— Przyspieszyli kroku — rzekł Aragorn, odchylając ucho od skalnego podłoża — Widać zwietrzyli nasz zapach. Szybko! — zawołał za siebie.Wstał i zaczął biec. Legolas doganiał go, a Victoria biegła zaraz za nimi. Przez trzy poprzednie dni i noce biegli za armią orków. Nic groźnego się nie działo, po za narzekaniem krasnoluda.
— Chodź, Gimli! — krzyknęła za siebie i zaczęła biec dalej.
Zdyszany Gimli truchtał za nimi.
— Trzy dni i trzy noce, bez pożywienia, bez postoju, i ani widu naszej zwierzyny, tylko ślady na skałach. — mamrotał do siebie.
Biegli za Aragornem dzień i noc. Victoria nie widziała nigdy takich cudownych widoków, mimo tego, że mieszkała w Shire to tylko mogła pomarzyć o takich widokach. Chętnie by się zatrzymała i porozglądała się wokół, ale teraz było to dla niej nie ważne. Dla niej, najważniejsze było życie jej przyjaciół, hobbitów, Merry'ego i Pipina, którzy zostali porwani przez orków. Teraz tylko to się dla niej liczyło, nie wybaczy sobie, jak coś im się stanie.
— Liście z Lorien nie spadają na próżno. — powiedział Aragorn.
Klęczał, podnosząc coś z ziemi. Powstał, a Victoria podeszła do niego i spojrzała na jego ręce. Trzymał broszkę, która jest przyczepiona do każdej z ich peleryny. Victoria, miała również naszyjnik, który odziedziczyła po swojej babci, z takim listkiem.
— Może jeszcze żyją. — powiedział Legolas, nie zatrzymując się.
— Są niespełna dzień drogi od nas. — powiedział Aragorn.
— Szybko, Gimli! Dogonimy ich! — znów Victoria krzyknęła za siebie, i zaczęła biec.
— Męczą mnie biegi przełajowe, Krasnoludy to urodzeni sprinterzy, zabójczy na krótkich dystansach. — mówił do siebie a reszta zaśmiała się pod nosem.
Wbiegli na skały. Przed nimi okazały się niziny i pagórki. Słońce oświetlało ich twarze, Victoria miała wrażenie, że Legolas, co jakiś czas na nią zerka.
— Rohan. Ojczyzna jeźdźców. — rzekł wpatrzony w horyzont Aragorn — Coś złego się tu święci. Zła moc dodaje im chyżości. Jej zła wola działa przecie nam.
Nagle, Legolas wbiegł na głazy. Rozglądał się i nasłuchiwał.
— Legolasie, co widzą oczy elfa? — zawołał Aragorn.
— Skręcają na południowy-wschód. Wiodą hobbitów do Issengardu.
— Saruman — westchnęła Victoria.
Nic gorszego stać się nie może, pomyślała, jak dowiedzą się, że nie mają pierścienia zabiją ich.
———
Biegli najszybciej jak potrafili przez pagórki, łąki, i przez wszelkiego rodzaju wysypiska skał, słysząc co jakiś czas za sobą narzekanie Gimli'ego. Bez przerwy próbowali ich dogonić. Nagle nastawał mrok ale mimo tego nie ustępowali kroku.
Aż do brzasku, gdy w nocy zrobili sobie krótki postój, przed wyruszeniem, Victoria wypatrzyła się w niebo. Usłyszała za sobą głos:
— Wschodzi czerwone słońce, tej nocy przelano krew — powiedział Legolas, rozglądając się po krwisto czerwonym niebie.
Ruszyli w drogę.
Gdy tylko Aragorn chciał rozejrzeć się po murawie, znaleźć jakiś znak, ich głowy zwróciły się w kierunku odgłosu konia. Odwrócili się i ujrzeli małą armie jadącą na koniach. Aragorn zerwał się z ziemi a pozostali zaraz za nim, i wskoczyli za głaz. Powalili się na ziemie i nasłuchiwali tupot kopyt. Victoria odwróciła głowę w ich kierunku. Było ich z sześćdziesięciu, gnali na koniach. Aragorn i Legolas spojrzeli po sobie, po czym Aragorn wstał, Legolas zaraz za nim, Victoria do niego podbiegła, aby nie zostać w tyle, a Gimli ostatni wyszedł zza głazu.
— Jeźdźcy Rohanu! — zawołał — co nowego w Marhii*?
Żołnierze zatoczyło małe koło, by zawrócić, i gnali w naszym kierunku. Wygląda to dość dziwnie, pomyślała Victoria, czemu nikt się nie odezwał? Wymieniła z Legolasem zdziwione spojrzenia. Żołnierze nie przestawali jechać w ich kierunku. Nagle, gdy już mieli wjeżdżać na nich, rozdzielili się i pojechali w dwie strony. Zatoczyło koło wokół nich i ich okrążyli, i skierowali w ich kierunku włócznie. Z kręgu wyjechał na koniu mężczyzna, w zbroi, ledwo było widać jego twarz.
— Co sprowadza elfa, człowieka, krasnoluda i ... — spojrzał pytająco na Victorie — elfa — powiedział pytająco, ale kontynuował — do Ridermarhii?* Gadać prędko.
— Podaj swoje imię, a poznasz moje. — odezwał się Gimli. Żołnierz spojrzał lekko zdziwiony na niego i zszedł z konia, idąc ku niemu.
— Uciąłbym ci łeb krasnoludzie, gdyby choć trochę wystawał spoza traw.
Legolas energicznie wyjął strzałę i skierował ją w jego stronę. Wszystkie włócznie skierowali jeszcze bliżej nas.
— Nie zdarzył byś zadać ciosu. — powiedział przez zęby elf.
Aragorn zrobił krok do przodu i opuścił jego rękę.
— Jestem Aragorn, syn Aratorna. A to Gimli, syn Gloina, a to Legolas z Leśnego Królestwa, i Victoria z Shire'u. Sojusznicy Rohanu i króla Teodena*. — powiedział szybko Aragorn. Żołnierz spojrzał na Victorie ze zdziwieniem, ale potem znowu zwrócił się do Aragorna.
— Teoden nie odróżnia sojusznika od wroga, — zdjął hełm — nawet w rodzinie.
Jego twarz była pokryta zarostem. Jasne włosy sięgały mu za ramiona. Żołnierze opuścili włócznie.
— Saruman zatruł mu umysł i zawładnął krajem. Mój oddział pozostał wierny Rohanowi, i za to nas wygnano. Biały czarodziej jest przebiegły. Zjawia się tu i tam, pod postacią starca w kapturze. — podszedł do nas i mówił szepczącym głosem — jego szpiedzy drwią sobie z naszych sideł.
— Nie jesteśmy szpiegami — odezwał się Aragorn. — jedziemy na zachód, za Orug-hai* pojmali dwóch naszych druhów.
— Wyrżnęliśmy ich w nocy.
Victoria wytrzeszczyła oczy.
— Byli z nimi dwaj Hobbici! — odezwała się nagle — nieduzi, wydaliby się wam dziećmi.
Mężczyzna tylko spojrzał na nią i rzekł:
— Nikogo nie oszczędziliśmy, spaliliśmy truchła na stosie. — odwrócił się i ręką wskazał na unoszące się kłęby dymu.
Zamknęła oczy. Wierzyła, że to nie prawda.
— Zabici? — usłyszała głos Gimli'ego. Mężczyzna pokiwał lekko głową i spojrzał na Victorie.
— Żałuje — odparł.
Victoria utkwiła smętny wzrok w trawie. Rozmyślała. Przecież jej przyjaciele są tak sprytni, że na pewno zdołali uciec. Usłyszała gwizd. Ku nim szły dwa konie. Mężczyzna złapał ich wodze i podał w naszą stronę.
— Oby spotkał was lepszy los, niż ich poprzednich właścicieli. Żegnajcie. — powiedział mężczyzna, i wskoczył na swojego konia. Cała czwórka spuściła głowy. — szukajcie druhów, lecz nie zawierzajcie nadziei. Opuściła tę krainę. — dodał. — jedziemy na północ! — zawołał.
I ruszyli.
Witajcie!
Wyjątkowo krótki rozdział, wybaczcie. Postaram się jeszcze dziś, w miarę możliwości, wstawić kolejny. Przepraszam też, za tą długą przerwę.* Wybaczcie jeśli źle napisałam tą nazwę. Będę wdzięczna jeśli poprawicie mnie w komentarzu.
CZYTASZ
Fight to the end || Śródziemie
Fanfiction~25.09.2020~ Życie Victorii, zmieniło się z dnia na dzień. Razem ze swoimi przyjaciółmi (Merry'm i Pipinem) wybrała się na pole Magota, później wszystko się zmieniło. Całe życie zostawiła za sobą i rusza w podróż, która zmieni jej życie. Czy to był...