Rozdział 6- Deklaracja wojny

494 17 0
                                    

Kion, Rani i reszta szli w milczeniu przez zimową część królestwa w stronę przełęczy. By nie brodzić przez wysoki śnieg prowadził ich po sprawdzonych ścieżkach jeden z mieszkających tu niedźwiedzi , Lodomir. ;D 

- Królu ? - zapytał 

- Tak ?

- To tutaj. Dalej możecie już iść sami , swobodnie bez mojej pomocy.

- Dziękujemy. Wracaj teraz do swoich.

Niedźwiedź spojrzał na lwy za Kionem i Rani. Młody król spodziewał się pytania dlaczego połowa stada tutaj przyszła , lecz zachował je dla siebie , twierdząc pewnie ,że to nie jego zmartwienie. Skiną tylko głową parze królewskiej  i odszedł.

- Królowo Rani , Królu Kionie ! - zawołał jeden z pełniących przy wąwozie straż  lew , gdy dotarli tu po paru minutach - Melduje się straż północnego przejścia granicznego - powiedział za resztę swojej grupy napinając się dumnie.

- Dobrze cię widzieć Zindu - powiedziała Rani

- Czy to już czas ?

- Tak , wyczekujcie ewentualnych sygnałów od Ullu i bądźcie czujni.

Kion, Rani , Surak , Baliyo , Sikari i Beshte ruszyli przez wąwóz. W pewny miejscu zrobiła się lodowa czapa dająca schronienie przed śniegiem i z tego powodu na pewnym odcinku drogi były tylko kamienie. Kion spojrzał za siebie próbując dostrzec Ullu gdzieś w śniegu za nimi lecz jej nie widział. Uśmiechną się z tego powodu w duchu.

- Kion... - szepnęła do niego Rani a on odwrócił się szybko i zobaczył ,że ktoś nadchodzi. Minute później grupa stanęła kilkanaście metrów od nich i usłyszeli znajomy głos.

- Witajcie - powiedział Raksza tonem tak serdecznym jakby witał przyjaciół, po czym on i jeszcze jeden lew ruszyli nieśpiesznie naprzód. Kion i Rani chcieli zrobić to samo kiedy zatrzymał ich Surak.

- Czekajcie - powiedział i widać było po nim smutek oraz gniew

- Czekajcie - powiedział i widać było po nim smutek oraz gniew

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Powiedzmy ,że gdzieś tam widać gniew)

- O co chodzi ? - Rani

- Rani... to on - powiedział Surak wyraźnie starając się panować nad emocjami.

Kion był mocno zmartwiony , gdyż jeszcze nigdy nie widział swojego obecnie wuja w takim stanie i nie wiedział o co chodziło. Rani z początku  zdziwiona spojrzała na drugiego lwa kiedy po chwili uświadomiła sobie coś z szokiem. 

- Jakim prawem śmie się pokazywać... 

Kion znał już swoją żonę całkiem dobrze i wiedział po jej obecnym tonie iż chętnie zabiłaby na miejscu tamtego osobnika.

- Kto to ? 

- Kion - zaczęła Rani - to on zamordował moich rodziców. O nim ci opowiadałam.

(Lwia Straż) Drzewo Życia: Nowa PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz