Poranek tamtego dnia był przyjemny. Słońce nieśmiało zerkało zza chmur, dzieląc się z ludźmi swoimi ciepłymi promieniami. W miasteczku Forks w stanie Waszyngton rzadko kiedy bywały takie dni, dlatego mieszkańcy cieszyli się dobrą pogodą korzystając jak tylko mogli ze słońca, w końcu nie mieli pewności czy następnego dnia nie zastanie ich ulewa. Jednak na łowców siedzących w czarnych Hondach nie robiło to zbyt wielkiego wrażenia. Przygotowani na deszcz, burze oraz silne wiatry nie spodziewali się, że miasteczko przywita ich przyjemnym słońcem. Przez szyby w samochodzie robiło się dosyć duszno, jednak dla nich nie był to największy problem. Dwie czarne Hondy wjechały do miasta, a pasażerowie jak i kierowcy rozglądali się po okolicy oswajając się z otoczeniem. Ludzie przyglądali się drogim samochodom, jakich jeszcze nie widzieli, szeptali między sobą o pojawieniu się nowych "mieszkańców" Forks. Przejeżdżając przez ulice miasta w końcu dotarli do swojego tymczasowego domu, kiedy silniki ucichły był to znak, że dotarli na miejsce. W końcu mogli wyprostować nogi oraz odetchnąć świeżym powietrzem.
- Jak dobrze rozprostować nogi! - powiedział zmęczonym głosem najmłodszy z łowców, przeczesując swoje brązowe włosy. Podnosząc ręce nad głową rozciągnął swoje ciało, miał nadzieję, że ból w jego szyi minie - Boli mnie szyja, jesteś niewygodna, Luna - zwrócił się do ciemnowłosej dziewczyny, wysiadającej za nim. Nastolatka miała niewyraźną minę, będąc poduszką dla swojego brata przez cały wyjazd. Z grymasem próbowała rozluźnić ból w ramieniu lekko go rozciągając. Godziny podróży były męczące, jednak najbardziej zmęczeni byli kierowcy, inna strefa czasowa wcale nie pomogła w dojściu do siebie. Mrok w jakim przyszło im jechać powodował stres, mimo nakręcającej adrenalinę burzy, musieli zachować ostrożność. W końcu Obligier nie mógłby pozwolić, aby jego towarzysze, a w szczególności dzieci, byli skazani na jakąś krzywdę, na przykład przez wypadek spowodowanym wpadnięciem w poślizg przez mokrą nawierzchnię.
- Zawsze mogłeś spać na zimnej szybie, Soiler - odpowiedziała Luna, podchodząc do brata, który stał przy bagażniku samochodu. Szturchnęła szatyna delikatnie w tył głowy, a co ten kopnął ją trochę mocniej w kostkę pokazując, że jest silniejszy niż ona. Dziewczyna cicho się zaśmiała, uderzając brata w ramie oraz odbiegając metr dalej, by nie odebrać od młodszego. Soiler nie mógł pozostać dłużnym siostrze, dlatego podbiegając do niej zaczął delikatną walkę. Tym samym powalając dziewczynę na ziemię.
- No i co teraz zrobisz? - zapytał stojąc w lekkim rozkroku nad nią przyciskając ją do mokrej nawierzchni. Luna cicho się zaśmiała i wyczuwając moment, kiedy brat poluzował uścisk wyswobodziła się z jego rąk podcinając go, tym samym zmieniając pozycję Soilera na leżącą. Mimo niezadowolenia rodzeństwo było już brudne od mokrej nawierzchni, ale to nie pozwoliło im nie cieszyć się swoim towarzystwem oraz z dobrej wspólnej zabawy.
Kilka minut później rodzeństwo, Obligier, Alan oraz Dylan przystąpili do rozgoszczenia się w swoich pokojach. Po odświeżeniu się postanowili pójść razem na lunch w motelowej restauracji. Rozmowa przebiegała w przyjemnej atmosferze, dyskutowali głównie na temat dalszego postępowania, ale wszystko zależało od spotkania ojca rodzeństwa z Billie Blackiem. Cały przyjazd do stanu Waszyngton był z inicjatywy Blacka, to on prosił łowców o pomoc, ponieważ bladoskórzy byli niebezpieczeństwem nie tylko dla zwykłych śmiertelników, ale także dla rodziny Indianina. Bojąc się o przyszłość oraz konsekwencje morderstw musiał sięgnąć po radykalne środki, nie było wiele czasu na zastanawianie się. Trzeba działać szybko, nikt nie wiedział jaki jest prawdziwy cel sprawcy morderstw. Ludzie mogą zacząć coś podejrzewać, a wtedy nie tylko wampiry będą zagrożenie, ale każda istota nadnaturalna, będzie mogła poczuć smak śmierci. Istota ludzka jest nieobliczalna, w sytuacji jakiegokolwiek niebezpieczeństwa mogą stać się silni. Mimo tego, że człowiek to najbardziej krucha istota we wszechświecie to kierujący nimi strach oraz zjednoczenie, może prowadzić do wielkiej apokalipsy. Nie oszukujmy się, świat istot nadnaturalnych oraz ludzi nigdy nie będzie w stanie żyć w zgodzie.

CZYTASZ
Strzała i Kły | Jacob Black
Kurt AdamWiele może opisywać definicję słowa "tajemniczość", jednak dla mieszkańców miasteczka Forks słowo to ma większe znaczenie niż są w stanie sobie wyobrazić. Morderstwa, seryjny zabójca, a może gang szaleńców? Lęk przepełnia miasteczko oraz plemię Kiku...