Stare, dobre wspomnienia przychodzą niespodziewanie. Podobno mózg przypomina nam po to by móc się znowu poczuć tak dobrze i bezpiecznie jak wtedy. Ja widziałam dom. Mój dom i rodziców. Znowu siedzieliśmy na tarasie. Mama głośno się śmiała z żartów ojca. Idealny czas, który chciałabym żeby wrócił. Czułam się bezpieczna. Miałam cały świat przed sobą. Problem polegał na tym, że ja nim kierowałam. To ja decydowałam jak się potoczą moje losy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że głupi jeden błąd przyniesie takie konsekwencje.
Mój dom nagle stał się innym domem. Duży, luksusowy jak marzenie. Znałam go. Wiedziałam do kogo należy. Miałam w nim swój własny kąt ale zamiast mojego pokoju znalazłam się gdzieś indziej. Korytarz na którym stał On. Blondyn z niebieskimi jak morze oczami. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem na twarzy i znowu poczułam jego usta na swoich. Tak idealnie pasujące do moich przez co ta chwila mogłaby trwać wiecznie.Kiedy otworzyłam oczy byłam już w samolocie. Na przeciwko mnie siedział blondyn. Głowę miał opartą na dłoni i chyba spał. Na jego policzku zauważyłam krew. Rana była świeża ale zdążyła już zaschnąć. Wyglądał tak spokojnie. Wyciągnęłam dłoń i przejechałam po jego policzku. Chłopak od razu się obudził.
- Jak się czujesz? - Zapytał prostując się na siedzeniu. Przetarł, zaspane oczy by przyzwyczaić się do światła.
- Dobrze -Odpowiedziałam chociaż nie byłam pewna swoich słów. Moja sukienka była zniszczona tak samo jak włosy i makijaż. Na ramionach zarzucony miałam koc. Dawał mi chociaż trochę ciepła. Wszystko mnie bolało a w głowie nadal mi huczało.
- Co się tam stało ? - Zapytałam ale tak cicho, że sama nie byłam pewna tych słów. Luke wciągał powietrze do płuc i przymknął oczy. Po jego zachowaniu wiedziałam, że to było coś ważnego.
- To był Gainford? - Znowu się odezwałam. To mógł być tylko on.
- Jego ludzie. Śledzili nas od samego klubu. Chcieli... - Blondyn spojrzał w moje oczy a jego twarz nie wyrażała nic innego jak złość.
- Co chcieli? - Kontynuowałam bo chłopak znowu się zaciął. Byłam ciekawa co oni od nas chcieli.
- Luke powiedz!
- Chcieli Ciebie... Polowali na Ciebie Alison.Po słowach blondyna nie mogłam dojść do siebie. Czemu chcieli dorwać mnie? Co ja im zrobiłam? Przecież to, że dołączyłam do Nicholasa nie oznaczało, że mają mnie zaraz zabijać. Luke całą podróż przesiedział w ciszy. Chłopak się martwił co było widać. Obydwoje pogrążeni byliśmy w myślach ale nikt nie znał odpowiedzi na nasze pytania.
Kiedy wylądowaliśmy zauważyłam, że Hemmings znacznie kuleje na nogę. Jego spodnie były brudne od błota ale wiedziałam, że jest na nich krew. Znałam to. Kilkakrotnie widziałam takie coś u Aarona.
- Co ci się stało? - Zapytałam zatrzymując go przed wyjściem z samolotu. Chłopak spojrzał się na mnie i już myślałam że mi odpowie ale on odwrócił wzrok i bez słowa wyszedł z samolotu. Stałam jak wyryta, nie widząc o co chodziło. Przed kilkoma godzinami normalnie ze mną rozmawiał a teraz jest oburzony nie wiadomo za co.
Przed samolotem stał zaparkowany czarny samochód. Przed nim zauważyłam Irwina i Hooda. Luke bez słowa podszedł do chłopaków i przywitał się z nimi. Widziałam, że są dla siebie jak bracia. To dla mnie było zawsze najpiękniejsze. Jeden stał za drugim i był gotów zrobić wszystko.
- Witam piękna panią Hemmings! - Głos Hooda wyrwał mnie ze swoich myśli. Otrząsnęłam się szybko i dołączyłam do chłopaków. Już chciałam sprostować głupią gadkę Hooda ale blondyn mi przerwał.
- Podróż się skończyła to i udawanie. Przestań przeprzyć Cal..- Odrzekł blondyn i wsiadł do samochodu. Był tak spokojny i taki obojętny. Znowu stał się idiotą. Jego słowa mnie zabolały ale nie dałam tego po sobie poznać. Hemmingsa poznałam jako dupka i dupkiem zostanie.
Kiedy wsiedliśmy do samochodu i Irwin ruszył przed siebie. Chłopak posłał blondynowi jakieś dziwne spojrzenie. Coś było na rzeczy. Tylko nie chcieli bym ja się o tym dowidziała.W domu panowała cisza. Podobno wszyscy włącznie z Nicholasem pojechali załatwić „jakąś" sprawę. Miałam chwile dla siebie. Katt przywitała mnie już przy samych drzwiach. Dziewczyna jest tak pozytywną osobą jaką kiedykolwiek znałam. Przez pierwszą godzinę siedziałam w łazience. Gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła. Niestety kiedy rozebrałam się zauważyłam na ciele wiele siniaków a co najgorsze kilka ran. Znowu przypomniałam sobie tego zabitego kierowcę, leżącego na kierownicy. Wybuch samochodu a potem twarz Hemmingsa nad moją. I razem z tym wspomnieniem przypomniałam sobie jego pocałunek. Tak idealny i tak inny. Szybko jednak się otrząsnęłam gdyż Katt zaczęła mnie wołać. Narzuciłam na swoje ciało jedynie szlafrok bo miałam ochotę w ten dzień odpocząć.
Kiedy weszłam do swojego pokoju dziewczyna siedziała na łóżku a przed nią stała taca z różnymi przysmakami.
- Luke kazał mi się tobą zaopiekować więc zrobiłam żarcie... - Na słowa dziewczyny trochę się dziwiłam bo niby Hemmings się mną zainteresował. Jakoś twierdził, że udawanie się skończyło.
- Dzięki. - Usiadłam sobie obok Katt i zaczęłam pochłaniać kawałki owoców. Tylko dociekliwy wzrok dziewczyny trochę mi przeszkadzał.
- Co ? - Zapytałam kiedy nie mogłam już wytrzymać jej spojrzenia.
- No opowiadaj! Jak bal?
- Odpowiem ci wszystko ale ty powiesz mi co się tutaj dzieje! - Dziewczyna pewnie słyszała cokolwiek. A na pewno jest coś na rzeczy. Bo chłopaki zaraz po przyjeździe wsiedli do innego samochodu i odjechali. Coś stało się poważnego bo sam Nicholas się tym zainteresował.
- Ale ja nic... - zaczęła ale mój wzrok skierowany w nią mówił „i tak wiem, że coś wiesz".
- Dobra ale jeżeli się dowiedzą, że ci powiedziałam Luke mnie udusi. Wczoraj kiedy dostaliśmy telefon, że ludzie Gainforda was zaatakowali Ethan wpadł w szał. A kiedy dowiedział się, że chcieli ciebie zabić to już w ogóle. Zebrał ludzi i pojechał. Tylko problem w tym, że został złapany. Innych ludzi zabili a Ethana wzięli jako zakładnika. Gainford nie jest głupi. Doskonale wiedział, że Luke przyjdzie po brata. - Zaciskałam dłonie tak mocno, że paznokcie odbiły fioletowe ślady na moich dłoniach. Chciałam krzyczeć z bezsilności. Ten Gainford grał sobie z nami w jego popieprzoną grę.
CZYTASZ
Release me. ||L.H||
FanfictionZ tego miejsca nie było ucieczki. W całym zakładzie jednak głośno było o pewnym chłopaku, który dokonał tego i uciekł z piekła. Podobno zabił jednego strażnika, ukradł jego ubranie i zwiał. Niestety po jego ucieczce zaostrzono ochronę przez co , co...