W drodze do babci rozmyślałam nad tym, co widziałam na zakręcie. Może to tylko zwidy? A może ktoś kto jest ... nie no przecież nie ma czarodziejów. A może jednak są? Nie, to nie możliwe. Zapukałam do drzwi, żeby usłyszeć znajomy głos:
- Już idę! - mówiła babcia otwierając mi drzwi.
- Cześć! Mama prosiła abym Ci to dała - powiedziałam i wyjęłam pudełko po lodach.- Dam to Misi i Lunie - ciągnęłam przywołując psa kilkukrotnym klaśnięciem o kolana.
Nałożyłam kości i udałam się w drogę powrotną. Wyszłam na mostek i poczułam jak upadam i coś, co mnie łapie za brzuch i z łatwością wykręca w inną pozycję. Właściwie to ktoś i właśnie zabiera mnie w bardzo dobrze znane mi miejsce – nad rzeczkę przy lesie. No to sobie wróciłam. Gdy szliśmy mocno mnie trzymał. Poczułam znajomy zapach drzew sosnowych, a zaraz potem nieprzyjemne ukłucia na całym ciele. Wybawiciel upadku delikatnie położył mnie na trawie pełnej kolców. A następnie macha przed sobą jakimś czarnym kijkiem wymawiając nieznane mi słowa. Chwile później sam usiadł na trawie i zaczął mi się bacznie przyglądać, mrucząc coś pod nosem. Był on ubrany w czarne szaty i pelerynę. Miał bladą cerę, czarne włosy oraz oczy, bardzo podobne kształtem do moich... właściwie były one identyczne. Widząc, że zaczęłam mu się przyglądać zesztywniał po czym wstał i powiedział:
- Witam, nazywam się Severus i będę twoim przewodnikiem - powiedział uśmiechając się cwaniacko, po czym dodał. - Żartuję chciałem tylko zobaczyć twoją reakcję. Nazywam się Severus i przybyłem do tej pięknej wioski, aby cię stąd zabrać. A ty jak się nazywasz ?
- Dzień dobry, ja się nazywam Magdalena, ale wszyscy mówią na mnie Magda lub Madzia - odpowiedziałam również wstając.
- Dobrze, a więc teraz powiedz mi gdzie mieszkasz - mówił coraz bardziej ciekawskim tonem. Jego charakter wymowy był bardzo podobny do mojego. Byłam pewna, że gdzieś już go widziałam. Chyba w którymś albumie ze zdjęciami, co ciekawe jego twarz widziałam tylko przez chwilę, jak gdyby nigdy nic, tajemniczo zniknęła ze zdjęcia... Nie wiem czemu, ale zaufałam mu.
- Mogę pana tam zaprowadzić, ponieważ szłam tam zanim..- tu się zatrzymałam widząc jak podnosi brew, lecz zaraz znowu ciągnęłam dalej - zanim Pan mnie tu zabrał.
- Przepraszam jeśli ci przeszkodziłem - mówił ze spuszczoną głową- ale wiedz, że chciałem tylko cię tu zaciągnąć, aby 10 minut później iść z tobą do twojego domu wyjaśnić wszystko i cię stąd zabrać.
- Czy mogę o coś spytać?
- Tak?
- Czy mogę wiedzieć dlaczego chce pan zabrać mnie stąd i co chce pan wyjaśnić? - zapytałam z nutą gniewu w głosie.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to opowiem ci wszystko po drodze, a jeśli nie zdążę to w twoim domu.
Przytaknęłam na tę propozycję i ruszyłam w kierunku łąki Eden, ( tak ją nazwałyśmy z moją siostrą cioteczną) aby chwilę później znaleźć się na ulicy i iść nią w prawo. Po drodze dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, takich jak to, że ten kijek to różdżka, że te dziwne słowa to zaklęcia, a mój wybawiciel upadku jest czarodziejem. Mówił coś jeszcze, że jest moim ojcem, ale nie wierzę w coś takiego, jest to fizycznie niemożliwe. Za dużo razy zostałam wykorzystana przez ludzi, nie uwierzę, póki się nie przekonam. Nie zdążył dokończyć kiedy znaleźliśmy się na moim podwórku. Zatrzymał się na chwilę i znowu szedł obok mnie. Weszliśmy do domu, a w progu stanęła moja młodsza siostra i powiedziała:
- Hę eeee - rozejrzała się po pomieszczeniu i zamknęła drzwi.
Spojrzałam pytająco na mężczyznę, a on tylko parsknął śmiechem i powiedział:
CZYTASZ
Do góry nogami | Severus Snape x OC
FanficCześć, jestem Madzia i mam 10 lat. Wszystko było normalne w moim życiu dopóki nie zaczęły się wakacje. Jaki związek ze mną ma mężczyzna z peleryną? Czy coś się zmieni na lepsze po przeprowadzce do niego? Czy mu zaufam? Dlaczego osoby które znam są z...