1.12. Syn Gondoru

49 5 0
                                    

- Vicky, gdzie byłaś?! - zaczęli budzić mnie przyjaciele. Ja tylko przewróciłam się na drugi bok.

- Halo wstawaj! - krzyknął mi do ucha Pipin a ja podskoczyłam.

- Oszalałeś?! - wykrzyknęłam.

- Skąd masz tą sukienkę?! - zapytał zdumiony Merry. - do twarzy ci w niej.

- Dziękuje. Jest po babci. Nie mówiłam wam, ale ona pochodzi stąd. - powiedziałam wstając.

Podeszłam do wyjścia i stanęłam w progu. Nagle usłyszałam za sobą głos.

- Ty nosisz buty?! - krzyknęli równo hobbici wstając na równe nogi i wpatrując się w moje stopy.

- Co się dzieje, Victoria?! - zapytał zdziwiony Pipin.

- Wszystko dobrze? - zapytał drugi.

- Spokojnie, nie przejmujcie się. - uśmiechnęłam się a oni podeszli do mnie. - Nie martwcie się.

- Jak mamy się nie martwić. Przecież sama mówiłaś, że musimy trzymać się razem. - powiedział Merry zdziwionym, jak i trochę wkurzonym głosem.

- Nie chodziło mi o to. - powiedziałam.

- Przestańcie, chodźmy lepiej. - odezwał się Pipin i przeszedł pomiędzy nami.

***

Czekaliśmy razem z Merrym i Pipinem nad rzeką tam, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Siedzieliśmy na jakimś wielkim kamieniu z niecierpliwością aż nagle w oddali zobaczyliśmy idącego w naszą stronę Sama a zaraz za nim Froda. Merry i Pipin pomachali im. Gdy już byli blisko, zaczęli rozmawiać ale w mojej głowie coś zobaczyłam.

***

Klękałam na ziemi w lesie. Przede mną zobaczyłam biały blask a po chwili w tym miejscu stanęła kobieta. Galadriela stanęła przede mną i zaczęła mówić, choć nie otwierała ust.

Żegnaj, Victorio Martin. Daje ci eliksir uzdrawiający, twojej babci, aby nawet w najgorszej chwili, mogłabyś odmienić przebieg wydarzeń.

Schyliła się i podała mi do ręki przezroczystą fiolkę całą wypełnioną bezbarwną substancją. Podniosłam wzrok ale się nie odezwałam. Pomyślałam sobie aby powiedzieć „dziękuje" ale zanim zdarzyłam to zrobić, ona się szeroko uśmiechnęła i zniknęła. Schowałam fiolkę do kieszonki w płaszczu.

***

- Ziemia do Vicky! - krzyknął mi do ucha Pipin. Podskoczyłam w miejscu.

- Znowu, Pip?! - krzyknęłam zirytowana.

- Gotowi? - krzyknął za nami Aragorn. Wszyscy kiwnęli głowami.

- Mamy 3 łodzie. - powiedział Legolas.

Wszyscy wsiedliśmy do łodzi. Aragorn płynął z Frodo i Samem, Boromir z Merry'm i Pipinem a ja płynęła z Legolasem i Gimli'm.

Podczas drogi rozmyślałam nad tym co widziałam w głowie. Złapałam za wewnętrzną kieszeń w płaszczu. Poczułam coś. Szybko wyjęłam zawartość i ujrzałam tą samą fiolkę. Schowałam ją z powrotem i postanowiłam się tym nie przejmować.

Płynęliśmy w ciszy, tylko dwaj jasnowłosi hobbici całą drogę nadawali. Legolas za mną operował wiosłami a Gimli z przodu obserwował. Co jakiś czas się odezwał. Po jakimś czasie spłynęliśmy na szeroką rzekę.

Fight to the end || Śródziemie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz