1.8. Caradhras

46 7 0
                                    



Drużyna Pierścienia pokonywała lasy, łąki, wzgórza. Szli w wyznaczonym kierunku Gandalfa. Im byli bliżej gór, tym się robiło zimniej. W nocy zrobili postój w lesie, lecz z samego ranka, gdy jeszcze słońca nie było widać, ruszyli w drogę. U stup pojawili się jeszcze wczesnym rankiem. Cała była pokryta lśniącym śniegiem.

***

Było słychać co chwilę jęki Pipina i Merry'ego dotyczące bólu nóg i pytań typu „daleko jeszcze?". Co chwile się śmiałam i przewracałam oczami. Szlam z dwójką przyjaciół i rozmawiałam gdy nagle nasunął im się pomysł żeby pozaczepiać Sama. Odwróciłam się w kierunku, którym odchodzili i się zaśmiałam jak zobaczyłam minę „zmęczonego" chłopaka gadaniem dwójki. Odwróciłam się i postawiłam krok do przodu ale się szybko zatrzymałam. Zaraz przede mną stał elf, który przez chwilkę spojrzał za mnie a następnie na mnie. Lekko się uśmiechnął i odwrócił. Podeszłam do niego i szliśmy obok siebie.

- Nie spodziewałem się, że się obronisz. - zaczął. - wtedy jak Boromir cię nie zauważył i wziął zamach nie sądziłem, że się obronisz. - powiedział ze zdumieniem w głosie.

- Ja też - przyznałam patrząc w śnieg na ziemi.

- Wiesz co? - uśmiechnął się i co chwile na mnie spoglądał. - w takiej walce najważniejsza jest odwaga, pewność siebie. Jeśli wątpisz w to co robisz, nigdy się nie nauczysz i skutecznie nie będziesz walczyć. Musisz uwierzyć w siebie. - uśmiechnęłam się do niego. - Nie jest ci zimno w stopy? - zapytał z poważnym wyrazem twarzy ale po chwili zaczął się śmiać pod nosem a ja dołączyłam. Nie przejmowałam się tym ale rzeczywiście było mi dość zimno w stopy. Zauważyłam, że nie mam tak mocnych i odpornych jak inni hobbici. Jednak nie za bardzo mi to przeszkadzało.

- Nie wyglądasz mi na Hobbitkę. - Powiedział po chwili patrząc się przed siebie. Westchnęłam.

- To skomplikowane. - powiedziałam patrząc na niego z dołu. On przeniósł swój wzrok na mnie z oczekiwaniem, w oczach, na odpowiedź. Ja jednak milczałam.

Szliśmy tak jeszcze w ciszy, gdy nagle odwróciliśmy się. Ujrzeliśmy Froda przewróconego pod nogami Aragorna. On pomógł mu wstać a Frodo zaczął dotykać się po szyi. Spojrzał przed siebie, dostrzegliśmy pierścień leszczy na śniegu. Podszedł do niego Boromir, podniósł go. Wpatrywał się w niego. Wszyscy zaciekawiło się tą sytuacją i obserwowali przebieg wydarzeń.

- Boromirze? - odezwał się Aragorn z pytającym tonem.

- Cierpimy męki strachu i zwątpienia, dla czegoś tak małego. - powtarzał wpatrzony w przedmiot. Wystawił drugą rękę do pierścienia.

- Boromirze! - powiedział donośnym głosem Aragorn a on lekko podskoczył. - oddaj pierścień Frodowi.

Zawahał się ale po chwili zrobił kilka małych kroków w stronę Froda. Wyciągnął rękę z pierścieniem.

- Jak sobie życzysz. - Frodo szybko złapał za pierścień i wyrwał go z rąk mężczyzny. - mnie na nim nie zależy. - zaśmiał się. poczochrał włosy hobbitowi.

Odwrócił się, zarzucił tarcze na swoje barki i zaczął iść przed siebie. Spojrzałam ze zdziwieniem na elfa z pytaniem w głowie „co to było?" ale najwyraźniej nie umie czytać w myślach. Gdy się na mnie spojrzał miał dość podobny wyraz twarzy ale on chyba bardziej to rozumiał.

Im szliśmy dłużej, tym bardziej zaczynało wiać. W pewnym monecie trafiliśmy w prawdziwą zamieć. Śnieg latał we wszystkie strony świata, ledwo było widać gdzie stawiam kroki. Co jakiś czas słyszeliśmy grzmot.

Właśnie szliśmy krawędzią góry, Gandalf pierwszy odgarniali śnieg swoją laską. Było go tak pełno, że sięgał czarodziejowi do pasa. Hobbitom, zaś, aż do szui. Za nim gęsiego szli pozostali. Za nami, ostatni, szedł elf. On nie miał trudności z przedostaniem się przez śnieg. Szedł bez problemu szedł po śniegu a on się pod nim nie ugniatał. Całą drogę mnie zastanawiało jak on to robi.

Moich przyjaciół niósł Boromir a Sama i Froda, Aragorn. Ja powiedziałam, że dam radę. Szlam z trudnością, śnieg wylatywał mi do oczu. Cała obtuliłam się moim płaszczem, gdy przez śnieg zauważyłam jak blondyn wychodzi przed szereg zbliżając się do krawędzi nasłuchując.

- Słyszę, jakiś nienawistny głos. - powiedział.

- To Saruman! - krzyknął Gandalf. Momentalnie z góry spadło kilka głazów, na szczęście nikogo z nas nie zahaczyło. Wszyscy odsunęli się do ścianki góry. Odsunęłam się od niej obserwując przebieg wydarzeń.

- Ściąga na nas lawinę! - krzyknął Aragorn. - Zawracamy!

- Nie! - zaprzeczył Gandalf. Wszedł na śnieg i zaczął mówić jakieś, prawdopodobnie, zaklęcie.

Momentalnie piorun trzasnął w czubek góry. Gandalf odsunął się błyskawicznie do ściany a ja nie wiedząc o co chodzi spojrzałam w górę. „Vicky!" Usłyszałam krzyk bliźniaków i zauważyłam, że elf patrzy na mnie z przerażeniem w oczach. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie w stronę góry. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Za nim jednak zdążyłam do niego się przysunąć poczułam uderzenie śniegu a po chwili już nic nie słyszałam.

Fight to the end || Śródziemie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz