37. Proszę

642 40 3
                                    



Dni zamieniły się w piekło.

Nie wiedziałaś, co się stało, ale Jimin zdecydowanie się zmienił.

Północ i sen bez marzeń sennych. Na początku takie było twoje życie, kiedy rzuciłaś się do pracy, decydując się zignorować wszystko wokół siebie, jakby to sprawiło, że zniknie. Potem nadeszły mroczniejsze dni—z mroczniejszymi myślami, kiedy zamknęłaś się w swoim pokoju.

Czasami zostawałaś w domu przez cały weekend, karmiąc się tylko przekąskami, które dla siebie przechowywałaś. Wiedziałaś, że to nie było zdrowe, ale nie mogłaś być bardziej wdzięczna, że masz własną łazienkę.

Po mniej więcej dwóch tygodniach przyszła kolej Jimina. Nie spodziewałaś się, że się do ciebie odezwie—wiedziałaś, że byłaś winna, jak zawsze—ale nawet nie próbował, co bolało. Irracjonalne, tak jak ludzie boją się ciemności, mimo że nie wierzą w duchy. Ludzka skłonność, która sprawiła, że chciałaś wyciąć tę część siebie, część, która widziała rzeczy, których nie chciałaś widzieć i czuła rzeczy, których nie chciałaś czuć.

Każdej nocy drzwi się otwierały, a ty mogłaś usłyszeć odgłos lekko podpitego Jimina oraz lekko podpitego kogoś innego i kolejne drzwi się zamykały. Zamknęłaś się przed nocnymi markami i czytałaś. I czytałaś, czytałaś i czytałaś, ale to nie działało.

A potem zaczęły się dźwięki.

Nie mogłaś spać.

Za każdym razem, gdy próbowałaś, kolejny jęk odbijał się echem zza zamkniętych drzwi jego sypialni, sprawiając, że rzucałaś się i obracałaś w łóżku. Nic, co mogłabyś teraz zrobić, nie zablokowałoby tych dźwięków, nawet gdy naciągnęłaś poduszkę na uszy i prześcieradło na głowę.

Dziewczyna jęczała raz za razem i zawsze było to imię Jimina, Jimina, który patrzył na ciebie tak czule, gdy siedziałaś na blacie, Jimina, który odebrał ci dziewictwo.

Przełknęłaś ślinę, wykręcając się, gdy wyobrażałaś sobie jego ręce na jej ciele, jego usta na jej ustach i jego szepczącego jej imię do jej ucha.

I za bardzo cię to dręczyło.

Część ciebie była szczęśliwa z jego powodu, szczęśliwa, że nie wpłynęłaś na niego całkowicie, szczęśliwa, że nie byłaś wystarczająco blisko, by go zranić, tak jak zraniłaś wszystkich innych. Wszystko, co kiedykolwiek za sobą zostawiłaś, miało pęknięcie, łzę lub siniaka, a nie chciałaś, żeby skończył w ten sposób. Nie on.

Czasami zamykał drzwi do końca, a innym razem wykopał dziewczynę, zanim zaczęli to robić, a to sprawiało, że się cieszyłaś, w chory sposób. Potem byłaś zła na siebie za to, że jesteś szczęśliwa, później czułaś się winna. Następnie znowu zła.

Ale co z dziewczynami? twój umysł często cię pytał, gdy tego nie chciałaś, w wolnych godzinach dnia, kiedy koniecznie musiałaś pomyśleć. Co z dziewczynami, które zostawił, co z ludźmi, których niszczy, aby się poskładać?

Tak, co z dziewczynami?

Jeśli taki był, zanim przyjechałaś, nie chciałaś znać tego Jimina.

|

"T/I."

Nie próbowałaś się odwrócić, szczęka zaciśnięta, lodowate spojrzenie, gdy przechodziłaś obok chłopaka, który właśnie zawołał twoje imię.

"T/I." Taehyung na wpół pobiegł za tobą, chwytając twoje ramię, gdy przyciągał cię do siebie. "Ja—"

"Daruj sobie," warknęłaś ozięble, wyrywając ręce z jego uścisku, gdy się cofnęłaś, zmrużone oczy chłodno utkwione w jego. "Jak możesz nawet próbować ze mną rozmawiać po tym, co zrobiłeś, ty dupku?"

To był pierwszy raz, kiedy byłaś tak blisko niego od prawie miesiąca i już tego żałowałaś. Wydawało się to dla ciebie niewiarygodnie szalone, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, miał czelność nawet przejść obok ciebie, ale zgadywałaś, że niektórzy ludzie nigdy się nie zmieniają.

"Proszę," mówił chrapliwie w pościgu, nawet gdy przepychałaś się obok ludzi, żeby uciec. "Proszę, wysłuchaj mnie. Tylko ten jeden raz."

"Czego wysłuchać? Twoich bzdur?" twoja szczęka tyknęła "Mam lepsze rzeczy do roboty."

"Takie jak Park Jimin?" zapytał, a twoja głowa podskoczyła do jego twarzy, sztywna, a szczęka zaciśnięta.

"To nie twoja sprawa."

Oczy Taehyunga zamknęły się i zatrzymał się na chwilę przed ponownym biegiem. "Okej. Okej, przepraszam. Nie powinienem tego mówić. Tylko ten jeden raz—proszę—"

Wiedział, że Jimin coś do ciebie czuje.

Znał skalę tych uczuć.

Taehyung unikał zarówno Jimina, jak i ciebie, tak długo, jak pamiętał, ale był zmęczony. Zmęczony tym i wszystkim innym, ale desperacja zwyciężyła nad całą resztą. Musiał spróbować. Spróbować naprawić cokolwiek, co zrobił źle, dodać do swojej pajęczyny i uwolnić cię z niej.

"Mam zajęcia, na które muszę dotrzeć, Taehyung," powiedziałaś uszczypliwie. W twoim sercu nie było tyle bólu, co miesiąc temu i cieszyłaś się, że zdrowiałaś. Ale potrzebowałaś czasu. Więcej czasu, całego czasu na świecie. Czy nawet tyle będzie wystarczająco?

"Dobra, może nie teraz, ale—później?" W jego głosie była udręka i coś subtelnego oraz łagodnego, co sprawiło, że zatrzymałaś się. Będę tego żałować, pomyślałaś gorzko, ale odwróciłaś się na pięcie, by spojrzeć mu w twarz. "Mój dom lub może twój dom albo jakieś inne miejsce, nie wiem—"

"Przestań," powiedziałaś gorzko. Jeden róg segregatora w twoich ramionach wbił się w skórę przedramienia, ale ledwo to zauważyłaś. "Nie rób mi tego."

Oczy Taehyunga były jak kałuże wody w ciemności, błyszczące z zapałem i błaganiem. "Przepraszam," wyszeptał. "Wiem, że to nie ma sensu i wiem, że nie zasługuję na to, żeby ci to powiedzieć—nawaliłem. W sposób, o którym nie wiesz. Musisz wiedzieć."

"Co, zapłodniłeś ją?" odgryzłaś się, a on się wzdrygnął. Kilka par oczu spojrzało na scenę, ale większość uczniów wokół dała wam obojgu wyraźny krąg przestrzeni, próbując uniknąć zderzenia. Twój wzrok spotkał się ze wzrokiem Taehyunga—błagalnym, nędznym—a emocje napłynęły do ciebie, przekręcając nóż w twoim brzuchu. "Ja—kurwa. Boże. Kiedy?"

Chłopak uśmiechnął się, jakby nie mógł nic na to poradzić—jasny, entuzjastyczny uśmiech, który sprawił, że twoje serce zacisnęło się boleśnie, jego potargane, ciemne włosy opadały mu na oczy, gdy przechylił głowę do przodu.

"Mój dom?" Jego głos był słaby, niepewny, ale skinęłaś krótko głową. Spóźniałaś się i nienawidziłaś być częścią dramatu na korytarzu i chciałaś, aby to się wkrótce skończyło, więc skinęłaś krótko głową. Nie przyszły ci wtedy do głowy konsekwencje twojej zgody. Pojawić się w jego domu? Dopiero gdy weszłaś do sali wykładowej, zdałaś sobie sprawę, na co się właśnie zgodziłaś.

Ale Taehyung już odszedł.

Nie, nie, nie. Ogarnęła cię panika, ostra i zimna, gdy próbowałaś usiąść na wolnym miejscu z tyłu sali. Proszę, nie.

Chciałaś uciec.



z tyknięciem szczęki chodzi o dźwięk, takie jakby pyknięcie, strzelenie

How To Be A Hoe  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz