Tydzień później...
Od tygodnia nie odzywam się do Belli i rodziny Cullen. Ciężko mi jest przyzwyczaić się do tej sytuacji. Ced żyje, a raczej Edward i jest wampirem, w dodatku kocha Bellę, Jake wpoił się we mnie...a miało być wkońcu dobrze. Bez poważnych zmartwień...kiedyś jedynym moim zmartwieniem były egzaminy i czy dobrze się do nich przygotuję, a teraz...
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche proszę, bo wiedziałam, że to tata, ponieważ prosiłam go żeby nikogo innego nie wpuszczał do mnie:
-Oliv przyszedł list do ciebie.
-List? No dobrze dziękuję- wzięłam list od taty i z przerażeniem spojrzałam na jego pieczęć. Była to pieczęć Hogwartu tylko o co może chodzić. Szybko otworzyłam list i zaczęłam go czytać:
Droga Olivio Swan,
piszę do Ciebie w bardzo ważnej sprawie. Z racji tego, że byłaś jedną z najlepszych uczennic w Gryffindorze stwierdziłam, że musisz wiedzieć. Szykuje się coś złego, lecz nikt nie ma pojęcia o co chodzi. Jedno wiem, że musisz jak najszybciej przyjechać do Hogwart'u. Pan Potter, Panowie Weasley i Panna Granger zostali już powiadomieni.
Mam nadzieję, że przyjedziesz, szkoła liczy na Ciebie, a może i nawet cały świat...
Minerwa McGonagall
Jak najszybciej wstałam i pobiegłam do taty:
-Tato muszę jak najszybciej pojechać do Londynu.
-Nie rozumiem? Coś się stało?
-Nie wiem niestety dużo, ale wiem, że robi się niebezpiecznie.
-To szkoła napisała do byłej uczennicy, która nie dawno skończyła szkołę zamiast napisać do bardziej doświadczonego czarodzieja?
-Tato, profesor McGonagall stwierdziła, że byłam jedną z najlepszych uczennic w Gryffindorze.
-Och no dobrze...jedź kochanie...tylko uważaj na siebie!
-Oczywiście, że będę uważać. Jeszcze muszę pójść do Jacob'a...chcę żeby dowiedział się ode mnie o wyjeździe.
-Dobrze to idź.
-Dziękuję tato- pomachałam na pożegnanie i szybko wybiegłam z domu. Bałam się reakcji Jacob'a, czułam, że nie będzie zadowolony z mojego wyjazdu.
Parę minut później...
-Jake!
-Olivia?
-Jake musimy porozmawiać.
-Coś się stało? Chodź usiądziemy- poszliśmy do salonu. Byłam okropnie zestresowana. Nie wiem jak ja mam to powiedzieć:
-Oliv? Co się dzieje?
-Dzisiaj rano dostałam list i...był on ze szkoły...
-Możesz jaśniej? Nic z tego nie rozumiem.
-Jake ja...muszę wyjechać do Londynu...
-Co?! Ale dlaczego?!
-Szykuje się coś złego i muszę pojechać do szkoły.
-Szykuje się coś złego i piszą do byłej uczennicy?!
-Tak...byłam jedną z najlepszych, więc stwierdzili, że moja pomoc się przyda. Jake...czuję, że szykuje się kolejna wojna czarodziejów...muszę jechać...
-Nie ma mowy! Olivia jesteś całym moim światem i nie pozwolę żeby coś ci się stało!
-Jake, ale ja muszę...
-Nie! Czego nie rozumiesz?! Jesteś moim światem bez ciebie nie dam rady żyć! Co jeśli coś ci się stanie?!
-Jake nie krzycz, proszę...
-Oliv nie pozwolę tobie jechać! Nie pozwolę tobie rzucać się na śmierć!
-Oni mnie potrzebują. Wszyscy czarodzieje...oni liczą na mnie.
-Nie ma mowy! Nie zgadzam się! Nigdzie nie jedziesz!
-Przecież ja nie proszę cię o pozwolenie! Tylko informuje Cię, że wyjeżdżam! W sumie mogłam od razu pojechać i tylko poprosić ojca żeby przekazał tobie o moim wyjeździe.
-Aha świetnie, czyli chciałaś wyjechać bez słowa!? Co napisałabyś list?! Słuchaj Jacob, ale wyjechałam przybić piątkę ze śmiercią, może wrócę, albo nie, bo przecież ktoś może mnie zabić! Świetnie brzmi prawda?!
-Możesz wkońcu przestać?! To mój obowiązek nie mogę ich zawieść!
-Skoro to twój obowiązek to nie potrzebnie wogóle przyjeżdżałaś do Forks i mieszałaś mi w głowie!
-Słucham?-Namieszałam mu w głowie? Czyli tak o mnie na prawdę myśli.
-Nie Oliv...ja nie chciałem...nie to miałem na myśli...
-Jasne...-spojrzałam na niego z przeszklonymi oczami i wyszłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, a później w Londynie. Jednak przyjazd tutaj był ogromnym błędem.
-Olivia! Zaczekaj!
-Żegnaj Jacob...- powiedziałam i zaczęłam biec w stronę domu nie słuchając jego słów.
Po paru minutach wbiegłam ze łzami do domu. Szybko szłam w stronę pokoju żeby jak najszybciej się spakować.
-Oliv? Co się stało?-Nie chciałam odpowiadać na pytanie taty- Olivia?
-Nie wpuszczaj Jacob'a jak tu przyjdzie...
-No dobrze...
Podczas pakowania usłyszałam głos Jacob'a proszący mojego tatę o wejście. Na szczęście tata posłuchał mnie i go wpuszczał.
Gdy skończyłam się pakować nie słyszałam już Jacob'a, więc stwierdziłam, że pewnie odpuścił. Zaczęłam znosić powoli moje rzeczy na dół. Ciężko było mi wyjechać stąd.
-Olivia...przepraszam...-wtedy usłyszałam jego głos za plecami. Bałam się odwrócić, ale to zrobiłam.
-Jake...
-Oliv...rozumiem, że musisz jechać i nie masz innego wyjścia, ale mam pytanie...
-Jakie?
-Mogę jechać z tobą?
-Jake nie jesteś czarodziejem, nie masz różdżki, a co najważniejsze nie znasz żadnych zaklęć...
-Różdżkę kupimy, a zaklęć mnie nauczysz.
-Jake różdżka wybiera sobie czarodzieja, a ty nim nie jesteś i nie dam rady nauczyć cię szybko zaklęć...to nie możliwe.
-Oliv...
-Muszę jechać...obiecuję, że jak tylko będę mogła dam znać, że nic mi nie jest.
-Oliv...uważaj na siebie...
-Będę...Jake...kocham Cię...-nie wiem dlaczego to powiedziałam, poprostu czuję, że muszę.
-Ja Ciebie też kocham Oliv...
Było ciężko nam się pożegnać, bo przecież nie miałam pewności, że jeszcze się spotkamy. Musieliśmy mocno w to wierzyć, że się spotkamy.
Londyn, stacja King's Cross, peron 9 i 3/4
Szłam właśnie w stronę Hogwart Express, kiedy oczywiście musiałam na kogoś wpaść:
-Bardzo przepraszam- mówiłam nie patrząc na tą osobę.
-Nic nie szkodzi...Olivia?
-Harry!-Nie spodziewałam się, że wpadnę na przyjaciela, ale bardzo się ucieszyłam.
-Jak miło Cię znów zobaczyć. Chodź pójdziemy do reszty- bardzo ucieszyłam się na widok przyjaciół. Hermiona prawie udusiła mnie uściskami, a Fred i George pomagali jej to dokonać.
-Boję się...-odezwałam się w pociągu-nie wiadomo co nas tam spotka...
-Dobra nie myślimy na tą chwilę o tym. Skorzystajmy, że jeszcze jest wszystko dobrze.
-Harry ma rację- powiedział Ron.
-To może Oliv opowiesz nam jak było w Forks?-Zapytał Harry.
-No dobrze...Forks to bardzo spokojna miejscowość z bardzo ciekawymi historiami. Mieszkają tam wilkołaki i wampiry. Ja mam lepszy kontakt z wilkołakami, jeden z nich to mój przyjaciel...ma na imię Jacob. Ostatnio dowiedziałam się, że wpoił się we mnie...
-Co to znaczy?-Zapytał Harry.
-Wpojenie to...Wpojenie polega na tym, że kiedy ją widzisz wszystko się zmienia. Już nie grawitacja trzyma cię na ziemi tylko ona. Nic innego się nie liczy. To dla niej zrobisz wszystko. Będziesz jakim zechce. To jak przyciąganie, przesuwa się twój środek ciężkości. Nagle to nie Ziemia cię tu trzyma. Jesteś gotów zrobić wszystko, być dla niej wszystkim: przyjacielem, bratem, opiekunem- kiedy powtórzyłam słowa Jacob'a poczułam, że bardzo za nim tęsknię. Muszę być bardzo ostrożna. Nie chcę żeby cierpiał.

CZYTASZ
Czas na zmiany
FanfictionOlivia Swan po śmierci swojego chłopaka Cedrik'a przeprowadza się z Londynu do Forks gdzie będzie mieszkała z ojcem. Jej cel jest tylko jeden, czyli zacząć żyć od nowa. Czy na pewno jej się to uda?/ZAKOŃCZONE