1.10. Barlog

49 8 0
                                    

Nagle w oddali, usłyszeliśmy cichy ryk. Orkowie natychmiast zaczęli piszczeć i rozglądać się na wszystkie strony. Natychmiast, rozeszli się na wszystkie strony. Zaczęli wbiegać w dziury w podłogach, ścianach aż w końcu zostaliśmy sami.

Nagle coś zaczęło warczeć. Wpatrywaliśmy się, na delikatne światło, z niepokojem. Boromir powoli pochylił się do Gandalfa.

- Co to za nowe diabelstwo? - czarodziej milczał.

Wpatrywał się przed siebie. To jeszcze bardziej podkręciło mój strach. Zamknął oczy. Po chwili, dostrzegliśmy, że pokrywa pomarańczowego światła zbliża się do nas, warczał.

- Barlog. - spojrzał spod byka przed siebie. - Demon z przedwiecznego świata. Nikt z was go nie pokona. Uciekajcie.

Odwrócił się i zaczął biec, my zaraz za nim. Ile sił w nogach, biegłam przed siebie. Wybiegliśmy w pierwsze przejście jakie zauważyliśmy i szybko zbieraliśmy po schodkach. Wybiegliśmy na „klatkę schodową", liczącą kilkadziesiąt pięter. Była ogromna. Wszędzie szły schody, bez poręczy. Boromir biegł pierwszy, ja zaraz po nim i gdy zauważyłam, że przechyla się nad urwiskiem, podbiegłam do niego. Złapałam go za barki i z całej siły pociągnęłam w moją stronę i upadliśmy na schody. Usłyszałam ciche „dziękuje" z jego ust. Nie  reagując, energicznie wstałam i ruszyłam w stronę pozostałych.

Wybiegliśmy na korytarz schodów prowadzący przez środek, gdy nagle trafiliśmy na przerwane schody. Wszyscy się zatrzymaliśmy i patrzyliśmy przez chwile w małą przepaść. Legolas ruszył się i przeskoczył na drugą stronę. Wyciągnął, szeroko, ręce do nas, a raczej w moją stronę i pokiwał głową na znak, że mogę skakać. Stałam niepewnie, nie chciałam tego robić. Nagle poczułam na plecach czyjąś dłoń Aragorna. Momentalnie poczułam opór na plecach a po chwili byłam już nad przepaścią. Wpadłam wprost na elfa, on złapał mnie abym utrzymała równowagę. Natychmiastowo go puściłam i stanęłam obok. Zaraz po mnie skoczył Gandalf, który również się zawahał ale gdy usłyszał potwora na korytarzy za nami, skoczył. Nagle obok nas trafiła strzała. Odwróciliśmy się i zauważyliśmy orków. Stali wysoko nad nami i mierzyli do nas z łuków. Legolas natychmiast zrobił to samo.

Boromir bez zastanowienia złapał Merry'ego i Pipina oraz przeskoczył z nimi nas przepaścią. Odsunęłam się aby zrobić im miejsce. Gdy zaskoczyli z nich, pare schodków się oderwało. Aragorn natychmiast popchnął Sama, którego złapał Boromir. Moi przyjaciele stanęli przy mnie patrząc na całą sytuacje.

- Krasnoludem się nie rzuca! - krzyknął obłożony Gimli, patrząc, że Aragorn wyciągnął do niego rękę.

Krasnolud skoczył i wylądował na krawędzi przechylając się w stronę przepaści. Legolas natychmiast pojawił się przy krasnoludzie i złapał go za brodę.

- Nie za brodę! - mówił a Legolas przyciągnął go do siebie.

Po drugiej stronie stali już tylko Frodo i Aragorn ale po chwili pod ich nogami zaczęły łamać się kolejne kawałki kamienia. Nie było realne żeby dali radę przeskoczyć taki odstęp. Nagle za nimi również zapadły się schody. Teraz stali tylko na jednej kolumnie, która i tak już była podłamana. Nagle kolumna się ruszyła. Aragorn złapał Froda za plecy i pochylił się razem do tyłu, następnie do przodu, na boki, do tyłu, do przodu. Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na sytuacje. W końcu, gdy po którymś razie, pochylili się do przodu, kolumna razem z nimi kierowała się w naszą stronę. W końcu wpadli w nasze objęcia. Ja trzymałam Froda, Legolas przytrzymał Aragorna.

Po chwili wszyscy zaczęli biec. Biegliśmy schodami aż w końcu stanęliśmy na równą posadzkę. Biegliśmy przed siebie, naokoło nas był ogień. Nagle zauważyliśmy po lewej stronie, nie daleko nas, wąski mostek.

Fight to the end || Śródziemie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz