— Nie wyjdziesz już do końca tygodnia z domu!
— Ale mamo...
— Do swojego pokoju — wskazała palcem na drzwi — i żebyś do końca dnia mi się tu nie pokazywała!
Zamknęłam za sobą drzwi. „Myślisz, że będę cię słuchać?! To się zdziwisz". Otworzyłam okno szeroko. Był piękny słoneczny poranek. Oparłam się o szybę a moje myśli znów wspominają wczorajszy dzień ...
*wczoraj*
Ubrałam moją ulubioną sukienkę i wyszłam z domu. Pobiegłam do Meriadoka i Peregrina, moich przyjaciół. Mery i Pippin byli blondynami w kręconych włosach, jesteśmy bardzo do siebie podobni. Ja, mam, prawie takie same, rysy twarzy, moje długie, jasne włosy zazwyczaj zaplatam w warkocza. Jak wszyscy Hobbici chodzę na boso.
Jedno mnie wyróżniało. Byłam wyższa od hobbitów. Moja babka, od strony ojca, była elfką. Odziedziczyłam po niej połowę cech. Z wyglądu zewnetrznego odziedziczyłam wzrost, ale nie byłam niewiadomo jak wysoka. Jak na elfa i tak byłabym niska. Odziedziczyłam po niej refleks i zdolność nauki nowych rzeczy w błyskawicznym czasie. Byłam zwinna. Gdy tylko odkryła, że jestem choć trochę do niej podobna, zaczęła uczyć mnie walczyć. Była nie tylko moją babcią ale także przyjaciółką. Każdą chwile spędzałyśmy razem. To ona nauczyła mnie jeździć na koniu, celować z łuku, biegać po lasach i łąkach niezauważona oraz walczyć bronią. Sadziła, że w życiu dokonam cudnych, rzeczy i wpłynę na losy świata. Od urodzenia mieszkałam w Hobbitomie ale ona wiedziała, że prędzej czy później opuszczę to miejsce.
Pochodziła z leśnego królestwa, tam też większość życia mieszkała. Gdy przeprowadziła się ze swoim mężem do Rivendell, urodziła syna. Mój ojciec wychowywał się wśród elfów jednak odziedziczył cechy swego ojca. Jedyny syn znalazł swoją hobbitkę, zamieszkali w Shire. I tak powstałam ja, odziedziczająca cechy babci. Gdy tylko miałam roczek dostrzegła we mnie potencjał. Była moją drugą mamą, a nawet pierwszą. Rozwinęła we mnie elfickie geny.
Mieszkając w Shire, mój wzrost mnie przerażał. W nastoletnim wieku byłam wysokości dorosłej kobiety. Przez to zniechęciłam się do mówienia o moich genach. Wstydziłam się. Nikt, oprócz Merry'ego i Pippina, się o tym nie dowiedział i już nigdy nie dowie. Gdy w wieku piętnastu lat, moja babcia, zginęła, załamałam się. Wtedy moim lekarstwem zostali dwaj hobbici, z którymi się zaprzyjaźniłam. Po paru latach postanowiłam pójść w ślady babci i być taka jak ona. Po części mi się to udawało. Marzyłam o przygodzie, o których opowiadała. Jednak niedawno postanowiłam żyć własnym życiem.
W Shire trwają przygotowania do wieczornej zabawy. Gdy weszłam do baru, od razu zauważyłam chłopaków z kuflami piwa.
— Cześć, chłopcy! — usiadłam obok.
Zamówiłam sobie to samo, rozmawialiśmy. Minęło trochę czasu aż wróciłam do domu. Po powrocie nadszedł czas na przygotowanie się, na wieczór. Mama zaplotła mi warkocza i wpięła wianek. Ubrałam jednokolorową, prostą sukienkę i wyszłam z domu.
Pobiegłam w stronę domu Mery'ego, po drodze spotkałam Pippina. Pobiegliśmy pod dom naszego przyjaciela. Czekaliśmy dobre dziesięć minut zanim wyszedł (Mery zawsze się spóźniał lub się długo przygotowywał).
Gdy w końcu poszliśmy, urodziny się już prawie zaczęły. Nad wejściem wisiał transparent „200 lat, Bilbo!". Owy, Bilbo, obchodził swoje 111 urodziny i był miłym staruszkiem, który jakby mógł, nie przestawał opowiadać o swoich przygodach. Każdy chyba już słyszał opowieści o wędrówce do Samotnej Góry aby odzyskać królestwo Krasnoludów.
CZYTASZ
Fight to the end || Śródziemie
Fanfiction~25.09.2020~ Życie Victorii, zmieniło się z dnia na dzień. Razem ze swoimi przyjaciółmi (Merry'm i Pipinem) wybrała się na pole Magota, później wszystko się zmieniło. Całe życie zostawiła za sobą i rusza w podróż, która zmieni jej życie. Czy to był...