38. Imperium

613 40 12
                                    



Spięłaś się w swojej pozycji, gdy Jimin wszedł do kuchni z nagą klatką piersiową, luźno zwisającymi spodniami wokół talii, ziewając.

Z energiczną, szybką sprawnością, położyłaś tosty oraz omlety na dwóch talerzach, które już stały na stole i wysunęłaś krzesło, siadając z postawą prezesa.

Ostatnio wydawało się, że sprężyna zwinęła się w twoim żołądku, sprawiając, że wszystkie twoje ruchy były sztywne i spięte, nie pozwalając ci swobodnie funkcjonować. Ostatni raz, kiedy (w połowie) pamiętałaś bycie zrelaksowaną, było tamtej nocy z Jiminem. Nie był to sposób, w jaki chciałaś to zapamiętać, ale tak zrobiłaś. Zwykle próbowałabyś odepchnąć wspomnienie i zbolały wyraz twarzy Jimina po, ale często myślałaś o tym tylko po to, by się ukarać. Jak nóż, który nieustannie wbijałaś w swoje serce, by raz po raz ranić się, w żałosnej próbie uwolnienia się od poczucia winy, które przylgnęło do ciebie jak klej.

To była skóra, w której czułaś się komfortowo, zachowanie, do którego byłaś przyzwyczajona, osoba, którą byłaś przez całe życie, zanim rozpadło się na kawałki.

To byłaś ty.

A przynajmniej, tak było. Dawno, dawno temu.

Jimin spojrzał dwukrotnie, jego oczy rozszerzyły się niemal komicznie. To był pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy widział, jak zachowujesz się prawie normalnie i nie był pewien, jak powinien się zachować.

Więc naturalnie, powrócił do swojej pierwszej linii obrony. "Czy twoja zapasowa żywność w końcu obrosła pleśnią?"

Usiadłaś na krześle, wpatrując się w niego, nie spodziewając się, że do ciebie przemówi i w taki sposób jak zawsze. Może naprawdę miał się dobrze. "Bałam się, że ty zamierzasz ją wyhodować i wyszłam tylko po to, aby upewnić się, że nie skaziłeś domu."

"Jesteś taka zabawna."

"Kolejna cecha, którą chciałbyś mieć."

Przekomarzanie się było prawie normalne dla was dwojga, ale to brzmiało na wymuszone. Nawet beztroski głos Jimina był spięty i nerwowy, jak nakręcana zabawka.

"Zachowujesz się defensywnie," powiedział prowokującym, śpiewnym głosem, siadając na krześle naprzeciwko ciebie.

"A ty zachowujesz się jak dupek," warknęłaś. I natychmiast tego żałowałaś. Powoli, pozwalasz oczom się zamknąć i chowasz głowę w dłoniach.

Jego twarz złagodniała, gdy pochylił się do przodu, wyrywając solniczkę z twoich palców, gdy agresywnie zdecydowałaś się posolić kawę. "Chodzi o to, że cię ignoruję?" Uniósł brew. "Myślałem, że tego chciałaś; mnie odchodzącego z twojego idealnego życia."

"To niesamowite, jeśli uważasz, że moje życie nadal jest idealne." Zaśmiałaś się gorzko, mocno mrugając.

"Dobra, przepraszam, że to powiedziałem." Szczęka Jimina poruszała się, gdy próbował odwrócić wzrok od twoich lekko błyszczących oczu. "Przepraszam. W porządku? Kurwa."

To był błąd, pomyślałaś boleśnie, żałując, że nie możesz cofnąć czasu i przekonać siebie, by nie wychodzić z bezpiecznego pokoju. "Świetnie," powiedziałaś z delikatnością w głosie, zdejmując ręce z głowy i prostując się. "Wiesz, byłoby łatwiej, gdybyś nie był moim współlokatorem."

Spojrzał na ciebie ze smutkiem, zauważając, jak nowe zmarszczki wokół twoich ust wykrzywiły się, kiedy mówiłaś oraz jak twoja sylwetka była tak wyprostowana i jak już nie podobał ci się śmiech. "Ale to nie jest łatwe, prawda?" zapytał ponuro. "To nie łatwe, że jestem twoim współlokatorem i wiem, który but zakładasz jako pierwszy i jakie płatki lubisz oraz fakt, że twoje ubrania są oznaczone kolorami—"

How To Be A Hoe  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz