Coraz bliżej

94 4 0
                                    

Od momentu, gdy podarował mi zegarek, nosiłam go codziennie. Minął już miesiąc od moich urodzin. Dziś był 14 grudnia, a za tydzień zaczynała się przerwa świąteczna. Przez ten tydzień wszyscy bez wyjątku byli mentalnie w swoich domach, lub w wielkiej sali podczas świąt. Nauczyciele odpuszczali nam i nie zadawali prac domowych. Lekcje miały świąteczną atmosferę, nikt nie zajmował się nauką. Nawet Hermiona nie zaglądała do książek. Kiedy wieczorami bywałam u taty, panował tam nieład, na biurku były porozwalane eseje, na łóżku leżały szaty i ubrania, a na podłodze leżała walizka. Gdy przesiadywałam u niego, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie mam pojęcia o jakich dołujących rzeczach myślał podczas prowadzenia zajęć, że cały czas miał obojętny wyraz twarzy. Jednak oprócz tych szczęśliwych rzeczy były też smutne, nadal pod znakiem zapytania stały święta, reakcja domowników na nagle zniknięcie, na nieznajomego mężczyznę. Uśmiech zniknął, pojawiła się gorycz.

- Coś nie tak?- zapytał widząc mój nagły spadek dobrych emocji.

- Będziesz musiał udawać, prawda? Że jej nie znasz - mówiłam.

- To jest przykra prawda- odgarnął moje włosy za ucho.- Ja mogę zniknąć w każdej chwili, ale ty... nie. Zapewne będą zasypywali cię pytaniami. Wiesz może kto będzie na wigilii?- zmienił temat.- Mama coś mówiła?- pokręciłam przecząco głową.- Na Merlina, nie wiadomo czego się spodziewać!

- Prawdopodobnie będziemy sami, albo z dziadkami, albo u dziadków. Są trzy opcje. Możemy tylko zgadywać, lub po prostu wysłać sowę z pytaniem kto będzie na wigilii.- pogładziłam palcem po materiale sofy, na której siedziałam.

- I właśnie za to cię kocham. Błyskotliwość.

- A ja myślałam, że za to, że jestem twoim dzieckiem.- wykrzywiłam usta do dołu. - Czyżbym o czymś nie wiedziała?- parsknął śmiechem i potargał mi i tak wiecznie stargane włosy. Dobry humor znów powrócił.- Napiszmy do mamy i zostawmy jej sowę żeby mogła odesłać odpowiedz, to nic trudnego. Robiłam tak podczas korespondencji z Ami...

- Kontakt się urwał? Kiedy ostatni raz pisałyście?

- Ostatni raz było w listopadzie, złożyła mi życzenia i to tyle. Odesłałam jej jeszcze podziękowania- po tych słowach do okna zapukała płomykówka. Snape otworzył okno żeby mogła wlecieć, do nóżki miała przywiązany list. Gdy zobaczyłam od kogo jest, mocno się zdziwiłam.

- Od kogo?

- Od Julii.

Cześć! Będziesz w domu podczas świąt? Wiesz już jak będą wyglądały święta? Jak nie wiesz, to już mówię. Mamy oddzielnie wigilie, ty u swojej mamy, ja u swojej. Będzie z Tobą ten co chodzi cały czas na czarno? To twój tata, co nie? Na pierwszy dzień świąt my idziemy do was, na drugi wy do nas. Wszyscy nie mogą się doczekać, aż go poznają. Powiedz swojemu tacie żeby się nie stresował.

Nie mogę się doczekać naszego spotkania
Julka

Zaśmiałam się na słowo jak nazwała mojego tatę.

- Co Cię tak bawi?

- Przeczytaj- podałam mu list. Jego brwi powędrowały w górę gdy dotarł do momentu gdzie go nazwała „ Tym co cały czas chodzi na czarno". Po chwili przez jego oczy przebiegł strach.

- Bardzo pomysłowa dziewczyna z niej. Ciekawi mnie jak bardzo się nie mogą doczekać mojego spotkania. Czyżby chcieli wyciągnąć ze mnie wszelkie informacje? - spojrzał na mnie i zmrużył oczy.- O czym tak natarczywie myślisz?

- Nie wiem...- odezwałam wzrok od kanapy.- może chcą Cię tylko poznać, wiedzieć z kim mają do czynienia. Wiesz już że nie masz się martwić wigilią, może ty...i tata Emilki...poznacie się i przebywanie w takim gronie nie będzie ci przeszkadzało.

Do góry nogami | Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz