Palisz?

818 64 5
                                    

Stał oparty o ścianę klubu, przykładając czasami papierosa, żeby się zaciągnąć. Szara trucizna opatulała jego płuca, dając mu drapiące uczucie, do którego się przyzwyczaił i polubił. Zamknął oczy przez światło przejeżdżającego samochodu, które na chwilę go oślepiło
-Hej!- znajomy głos sprowadził go na ziemię. Och, to ten praktykant. Rzucił niedopałek i przydeptał butem, po czym popatrzył na chłopaka
-Cześć - kiwnął głową
-Wiesz, że nie powinieneś palić, zwłaszcza w takiej sytuacji, w której czekasz na badanie płuc?
-Och, więc co Ty tutaj robisz?- uniósł niewidocznie kąciki ust. Jest to miejsce dla palących
-Zauważyłem Cię i stwierdziłem, że podejdę.- uśmiechnął się. Zimny wiatr czasami wprowadzał jego włosy w gorszy nieład, niż zazwyczaj, czego nie można powiedzieć o ciemnowłosym. Starszy zmierzył go wzrokiem i prychnął na jego widok.
-Ile masz lat dziecko?- zdziwił tym chłopaka.
-Dziewiętnaście - Odpowiedział zgodnie z prawdą. O co mu chodziło i dlaczego nazwał go dzieckiem? Sam nie wyglądał na wiele starszego od niego.
-Wyglądasz, jakbyś dopiero wyszedł ze śmietnika - Skwitował. Co?! Patrzył na niego, jak wryty. Przecież dopiero się poznali, a już musi mu dopiec? Co jest z tym gościem nie tak?
-Przepraszam, ale chyba nie rozumiem...
-Tak myślałem. Masz bluzę tył naprzód - wskazał palcem na jego czarną bluzę w czerwone róże. Wyglądał w niej dobrze, gdyby nie te nici i wyblakły kolor. Zdecydowanie będzie mu w niej lepiej, kiedy założy ją dobrze - O ile burza włosów dodawała mu uroku, teraz nie było to na jego korzyść. Chłopak popatrzył na niego zawstydzony. Nie zwrócił nawet na to uwagi. Ignorując chłód, szybko przekręcił bluzę na drugą stronę i uśmiechnął się niepewnie.
-Chcesz się czegoś napić?- Levi postanowił go już nie męczyć. Biedny, już ma ochotę zapaść się pod ziemię, a przecież nic takiego się nie stało. Może to ta uwaga tak na niego podziałała? Lecz czarnowłosy rzadko oszczędzał w słowach i często używał hiperboli. Pedancik potrafił wyolbrzymić wszystko wokół siebie. Począwszy od wielkiego syfu, nazywając tym nieposkładane ubrania, idąc przez wrzeszczącą dzieciarnie pod blokiem, które tylko czasami podniosą ton, kończąc na ohydnej świni w barze, która miała małą plamkę na kołnierzyku.
-Chętnie, ale nie piję dużo
-Ja też, spokojnie. Nie zamierzam się upijać
Weszli, zaczynając rozmowę i siadając przed barmanem. Zamówili sobie po lekkim drinku i tak się złożyło, że prawie wcale ich nie pili. Głównie poświęcali się rozmowie, a okazało się, że tematów było sporo. Zaczęło się od ostatnio oglądanego filmu, przez szatyna. Podekscytowany opowiadał o tym, że teraz w kinach ma wyjść jego druga część. Levi wiedział bardzo dobrze, o czym mówił, dał także od siebie kilka tytułów. Zadawali sobie pytania, gdzie pracują, jakie mają marzenia, czy zrobiliby coś gdyby. Standardowe pytania, kiedy poznajesz kogoś i chcesz rozbić atmosferę, lub dowiedzieć się czegoś więcej o danej osobie. Kiedy przyszło pytanie w stronę Erena o jego pupila, rozgadali się na ten temat. Levi zdecydowanie stawał po stronie kotów, zaś chłopak obok psów. Walka o to, które zwierzę jest lepsze, skończyli słowami, jakoby fajnie by było mieć szynszyle. Mają to, co kot i pies razem, są nieziemsko urocze i mają przyjemne futerko.
-Dobrze, więc teraz moja kolej- uśmiechnął się dumnie wyższy
-Od kiedy palisz?- zapytał, na co czarnowłosy poświęcił mu swoją uwagę w zupełności
-Od liceum. Trzecia klasa? Jakoś tak - kiwnął głową, jakby sam sobie odpowiadał
-Dlaczego?
-A czy to nie moja kolej na pytanie? - uśmiechnął się lekko.
-No nie! Proszę, ostatnie - zaśmiał się błagalnie. Zbyt duża ciekawość to była jego największą wadą
-Innym razem, teraz muszę już wracać - uśmiechnął się przepraszająco.
-Och, więc widzimy się trzeciego? - dopytał z lekkim uśmiechem
-Nie
Te słowa wywołały zdziwienie, jak i zawód u młodszego
-Dlaczego? Musisz iść! To może być coś naprawdę poważnego, groźnego. Nie wygłupiaj się, bądź poważny. Jak nie pójdziesz, pamiętaj, że znam Twój adres! Jeśli się nie zjawisz... - przerwał mu gestem ręki i popatrzył jak na debila.
-Zamknij się - Eren się wystraszył, ale po chwili widząc lekki uśmiech u towarzysza, rozluźnił się
-Widzimy się jutro, w kinie na drugiej części filmu. No, chyba że nie chcesz, wtedy wezmę kogoś innego.
-Oczywiście, że chcę!- wybuchł entuzjazmem. Podali sobie swoje numery i oboje opuścili lokal, ale szli w przeciwne strony. W domu mężczyzna od razu położył się do łóżka, ale z jedną różnicą. Uśmiechał się i nie żałował pójścia do klubu. Już prawie śpiąc, wyszeptał do siebie tylko
-Co Cię tak cieszy idioto?

Euforia |Riren|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz