Koniec

61 4 1
                                    

Dziś zakończenie roku, a za razem rocznica... Od rana mam pecha. Prawie spóźniłam się na uroczystość, Greyson zepchnął mnie ze schodów, prawie się zabiłam, gdy Fred i George zrobili mi psikusa z niewidzialną nitką, biegnąc do sali wpadłam na tatę, a właściwie w tatę, potem spadłam z krzesła, a gdy szliśmy na peron ktoś mi podstawił nogę i wpadłam w błoto. Zobaczyli to moi bracia, którzy chcąc obronić swoją siostrę, zajęli się sprawcą wypadku. W przedziale usiadłam z Ronem, Hermioną, Harry'm i ku niezadowoleniu Rona, Sewerynem. Podróż minęła nam ciekawie. Ja zdążyłam się już wkurzyć na brata. Kiedy zasypiałam, podchodził do mnie i krzyczał „bu!". Wtedy ja podskakiwałam na siedzeniu, wprawiając tym samym w śmiech towarzystwo. Graliśmy w eksplodującego durnia i cieszyliśmy się z ostatnich chwil spędzonych razem. Harry podał nam numer telefonu Dursley'ów, żebyśmy mogli do niego zadzwonić. U taty nie ma telefonu stacjonarnego (jeszcze), ale to nie szkodzi, zadzwonię od mamy.

Gdy dojechaliśmy na miejsce zanim tata mnie znalazł spotkałam kilka osób. Pierwszą była pani Weasley:

- Och! To ty! Ron opowiadał mi o tobie! Podoba ci się sweterek?

- Bardzo. Jest piękny. Jeszcze raz dziękuję.

- Ron mówił, że lubisz fioletowy i niebieski i rzeczywiście, pasują ci te kolory.

Potem Harry mnie wyściskał, a następna i zarazem ostatnia była babcia Neville'a:

- Jak dobrze cię widzieć na żywo!- przytuliła mnie mocno.- Dzięki tobie mój Neville dostawał same P i Z w drugim semestrze. Dziękuję ci za to bardzo. Taka dobra z ciebie dziewczynka. A spotkał cię taki okrutny los. Musisz żyć bez matki. Twój ojciec też jest dobrym człowiekiem, tylko zabłądził po drodze...

- Proszę bardzo, pani Longbottom. Pomaganie jest dla mnie frajdą. Przy okazji sama się uczę... Ale nie byłoby kolorowo, gdyby tata...

- Oj tam, twój tata zaczeka. Nie pójdzie przecież bez ciebie.

- Gdyby tata zauważył mnie ściskaną przez panią. - długo nie musiałam czekać...

- Khym...- odchrząknął.- Augusto, możesz przestać ściskać moją córkę?

- Marudzisz, Severusie. Ja jej tylko dziękuję za lepsze wyniki mojego wnuczka.

- Jeśli już podziękowałaś, byłbym w siódmym niebie, gdybyś ją puściła.

- Och, ty zawsze musisz być taki ponury...- położyła dłonie na moich policzkach.- Jeszcze raz ci dziękuję.- puściła mnie i zostałam porwana przez tatę.

Na mugolskim peronie kilka babć zwróciło szczególną uwagę na Snape'a:

- Szczęść Boże!

- Niech będzie pochwalony!

- Ksiądz jest zakonnikiem czy proboszczem, że z dziećmi idzie? A ta dziewczynka! Taka bardzo podobna, a jaka śliczna! W której parafii Ksiądz głosi Ewangelię?

- Dziękuję. W parafii o nazwie: Nie jestem księdzem- rzucił i odszedł. Wzięły go za księdza, a gdy to usłyszały otworzyły szerzej usta. Seweryn po pierwszym zdaniu nie mógł powstrzymać śmiechu.- Seweryn, czy ty nie umiesz się pohamować?

- Przepraszam... Ale to samo jakoś wyszło...Co dziś jest?

- Czwartek, rocznica zdobycia Madzi. Nie, nie możesz dziś przyjść. Na kiedy indziej się umówcie.

- Jutro o 9 przy rzece. Luc, ciebie też to dotyczy.- starszy chłopak pokiwał głową.

- Tylko mi jej nie utop. Drugiej nie będzie. Dziś mam czas dla ciebie, kotek- zwrócił się w moją stronę.

Do góry nogami | Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz