Michael's POV
Pod wieczór razem z Hoodem usiedliśmy sobie przed telewizorem z piwem w dłoni i oglądaliśmy mecz. Nareszcie w całym domu panował spokój i kompletna cisza. Od czasu do czasu było słychać piskliwy głos Katniss ale nic po za tym. Alysa nadal siedzi w swoim pokoju i nawet nie chciała zejść na kolację. Za to Ashton poszedł do pokoju Luke'a dobre 30 minut temu i słuch po nim zaginął. Dziś nawet Hood siedzi cicho i cały czas coś przegląda w swoim telefonie. Kiedy na murawę wbiegli piłkarze i mecz się rozpoczął usłyszałem jak z góry ktoś zbiega.
- Clifford Hood! Zbieramy się! – Do pokoju wbiegł Ashton i rzucił w moją twarz kartkę papieru. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co im chodzi. Wyprostowałem pogniecioną kartkę, która ukazywała jedno zdanie.
- Twój towar już jest mój. G. – Przeczytałem marszcząc brwi. Spojrzałem na Asha, który aktualnie wyłączał telewizor. Do pokoju nagle wszedł Hemmings. Blondyn założył na swoje ramiona jak zwykle skórzaną kurtkę a spod koszulki widać było pistolet.
- Gainford chce dorwać nasz towar. Musimy jechać. – Powiedział bez żadnych emocji i odwrócił się w stronę wyjścia. Gdy wyszedłem na korytarz zauważyłem Alysę stojącą na schodach, która przyglądała się Hemmings'owi.
- Gdzie jedziecie? – Zapytała cichym głosem jakby bała się w ogóle odezwać do nas. Widziałem jak Irwin i reszta ulatnia się z domu więc poszedłem w ich ślady.
- Załatwić swoje sprawy. – Usłyszałem głos Hemmingsa po przekroczeniu drzwi.
- Uważajcie na siebie. – Uśmiechnąłem się na słowa Alysy. Hemmings po chwili wyszedł z domu z całej siły trzaskając drzwiami.
- A tobie co znowu? – Spytałem dorównując mu kroku. Luke nic mi nie odpowiedział tylko pokręcił zirytowany głową i wsiadł do swojej czarnej Toyoty. Okazało się potem, że zarówno ja jak i Ethan mamy jechać z Hemmingsem jego samochodem. Jeszcze tego brakowało, żebym siedział w jednym samochodzie z tą tykającą bombą. Hemmings ostatnimi czasy zachowuje się jeszcze gorzej niż przed więzieniem.
Hemmings zaparkował samochód przed naszym magazynem gdzie znajdował się dopiero co dostarczony towar. Potem nasi ludzie albo my sami rozwoziliśmy ten towar po klientach. Obok magazynu stała furgonetka.
- Oni chcąc odebrać nam towar w pięciu ludzi? – Zaśmiałem się pod nosem ale blondynowi nie było do śmiechu.
- Coś tu nie gra i nie podoba mi się to. – Powiedział równocześnie odbezpieczając swój pistolet. Nim się zorientowałem zostałem w samochodzie sam z młodym Hemmingsem. Wpatrywaliśmy się w Luke'a, który wraz z Irwinem i Morrisem wchodzili po woli do magazynu.
- Jest za spokojnie. – Powiedziałem rozglądając się w samochodzie na wszelkie strony. W mojej dłoni już leżał odbezpieczony pistolet. Trzeba być przygotowany na wszystko. Ja za wszelką cenę obserwowałem magazyn kiedy Ethan siedział na przednim siedzeniu i wpatrywał się bez słowa w przestrzeń przed nim.- Hallo? Mikey do Ethana!! – Pokiwałem dłonią tuż przed jego twarzą. Dopiero po tym chłopak oprzytomniał.
- Co jest młody? – Zapytałem.
- Nie jestem młody i nic mi nie jest! – Odpowiedział wyprawnym z emocji głosem. Gdybym go nie znał za pewne odpuściłbym mu ale znam tego szczyla od małego i wiem, ze coś jest nie tak. Wysunąłem głowę tak by spojrzeć na jego twarz z miną typu: „ mów co ci jest". Ta mina zawsze na niego działa i teraz też podziałała.
- Zakochałem się jasne... - Zmarszczyłem brwi na jego odpowiedź i jeszcze bardziej się uśmiechnąłem.
- O mój słodki Jezusie! Ethan, nasz mały Ethan się zakochał! – Zacząłem piszczeć i krzyczeć zupełnie ignorując to, że jesteśmy na misji a wokół nas mogą znajdować się nasi wrogowie.
CZYTASZ
Release me. ||L.H||
FanfictionZ tego miejsca nie było ucieczki. W całym zakładzie jednak głośno było o pewnym chłopaku, który dokonał tego i uciekł z piekła. Podobno zabił jednego strażnika, ukradł jego ubranie i zwiał. Niestety po jego ucieczce zaostrzono ochronę przez co , co...