16-Zakończenie

503 20 0
                                    

Byłam pod wrażeniem umiejętności uczniów. Według mnie radzili sobie świetnie. Wiadomo są braki u mnie też mogą się zdarzyć, ale podziwiam ich. Są młodymi ludźmi, przed nimi całe życie, a postanowili walczyć o wolność dla nas wszystkich.
-Jesteście wspaniali- powiedziałam gdy już każdy wykonał swoje zadanie sprawdzające- podziwiam waszą odwagę. Ja...
-Olivka daj spokój. Wiem co chcesz im powiedzieć. Oni wiedzą co robią. Zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Wiedzą na co się narażają, ale tym gestem pokazują jacy są dojrzali. Pokazują swoje zauważone cechy.
Męstwo, odwaga, szczerość, szlachetność- mówiła patrząc na dom Godryka Gryffindora- spryt, ambicja, przebiegłość, braterstwo- teraz zwróciła się do ślizgonów- wierność, sprawiedliwość, uprzejmość i pracowitość- z dumą patrzyła na puchonów- mądrość, inteligencja, oryginalność i kreatywność- mówiła do uczniów domu Ravenclaw.
-Damy sobie radę- powiedział jakiś młody Gryffon.
-Mam nadzieję, wierzę w was.
-Wszystko pójdzie po naszej myśli. Inaczej być nie może.
-Zgadzam się z Panią- chwilę staliśmy tak lekko uśmiechając się do siebie aż nagle usłyszeliśmy huk. Jak najszybciej pobiegliśmy w stronę głównych drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Śmierciożercy, a na ich czele przemieniony już Voldemort. Przepychając się przez uczniów wyszłam na dziedziniec.
-Olivia, jak miło Cię widzieć.
-Gdzie jest moja rodzina?!
-A po co te nerwy?
-Gdzie oni są?!
-Oliv...-nagle ich ujrzałam. Widziałam zmęczenie w ich oczach. Dlaczego oni?
-Wypuść ich!
-A co ja z tego będę miał?
-Weź mnie.
-Oszalałaś?! Nie możesz...-zaczął krzyczeć Jacob, ale szybko śmierciożerca, który go trzymał zakrył mu usta. Jacy oni musieli być zmęczeni, że Jake się nie przemienił.
-Kusząca propozycja...tylko, że zależy mi tylko na Potter'ze.
-To wypuść ich! Po co ich trzymasz?!-Krzyknął Harry.
-Po co? Po to bo uwielbiam patrzeć na wasze przerażone miny.
-Błagam...wypuść ich...-wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Śmierciożercy wypuścili moich przyjaciół. Nawet oddał Harry'ego. Teraz kompletnie nic nie rozumiem.
-Oh...no tak nie wiesz o co chodzi. Bo wiesz mam jeszcze kogoś na kim tobie bardzo zależy- wtedy ujrzałam kogoś kogo wogóle się nie spodziewałam- tak to Cedrik.
-Co mu zrobiłeś?-Zapytałam patrząc na bardzo słabego chłopaka.
-Ja? Nic takiego, tylko wyssałem z niego resztki człowieczeństwa. Pewnie zastanawiasz się jakim cudem on żyje. Otóż nie zauważyliście, że ma on w sobie jeszcze trochę życia i ja to wykorzystałem, ale spokojnie on wróci zaraz do grobu.
-Nie...
-Tak, na twoich oczach zabiorę mu życie. Cieszysz się prawda?
-Nie pozwolę na to- powiedziałam podchodząc do niego- Expelliarmus- krzyknęłam gdy zobaczyłam zbliżającego się do mnie śmierciożerce. Wtedy zaczęła się bitwa. Kolorowe światła leciały w różne strony.
Nagle zauważyłam, że Voldemort odchodzi gdzieś z Cedrik'iem. Spojrzałam na Ginny dając znak żeby mnie osłaniała. Zauważyli to również Ron i Luna, którzy od razu pomogli dziewczynie.
Jak najszybciej pobiegłam za Ced'em uważając na zaklęcia lecące w moją stronę.
Biegłam tak szybko jak umiałam za dwoma postaciami kierującymi się do lasu.
-Drętwota!-Krzynęłam rzucając zaklęcie, lecz niestety wróg perfekcyjnie je ominął. Nagle zatrzymał się. Na początku myślałam, że to jakaś pułapka, ale zauważyłam, że Voldemort słabnie dlatego się zatrzymał. Nie zastanawiając się zabrałam mu rożdżkę łamiąc ją na pół. Miałam już rzucić w niego Avadą gdy nagle się odezwał:
-Głupia dziewczyno...uważasz, że zwykła Avada mnie zniszczy? Nie jestem taki głupi. Mam jeszcze jeden horkruks.
-Co? To dlatego do końca cię nie zniszczyliśmy.
-Właśnie, a jak myślisz co to może być?-Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić. Mogło być to przecież cokolwiek- ah tak nie wiesz. Tym horkruksem jest twój ukochany Cedrik.
-Nie...
-Tak, to wydarzyło się niechcący. Pamiętasz jak umierał? Właśnie wtedy to się stało. Stałem zbyt blisko niego- nie...nie mogę zniszczyć Ced'a. Wiem, że nic mu się nie stanie tak samo jak to było z Harry'm, ale...chwila przecież Harry sam walczył, ale Ced teraz nie da rady. Wtedy nawet nie myślałam co robię. Rzuciłam avadą najpierw w Voldemort'a, potem w Cedrik'a, a na koniec w siebie.
Obudziła mnie jasność. Powoli otworzyłam oczy. Wokół mnie wszystko było białe. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
-Witaj Olivio.
-Profesor Dumbledore?
-We własnej osobie.
-Co się stało?
-Właśnie zniszczyłaś Voldemort'a i jego ostatni horkruks.
-Gdzie jest Cedrik?
-Olivia?-Nagle usłyszałam za sobą głos i szybko odwróciłam się do tyłu.
-Cedrik...-pobiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam- tak bardzo tęskniłam...
-Ja też kochanie...
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale kończy nam się czas.
-Co z Voldemort'em?
-Jego dusza raz na zawsze rozpłynęła się.
-Czyli to koniec?
-Tak.
-A co z tobą Ced? Wrócisz?
-Przepraszam, ale nie mogę. Umarłem i tak musi pozostać- nie mogłam powstrzymać łez. Bardzo chciałabym żeby wrócił.
-Ja również, ale widziałem, że zaczynasz sobie układać życie. Dasz sobie radę Olivia. Wierzę w Ciebie.
-Zawsze będę o tobie pamiętać.
-A ja o tobie.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham. Przecież wiesz, że się nie żegnamy, ale jednak mam nadzieję, że nie spotkamy się zbyt szybko.
-Pa Ced!
-Pa Oliv!-Po chwili widziałam jasność.
-Olivka! Obudź się wkońcu! Nie rób mi tego!-Leżałam z jeszcze zamkniętymi oczami, ale wydzielający się Jacob zaczął mnie wkurzać.
-Jake, przestań się drżeć.
-Olivia! Obudziłaś się!-Ledwo dawałam radę oddychać przez ilość mocnych uścisków.
-Wiecie co? Kocham was.
-A my ciebie.
Dwa lata później...
Minęły już dwa lata od ostatnich wydarzeń. Trochę pozmieniało się w moim życiu.
Ron oświadczył się Hermionie.
Harry zaczął spotykać się z Ginny.
A ja żyję w szczęśliwym związku z Jacob'em.
Wszyscy zamieszkaliśmy niedaleko w magicznej części Londynu. Każdy z nas wybudował dom obok siebie.
Bardzo się cieszę, że właśnie tak potoczyło się moje życie.
Na początku martwiłam się o Bellę i o to jak poradzi sobie z całą tą sytuacją. Na szczęście wszystko z nią dobrze. Od niedawna spotyka się się z czarodziejem, którego poznała w kawiarnii w Londynie.
Często wraz z Jacob'em odwiedzamy naszych ojców. Za każdym razem widzę ogromną dumę w oczach mojego taty.
Było ciężko, ale bardzo się cieszę, że mam takie życie.

Czas na zmianyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz