♕ Rozdział 19 ♕

51 7 0
                                    

Religijne doświadczenia Telli na Trisdzie ograniczały się do desperackich modlitw i przemycania listów przez mały konfesjonał księdza, ale gdy weszła do Kościoła Legendy, od razu mogła stwierdzić, że nie jest to zwyczajne miejsce kultu.

- Witaj. - Dziewczyna o ciemnej skórze w delikatnym kapeluszu powitała Tellę. - Gratulacje z powodu znalezienia naszych drzwi, ale teraz musisz wybrać ostrożnie, jeśli chcesz wejść do kościoła.

Dziewczyna poruszyła ramieniem i kilka mosiężnych kandelabrów zaiskrzyło się do życia, oświetlając kilkanaście kompletów schodów. Wszystkie pokryte grubymi rubinowymi dywanami, podążały w każdym kierunku- w górę, w dół i z boku na bok, jak wijące się żyły krwi, zanim zniknęły w czarnej przestrzeni. Niektóre schody wydawały się być bardziej zużyte niż inne, ale wszystkie mieniły się tym samym tępym, dębowym, przyćmionym oświetleniem.

- Tylko jedne z nich zaprowadzą cię tam, gdzie chcesz. - powiedziała dziewczyna.

- A gdzie zabiorą mnie pozostałe?

Karmazynowy uśmiech dziewczyny rozciągnął się na jej twarzy. 

- To tajemnica, którą musisz zaryzykować, jeśli chcesz dołączyć do naszego zgromadzenia i służyć wielkiej Legendzie.

Tella nie chciała się do niczego przyłączyć i na pewno nie miała planów, by służyć Legendzie i naprawdę nie miała ochoty wchodzić po schodach, ale słyszała, że znalezienie kościoła miało być jak gra.

Tella ponownie zbadała rubinowe schody. Każde z nich posiadały inną osobowość- zabawne, złote kręcone stopnie po jej prawej stronie. Schody na lewo od niej wydawały się niegodne zaufania, podobnie jak te skręcone, kute bez poręczy, których nie zamierzała wypróbowywać. Wreszcie, oczy Telli padły na okazałe, czarne, marmurowe stopnie, wypolerowane na lustrzany połysk i pokryte głębokim, nietkniętym granatowym dywanem. Wyglądało na to, że prowadziły na dół, a nie w górę.

Tella próbowała dyskretnie zobaczyć, gdzie spoglądają oczy drugiej dziewczyny; ciekawa, którą drogę wybierze. Ale jej wzrok pozostał zawężony na Telli.

- Zdecydowałaś?

Oczy Telli wróciły do marmurowych schodów z nietkniętym dywanem z granatu. Wyraz twarzy dziewczyny nie zmienił się, ale Tella mogła przysiąc, że jej ramiona zesztywniały. Nie chciała, żeby Tella podjęła ten wybór, a miała wrażenie, że to nie dlatego, że ta dziewczyna bała się o jej bezpieczeństwo.

- Jesteś pewna, że nie wolałabyś wybrać innego zestawu? - dziewczyna zapytała.

- Chyba spodoba mi się to, co znajdę na końcu.

Dziewczyna zaśmiała się, ale brzmiało to bardziej jak wymuszony śmiech, gdy Tella weszła na nieskazitelne, czarne, marmurowe schody i zrobiła pierwszy krok w dół.

Z każdym stopniem powietrze stawało się zimniejsze. Na ścianie mrugały świece, a tajemnicze czarne plamy zaczęły pokrywać niegdyś nieskazitelny dywan i gładką balustradę, przypominając krople zaschniętej krwi. Ale Tella widziała wystarczająco dużo prawdziwych rozprysków krwi, by wiedzieć, jak zwykle spadała krew i jaki kolor obracała po wyschnięciu. To była iluzja. Na wszelki wypadek, Tella wyciągnęła rękawiczki Dante'go z żyletkami. Pachniały nim, jak tuszem i sekretami. Ale w przeciwieństwie do Dante'go, były one chłodne w dotyku, kiedy je wsuwała, lubiąc delikatny ciężar ukrytych ostrzy na czubkach palców.

Po kilku kolejnych krokach Tella wzięła woskową świecę ze ściany. Żałowała, że nosiła tak ciężką suknię, bo schody stały się bardziej strome. Następnie na ścianach pojawiły się portrety w grubo oprawionych ramach - wszyscy młodzi mężczyźni, z kapeluszami na wierzchu. Na początku zastanawiała się, czy to byli członkowie Kościoła, ale ich twarze były zbyt przystojne i trochę zbyt nikczemne.

♕ Legendary I  PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz