Kierunek nowy dom

131 8 11
                                    

Obudziłam się nad ranem żeby zobaczyć co się dzieje...Z kuchni było słychać dziwne odgłosy. Nie było przy mnie taty...Zerwałam się z wersalki i pobiegłam do kuchni. Zastałam tam tatę...Płakał nad...albumem ze zdjęciami? Zdziwiło mnie to. I choć nie powinien, wydał mi się bardzo nieludzki, nie Snape'owy.

- Tato...Czemu płaczesz?- spytałam.

- To nic.. tylko oglądam zdjęcia - powiedział pokazując mi zdjęcie na którym była moja mama z brzuszkiem i tata nasłuchujący, to co się dzieje w środku. Nie wytrzymam, muszę się spytać dlaczego w moim pokoju jest przejście do jakiegoś pokoiku z kołyską i zdjęciem.

- Muszę się ciebie o coś spytać. - nie czekałam na odpowiedź zwrotną.- O co chodzi z przejściem z mojego pokoju do pokoju z kołyską i zdjęciem trzech osób?- zapytałam na jednym oddechu.

- Czyli znalazłaś to co chciałem ci pokazać dopiero w dniu przeprowadzki. A więc jest to pokój, w którym są twoje rzeczy z wczesnego dzieciństwa...

- Ale jak to możliwe, że od maleńkiego mieszkałam u ciebie a mam zdjęcia i nagrania w domu dziadków? - przerwałam mu.- A i jeszcze jedno...- na te słowa przez jego oczy przebiegł cień lęku.- Dlaczego mama cię nie pamięta i nic z tobą związanego?

- W tym momencie nie odpowiem na to pytanie.. tylko dlatego że jest 2 nad ranem i masz iść spać, a nie zajmować się rozmyśleniami. Jutro zabieram Cię na zakupy i musisz być wyspana - pokiwałam głową.- A teraz leć spać, bo po śniadaniu opuszczamy to miejsce.

Poszłam się położyć i gdy już prawie spałam ktoś usiadł na wersalce, po czym pochylił się nad mną i delikatnie ucałował mnie w czoło. Chwilę później usłyszałam szept:
- Pamiętaj córeczko, „To co się stało już się nie odstanie."- wyszeptał i jeszcze przez chwilę przyglądał mi się.

* Rano

-Kochanie, wstawaj trzeba się szykować.- głos, który to wypowiadał brzmiał jak kołysanka. Jednak dłuższe słuchanie tego było zmuszające do wstania.

- Już wstaje...- powiedziałam, bo za ostatnim razem kiedy zaprotestowałam, znalazłam się w powietrzu i wyleciałam do łazienki. Przez zaspany wzrok widziałam uśmiech na twarzy mężczyzny do którego należał owy głos. Tak jak powiedział tak się stało, po śniadaniu wyszliśmy z domu. Jednak wyjście sprawiało mi duży kłopot, nie chciałam opuszczać tego miejsca i choć wiedziałam że jeszcze tu wrócę, nie mogłam się uspokoić. Złapanie taty za rękę było najlepszym co mogłam w tym momencie zrobić. Chwilę później stałam nad rzeką wciąż trzymając za rękę mojego wybawiciela upadku. Weszliśmy do domu był on całkiem inny niż sobie go zapamiętałam. Był on większy, bardziej przestronny? Rozglądając się po saloniku pełnym książek, poczułam złapanie za rękę. Już chciałam zesztywnieć, gdy usłyszałam głos:

- O czym wczoraj rozmawialiśmy?- jego głos był podniesiony- Masz nie sztywnieć przy byle okazji, a teraz chodź, trzeba iść na Pokątną.

Pokiwałam tylko głową i poczułam znowu lekkie szarpnięcie. Twardo stanęłam na ziemi, co odrobinę zabolało. Snape mocniej złapał mój nadgarstek i zaczął powoli ciągnąć mnie za sobą. Jednocześnie otworzyłam szerzej oczy, a także usta, z których wyrwało się ciche wow. Tu było pięknie. Ulica po obu stronach zapełniona była najrozmaitszymi sklepami, a w nich pełno ludzi w długich kolorowych szatach oraz szpiczastych czapkach. Rozglądałam się na wszystkie możliwe strony, a przez tłum czarodziei wypatrywałam kogoś znajomego. No tak, przecież to niemożliwe. Czarnooki przystanął nagle, lekko odciągając mnie na bok. Lekko skarcił mnie wzrokiem. Coś złego zrobiłam? Delikatnie domknął palcami moje nadal rozchylone usta, po czym podniósł je ku górze i wskazał na szyld.

Do góry nogami | Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz