Rozdział 2- Goście z daleka

1.1K 28 8
                                    

Na wstępie dziękuje za bardzo ciepłe przyjęcie 1 rozdziału nie spodziewałem się tego, szczerze. I co do obrazka w tle. Starałem się ,żeby to było trochę nieregularne i chociaż odrobinę przypominało ,,koronę,, z serialu. Nie jestem mistrzem painta , mam prawo do błędu , ok ? Jestem tylko człowiekiem ;) Życzę miłego czytania i liczę ,że spodoba się albo nawet będzie lepsze niż 1.  

Okolice granicy Drzewa Życia, gdzieś w lesie.

-Ehh... A myślałem ,że przewodząc Lwiej Straży w mojej krainie widziałem już wszystkie absurdy- stwierdził Kion

-Oj , przestań- napomniała go Rani

Wracali właśnie z lasu gdzie udali się by rozwiązać spór terytorialny dwóch grupek. 

-No co. Nie mówię ,że nie powinniśmy zajmować się drobnostkami jak ustanowienie czyj krzak z jagodami należy do kogo. Ale nie wmówisz mi ,że dla ciebie to było tak poważne jak dla nich. W sensie...no wiesz o co mi chodzi.

-Tak wiem i masz rację to była głupkowata sytuacja i mylisz się ,że nie było to dla mnie tak poważne. Znaczy eee...jakby to - chciała mu się wytłumaczyć - Było to dla mnie poważne pod względem , iż rządzimy krainą , która daje dom wszystkim zwierzętom , które tego potrzebują i pragną. Mają swoje wartości i zwyczaje ważne dla nich , chodź my ich nie rozumiemy do końca. Mamy obowiązek by pomóc im znaleźć wspólny język , aby wszyscy żyli w zgodzie niczym rodzina , gotowa stanąć  jeden w obronie drugiego. Noo, nie wiem czy mnie rozumiesz em, może inaczej - Rani chciała by zrozumiał ją jak najlepiej- Ee... wiesz, Krąg Życia , Sisi...

-...ni Sawa, jesteśmy tacy sami- dokończył za nią.

-Dokładnie

- Eh, no tak. Nie pomyślałem za bardzo o tym. Z resztą nie pierwszy raz. Może to nie najlepszy moment ,ale... chyba nie nadaje się na Króla - powiedział unikając jej spojrzenia

Popatrzyła na niego ze zdziwieniem.

-O czym ty mówisz ?

- No bo... zanim jeszcze się pobraliśmy , zostałaś królową i świetnie sobie radziłaś bez niczyjej pomocy. Pomagałaś im , zarządzałaś , rozwiązywałaś problemy, no... byłaś władczynią , która wiedziała co robić w każdym momencie jak królowa Janna. Uczyła cię jak przewodzić krainie, a ja nie potrafię tak. Ja miewałem problemy z prowadzeniem własnej drużyny a co dopiero...- podniósł wzrok i spojrzał w jej oczy , które wyrażały zadumę i zdziwienie.

-Co ?

-Nic , myślę tylko , gdzie podział się ten lew pełen determinacji , siły i pewności siebie , którego wczoraj poślubiłam - odrzekła

- Przecież stoję tu. I nie przemyślałem kilku rzeczy zanim zgodziłem się zostać twoim , królem. Jak to ,że nie umiem...- przerwał gdy przewróciła oczami i westchnęła.

-Kion, Kion- powiedziała łasząc się do niego- co się z tobą stało w ciągu kilku godzin. Myślałam ,że jesteś świadomy takich podstaw jak to iż nie wybrałam cię oczekując ,że będziesz wiedział jak być królem. Czy chcąc od ciebie umiejętności negocjowania czy czegokolwiek innego.

Stanęła obok i kontynuowała.

- Chciałam z tobą być z wielu kompletnie innych powodów. Byłeś zdeterminowany, gotowy poświęcić się za innych , przełożyć rozsądek nad dumę , energie... no wszystko. I skąd teraz nagle to zwątpienie ?

-Bo zobaczyłem, że nie potrzebujesz nikogo by rządzić i jesteś świetną królową sama.

-Świetna królowa , potrzebuje świetnego króla. Mówiła ci to już. Chcesz mi powiedzieć ,że wątpisz bo jest nasz pierwszy wspólny dzień i to ja głównie mówiłam?

(Lwia Straż) Drzewo Życia: Nowa PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz