudził mnie cichy hałas z kuchni. Przetarłem delikatnie twarz dłonią, jakby to miało pomóc mi w pobudce. Podniosłem się do siadu, zgarniając swoje włosy do tyłu. Życie było prostsze, gdy moje włosy były krótsze, ale wtedy nie byłem tak czarujący. Leniwie wstałem z kanapy, zabierając pustą miskę po popcornie. Wszedłem do kuchni pewien, że spotkam tam kogoś z pomocników Starka, który zajmie się śniadaniem. A zamiast jakiegoś robota, zobaczyłem Lucrecie, która zajmowała się wszystkim po trochu. Włożyłem miskę do zlewu, stając przy nim i obserwując kobietę. Albo mi się wydawało, albo lubiła gotować, bo delikatny uśmiech nie znikał z jej pięknej twarzy. Swoje włosy spięła teraz w coś, co przypominało piłkę do siatkówki, dlatego mimowolnie zsunalem wzrok na jej odkrytą szyję. Zmarszczyłem brwi, gdy zobaczyłem tam czerwone i fioletowe ślady, w różnych miejscach. Moje usta znów zadziałały szybciej niż mózg, gdy powiedziałem:
- Rogers chyba oznaczało teren, huh? - wskazałem na jej szyję, mentalnie strzelając sobie w głowę.
- Bardzo widać? - zapytała cicho, unosząc na mnie wzrok z mieszaniną uczuć, których nie potrafiłem rozgryźć.
- Bardzo. Nawet mimo Twojej opalenizny, Lucrecio - odpowiedziałem szczerze, widząc po chwili jak zdejmuje gumkę ze swoich włosów. - Mogę ci w czymś...
- Nie. Dam radę, dziękuję - przerwała mi, a jej ton świadczył i tym, że rozmowa jest skończona.
Starałem się zrozumieć, jej dziwne zachowanie, ale odpowiedź sama do mnie przyszła. Nazywała się Steve Rogers i właśnie całowała szatynkę w skroń. Mogłem sobie być zamrożony. Przespać cholera wie ile lat. Ale wiem, że żadna kobieta nie powinna się tak zachowywać. Odbiłem się od blatu, ruszając do siebie. Muszę dojść do tego, o co z nimi chodzi.
__________________________________________
Nie wiem kiedy będą pojawiać się rozdziały, możliwe, że kilka naraz, możliwe, że raz na jakiś czas. Enjoy!
Peace out, stay safe, wash your hands, don't trust anyone!
CZYTASZ
Benign/ Bucky Barnes
Hayran KurguJames Buchanan Barnes, czyli najgroźniejszy zabójca ubiegłego stulecia. A przynajmniej tak mówią o nim, ci, którzy uszli z życiem po spotkaniu go. Bucky wciąż nie potrafi odnaleźć się wśród swoich nowych towarzyszy, przynajmniej dopóki w ich względ...