♕ Rozdział 16 ♕

70 6 2
                                    

Minerva's ModernWear nie był zwykłym sklepem odzieżowym.

Właściwie, po wejściu Tella zastanawiała się, czy to w ogóle był sklep z sukienkami.

Foyer zdobiły wystawne liliowe salony, ametystowe dywany, gęstsze niż nieskoszona trawa i fioletowe wazony wypełnione kwiatami wielkości małych drzewek o zapachu lawendy i drogiego tytoniu. W całej tej finezji wokół niej, Tella jednak nie dostrzegała żadnych sukienek czy innych modnych akcesoriów.

- Już jesteś?

Tella podskoczyła, gdy pulchna szwaczka wyłoniła się z pary podwójnych drzwi. Jej włosy w kolorze orchidei były przycięte do linii podbródka i pasowały odcieniem do miarki owiniętej wokół jej szyi niczym biżuteria.

- Oh. Powiedział mi, że jesteś niezwykle żywa i masz charakter, ale nie wspomniał, jaka jesteś ładna. Nic dziwnego, że przykułaś jego uwagę.

Tella nie chciała się uśmiechnąć, biorąc pod uwagę, że to nie był jej wybór, by tu być oraz - co najważniejsze - by być w tym związku z Jack'iem, ale miło było usłyszeć takie słowa.

- Jesteś wcześniej niż się spodziewałam, więc może będziesz musiała trochę tu posiedzieć. Masz ochotę na wino lub ciasto w między czasie?

- Nigdy nie mówię ''nie'' winu ani ciastu.

- Zaraz przyniosę kilka.

Krawcowa poprowadziła Tellę do innej, pluszowej, fioletowej sali wyłożonej aksamitną tapetą z wieloma zamkniętymi drzwiami, mrocznymi jak czarne wiśnie, z równie mrocznymi szeptami dochodzącymi zza nich. W końcu zatrzymała się przed drzwiami na końcu sali.

- Dlaczego nie wejdziesz i się nie rozgościsz, zwierzaczku? Wrócę z twoimi rzeczami za kilka minut.

Kobieta zniknęła na końcu korytarza, a Tella sięgała po klamkę. W jakimś sensie spodziewała się zobaczyć żyrandole zrobione z butelek z truciznami zwisającymi z sufitu jak bakłażany, lustra z ramami zrobionymi z mieczy i wieszaki na stroje wykonane ze srebrnych sztyletów.

Ale nie spodziewała się zobaczyć jego.

Żołądek Telli zaczął wirować, a serce szybciej bić - tak samo jak zawsze, gdy spotykała Dantego.

Siedział w rogu pokoju, na podwyższonym podeście, na zbyt dużym, czarnym, skórzanym krześle, jakby rządził z niego światem. Mimo tego jego szerokie ramiona i klatka piersiowa pochłaniały tymczasowy tron, na którym siedział, a nie na odwrót. Jego postawa była prosta, ale nie sztywna, jakby był przyzwyczajony do częstego siadania w ten sposób.

Arogancki łajdak.

Ale nawet, gdy Tella o tym pomyślała, ciepło rozeszło się po jej piersi, kiedy mówiła.

- Co ty tu robisz?

- Czekam na ciebie.

- Skąd wiedziałeś, że tu będę?

Powoli uniósł obie brwi.

Żołądek Telli znowu zawirował.

- To ty wysłałeś ten list?

- Rozczarowana, że nie jestem Jacks'em?

Tella zatrzasnęła z impetem drzwi.

- Oszalałeś? Wiesz, co zrobi mój narzeczony, gdy to odkryje?

- Dowie się tylko wtedy, gdy mu o tym powiesz. - Dante odpowiedział chłodno. - I nie masz potrzeby udawać przede mną, że jesteście naprawdę zaręczeni.

♕ Legendary I  PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz