14

265 14 0
                                    

Z samego rana postanowiłam przejść się na spacer do lasu. Musiałam pobyć sama żeby pomyśleć nad wszystkim co mnie do tej pory spotkało.
Czułam się winna temu wszystkiemu. Nie rozumiem tego dlaczego zawsze najgorsze problemy krążą wokół mnie i moich bliskich.
Usiadłam na trawie opierając się plecami o drzewo. Z moich oczu popłynęło parę łez bezsilności. Jest mi okropnie z tym wszystkim.
Pragnę aby wkońcu móc w spokoju usiąść z przyjaciółmi i z uśmiechem rozmawiać o teraźniejszych czasach. Powspominać stare chwile. Chwile, w których naszymi zmartwieniami były egzaminy i nasze teraz już drobne przygody.
Moment, w którym Ron i Harry martwili się, że nie mieli z kim iść na bal Bożonarodzeniowy, a nasza Hermiona zaskoczyła nas swoim partnerem.
Herbatki u Hagrid'a gdzie narzekaliśmy na sposoby nauczania Snape'a. Bądź mówiliśmy mu o kolejnym durnej zaczepce Malfoy'a w naszą stronę.
Żarty bliźniaków, które zazwyczaj nie kończyły się dobrze. Uwaga żaden Ron ani Percy nie ulegli wypadkowi. Nie mam pojęcia jak oni to robili, że nigdy nie ponieśli za swoje żarty poważnych konsekwencji. Możliwe dlatego, że profesor McGonagall miała serdecznie dosyć upominać ich na każdym kroku i pisanie listów do biednej Pani Molly.
Mogłabym wrócić do tamtych czasów. Wtedy wszystko było takie proste.

Czas na zmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz