4.

447 40 1
                                    

Noc nadeszła szybciej niż mogłabym się tego spodziewać. Pierwszy dzień po za więzieniem mogę uznać za wspaniały. Nareszcie nikt nie obserwował mnie w krok w krok. Miałam prywatną łazienkę. No prawię prywatną, nie licząc pięciu chłopaków, którzy zachowywali się gorzej niż nie jedna dziewczyna. Przy obiedzie a prawdę mówiąc przy przekąskach wyciągniętych z automatu poznałam trochę moich towarzyszy. A mianowicie poznałam ich imiona. Ten, który zachowuje się jak przywódca z blond kręconymi włosami nosi imię Ashton. Czyli to o niego chodziło Ethanowi. Kolejny a mam na myśli chłopaka z kolorowymi włosami ma na imię Michael, ale kazał mi na siebie mówić Mike. No, jak kto woli. Mike jest tym od czarnej roboty, ale dla mnie to na takiego nie wygląda. Kolejnym chłopakiem jest ten z krótkimi czarnymi włosami. Jako jedyny mi się nie przedstawił. Poznałam jego imię przez to jak chłopcy się do niego zawracają. Ma na imię Jake i jest podobno najlepszym technikiem w Australii a żaden komputer mu nie straszny. Jest i Ethan – najmłodszy z grupy i przez to niedoceniany. Spędzając z nimi kilka tych godzin zobaczyłam, że przy Ethanie, Ashton łapie jakiś taki szacunek do niego. W pewnych chwilach zapomina się i zaczyna z niego żartować tak jak inni, ale widać, że coś jest na rzeczy. No i został jeszcze jeden ostatni członek tego popapranego gangu. A mianowicie bezczelny dupek nazwany imieniem Calum. Sam określił swoją funkcje, jako najprzystojniejszy członek i najniebezpieczniejszy. Oczywiście na te słowa każdy wybuchnął śmiechem. Moim zdaniem to on w tym ich gangu jest po prostu po to by nie było im smutno i nudno.

W nocy leżałam na prowizorycznym łóżku i nie mogłam zasnąć. Cały czas było mi albo niewygodnie albo za gorąco. Miałam na sobie znoszone czarne spodnie i zwykłą koszulkę. Miałam te cichy w dniu, kiedy zostałam zamknięta za kratami. Musze pamiętać, że gdy spotkam jeszcze Elenę podziękuje jej, że w noc naszej ucieczki przyniosła mi te wszystkie ubrania i inne bezcenne rzeczy, które mam w swoim plecaku.
Nie mogąc dalej leżeć w tej pozycji, wstałam na równe nogi i powędrowałam na sam dach stacji benzynowej. Tam chłopaki mieli odbywać wartę, ale jak na razie to jedynie Ethan tam siedzi. Szybko weszłam po metalowej drabinie na dach i od razu rzucił mi się w oczy chłopak w pomarańczowym uniformie.
- Musimy wam znaleźć inne ubrania, bo świecisz jak sygnalizacja. – Powiedziałam podchodząc jeszcze bliżej i siadając obok niego.
- Uznam to za komplement. Jutro poszukam czegoś na stacji. A ty, czemu nie śpisz?
- Jakoś tak nie mogę. W więzieniu też rzadko sypiałam, więc wiesz. – Odpowiedziałam chłopakowi spoglądając na rozgwieżdżone niebo. Od małego uwielbiałam siadać na parapecie i spoglądać nocą na niebo. To w jakiś sposób mnie uspakajało i teraz też nie jest inaczej.
- Co takiego się stało, że trafiłaś do takiego okropnego miejsca, jakim jest tamto więzienie? Nie wyglądasz jak tamte kobiety. Jesteś miła i w ogóle .... – Zapytał lekko speszony myśląc pewnie, że to dla mnie ciężki temat. Westchnęłam przypominając sobie obrazy z tamtego feralnego dnia.
- Po prostu pojawiłam się w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim miejscu.
- To tak samo jak my. – Ethan zaśmiał się cicho i przestał się odzywać. Za pewne uznał to za koniec tematu, ale we mnie narastało takie dziwne uczucie. Chciałam komuś powiedzieć o tym wszystkim i by ten ktoś uwierzył w moje słowa. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia słowa zaczęły wypływać ze mnie jak zaczarowane.
- Tamtego dnia wracałam do domu tak jak zawsze. O tej samej godzinie. Wszystko wyglądało, jak co dzień. Zaparkowałam samochód na podjeździe. Weszłam do domu przez boczne drzwi, wprost do kuchni. Już wtedy zauważyłam, że coś jest nie tak. Każdy mebel był upaprany krwią. W obronie własnej wzięłam leżący na blacie nóż i ruszyłam przed siebie. Krew na podłodze prowadziła do sypialni, którą dzieliłam ze swoim chłopakiem. Mój umysł wtedy wariował. Aaron nie był święty. Wiedziałam, że prowadził jakieś nielegalne przemyty i inne rzeczy, w co i ja byłam zamieszana. Jako jego dziewczyna musiałam mu pomagać. Szłam za plamami krwi, gotowa chyba na wszystko. Weszłam do pokoju a na brązowych panelach zauważyłam przyjaciela Aarona. Chłopak nie żył. Miał w brzuchu i klatce piersiowej kilka ran kłutych. Opadłam na kolana, upuszczając nóż obok jego ciała a wtedy do pokoju wtargnęła policja. Od razu zakuli mnie w kajdanki i wpakowali do radiowozu. Nie słuchali tego, że jestem niewinna. Potem dowiedziałam się, że nóż, który wzięłam z kuchni to narzędzie zbrodni. Wkopałam się jeszcze bardziej, bo tylko moje odciski palców na nim były. Nikt nie mógł mnie uratować. Dostałam kilka lat za zabójstwo a do tego oskarżyli mnie za nielegalne wyścigi, kradzież samochodów i handel prochami.
- Nie podejrzewasz, kto mógłby chcieć cię w coś takiego wkopać? – Zapytał spoglądając na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Z każdym dniem coraz bardziej uświadamiam sobie, że to mógł być Aaron, ale to na pewno nie on. Za bardzo mnie kocha a przynajmniej kochałby coś takiego zrobić ... A wy? Jak wylądowaliście we więzieniu – Zapytałam zmieniając zręcznie temat.
- My trafiliśmy tam, bo zasłużyliśmy. Noc jak noc. Wsiadłem do czarnej furgonetki razem z Ashtonem, Lukiem i Jackiem. Mieliśmy kolejną robotę. Mike i Cal pojechali swoim samochodem na zwiady. Zawsze tak robili przed akcją. Niestety najpierw Mike i Cal wpadli w sidła policji a potem jeszcze my. Byliśmy i jesteśmy najsławniejszym gankiem, więc psy wiedzą, czym się zajmujemy. Postawili nam zarzut kilku morderstw, handel i dilerka dragów a na koniec dojebali jeszcze kradzież i udziały w nielegalnych wyścigach. – Ethan zaśmiał się pod nosem i potrząsnął głową pewnie przypominając sobie chwile w sądzie.
- Przez cały pobyt próbowaliśmy uciec a tylko jednemu sukinsynowi się udało. Luke Hemmings pierwszy, który uciekł z więzienia bez pomocy innych.
- Całe więzienie o nim słyszało ... ale czemu po was nie wrócił? – Spytałam gdyż to pytanie nurtowało mnie od czasu gdy El opowiedziała mi o nim.
- Luke zawsze chronił tylko swoją dupe. On jest szychą w tym świecie a ten jeden błąd tamtej nocy popsuł mu tylko reputację. Pewnie nie chciał się narażać dla zwykłych kumpli z gangu. – Widziałam po twarzy Ethana, że go to boli. Nie znam ich praktycznie więc nie będę bawić się tutaj w nie wiadomo, kogo i udzielać rad. Luke był za pewne przyjacielem dla Ethana a po tym jak uciekł zdobył sobie u chłopaka nienawiść.
- Powiem ci Ethan, że ludzie to wredne suki a świat jeszcze groszy.
- Masz rację Alysa. W tym świecie nie można ufać nawet rodzinie. – Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam z chłopakiem i ponownie skierowałam wzrok na niebo. Zaczęłam myśleć o Aaronie. Ciekawiło mnie, co robi i czy w ogóle o mnie jeszcze pamięta. Ostatni raz widziałam go na komisariacie. Nie odwiedził mnie ani razu w areszcie. Na początku wmawiałam sobie, że pewnie nie ścierpi widoku mojej osoby za kratami. Elena jednak skutecznie przemawiała do mnie, że to on po prostu jest winny śmierci tego niewinnego chłopaka a mnie wrobił w to morderstwo. Wtedy jeszcze nie wierzyłam w jej słowa. Myślałam, że z nudów stwarza sobie jakieś niewiarygodnie historie. Jednak, że z każdym dniem jej słowa zaczynała nabierać sensu. Tylko, dlaczego wrobił mnie w to morderstwo jak jeszcze dzień wcześniej zapewniał mnie, że mnie kocha.

Siedzieliśmy z Ethanem na tym dachu do samego rana. Dopiero, kiedy słońce zaczęło wyglądać za horyzontu zeszliśmy na dół do chłopaków. Calum jak to na niego przystało siedział już w łazience. Ashton zjadał resztki przekąsek z automatu a reszta przeczesywała stację benzynową.
- I jak szefie? Za ile dojdziemy do domu? – Ethan zadał pytanie Ashtonowi a ten wyciągnął z kieszeni mapę i drapiąc się po głowie błądził palcem po niej.
- Zaraz powinniśmy być Girilambone jak dobrze myślę. Tam trzeba będzie znaleźć jakiś samochód a potem to już z górki. A ty królewno? – Zapytał a mój wzrok padł na jego twarz.
- Co ja?
- Gdzie zmierzasz? W jaką cześć Australii? – Ashton uśmiechnął się i bardziej sprecyzował swoje pytanie.
- Sydney. – Odpowiedziałam na jego pytanie w tym samym czasie, kiedy z łazienki wyszedł Calum.
- To bardzo dobrze się składa, bo my też. 

Release me. ||L.H||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz