Szatyn poczuł na sobie chłodny pot, spływający po jego skroni. Krzyk przyjaciela był tak okropnym wspomnieniem, wiercącym dziurę w jego głowie. Pamiętał wszystko z tamtego dnia. Kolor liści, dźwięk opon aut na asfalcie, szczekanie psa obok, wzrok przechodniów, a najbardziej zapamiętał szkarłat na bluzie. Malutkie plamki na rękawie spowodowały odruch wymiotny w chłopczyku. Nie mógł dalej patrzeć przed siebie i zakrył swoje oczy. Kobieta, widząca całe zdarzenie podbiegła do zielonookiego i zakryła mu oczka. Widząc jego marny wyraz twarzy i bladą skórę musiała zareagować. Ktoś szybko wyciągnął telefon i zawiadomił odpowiednie służby o zaistniałym incydencie. Donośny odgłos karetki pogotowia rozniósł się po budynkach. Alarmujące syreny po chwili ustały i zobaczyły makabryczny widok, którego chyba nie da się opisać dokładnie słowami.
Eren myślał wtedy tylko i wyłącznie o jednym. "To moja wina, przeze mnie to się stało". Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Znaleźli się w złym miejscu i złym czasie. Co by się stało, gdyby postanowili nie spieszyć się tak do piekarni? Albo kiedy byliby szybsi i znajdowali się już po drugiej stronie?
Ciemnowłosy przetarł lekko już wilgotne od potu włosy, które przykleiły się do czoła śpiącego obok chłopaka.
-Eren, wstawaj. Wszystko w porządku? Źle się czujesz?- dopytywał zmartwiony. Nie wyglądał najlepiej, oczywiście nie ubliżając mu. Był pewien, że jak wstanie, wyższy zareaguje, jakby zobaczył dopiero ducha. Wydawał się czymś bardzo przerażony. O czymś mu nie powiedział? Coś go trapiło? Może to nocowanie nie było dobrym pomysłem?Młodszy wstał gwałtownie, prawie uderzając przypadkowo głowę Levia. Co za okropny sen, do którego nie chce wracać. Popatrzył na niego zszokowanym wzrokiem.
-Mógłbyś powtórzyć?-Co się stało? Dobrze się czujesz?- powtórzył zrezygnowany. -Wyglądasz, jakbyś miał zaraz serce wypluć. Wszystko w porządku?
-Ewh, przyniesiesz mi szklankę wody?- starał się opanować drżące ręce. -Proszę.- dodał.
Spotkał się z potwierdzeniem. Mężczyzna wygrzebał się spod miękkiej, jedwabnej kołdry. Ciemnym, czerwonym materiałem okrył chłopaka i udał się do kuchni, próbując zrozumieć, co teraz mu może chodzić po głowie. Miał zwykły koszmar? Tak mu się zdawało. Wyjął szkło z szafki nad zlewem i wypełnił ją chłodną, filtrowaną wodą. W drodze zdążył zmarznąć, ale teraz to nie było ważne.
Przed wejściem do pokoju zapalił światło, żeby móc lepiej widzieć teraz bladą twarz.
-Nie chcesz żadnej tabletki?- dotknął delikatnie jego czoła, które było ciepłe. Przygnębił się tym, ale starał się nie okazywać za wiele emocji mimiką.-Nie, dziękuję.- Wziął od niego szklankę i wypił całą jej zawartość. Czuł okropną suchość w ustach, przez co ledwo mówił.
-Przepraszam, obudziłem Cię?- Czarnowłosy pokręcił głową.-Sam wstałem. Co Ci się śniło?- postanowił zapytać od razu. Nie mógł dłużej patrzeć na jego niespokojną twarz.
-To nic takiego, zwykły zły sen o zombie, apokalipsie.- Od razu mu przerwano.
-Nie próbuj się wykręcać, proszę. Widzę, że to nie była taka błahostka, jak to opisujesz. Możesz mi zaufać- Złapał go delikatnie za dłoń.
Jaeger spojrzał na ich splecione palce i po dłuższym namyśle, postanowił się otworzyć przed mężczyzną. W końcu mu ufał, choć wciąż bał się Tego, że może zobaczyć w nim potwora. Bo jak czarnowłosy spojrzy na niego, kiedy dowie się wszystkiego, co męczy go już tyle lat? Co wyjada jego umysł raz po raz...
-Wiem Levi, ufam Ci.- Zacisnął Swoją dłoń mocniej, na tej drugiej. -Obiecaj mi, proszę, że wysłuchasz mnie do końca, w porządku? Chce, żebyś zrozumiał też to, co ja czuje...
CZYTASZ
Euforia |Riren|
FanfictionLevi przez duszności i niepokojacy kaszel postanawia zadzwonić po lekarza. Lekarzem jest Grisha Jaeger, a u swojego boku ma zawsze syna Erena, który jest praktykantem. Zakończone 🍵