Rozdział 6

293 3 1
                                    

Pojawili się na ulicy Pokątnej, a dokładniej - przed bankiem Gringotta. Bez namysłu, weszli do środka. Było to ogromne pomieszczenie z ogromnymi biurkami, przy których pracowały gobliny, które nawet nie zwracały na nich uwagi. Podeszli do jednego z nich.

- Chcielibyśmy wejść do skarbca Helgi Hufflepuff - powiedziała Porpentina, krzyżując ręce na piersiach

Stwór odłożył wielkie pióro i spojrzał na nich przez okrągłe okulary.

- A macie klucz? - zapytał, po czym wrócił do poprzedniej czynności.

Tina zadrżała i wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza.

- Drętwota - powiedziała, a wszystkie gobliny stanęły bez ruchu

- Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytał przerażony Jacob, wskazując na szefa banku

- Musiałam to zrobić. Nie mam klucza A nie mam zamiaru skończyć w lochach - odpowiedziała mu brunetka chowając różdżkę i ruszyli w stronę sejfu.

                              * * *
Biegli przez ciemne i wilgotne korytarze, mijając po kolei krypty. Dobiegi do tej właściwej. Były to wielkie stalowe drzwi o numerze 154 z podpisem ,,Własność Hufflepff'u, który był ledwo co zauważalny. Brązowooka uśmiechnęła się do siebie. Dostrzegła nagle jak zza rogu, zbliża się w ich kierunku mały goblin, czytający ,,Proroka Codziennego". Rozglądnęła się we wszystkie kierunki. Kiedy okazało się, że strażnik jest coraz bliżej, pociągnęła Kowalskiego za kołnierz i skryli się w pobliskiej alejce.

- Nie przewidziałam tego, że będą tu strażnicy - mówiła szeptem Porpentina wychylając się lekko.

- To chyba normalne. W końcu to bank -  zaśmiał się czarnowłosy mężczyzna, bawiąc się wąsami

Tina odwróciła się w jego stronę z groźną miną i wyjęła z kieszeni małą buteleczkę z szlamowatą, zieloną cieczą.

- Wypij to - powiedziała, podając ją niebieskookiemu mężczyźnie

- Co to jest? - zapytał, wąchając substancję

- To jest ,,Eliksir wielosokowy". Zmienisz się w zupełnie inną osobę - tłumaczyła mu brunetka

Jacob przełknął głośno ślinę.

- A...- zaczął
- Zobaczysz jak wypijesz! - wyprzedziła go brązowooka czarownica, zmęczona ciągłymi pytaniami.

Kowalski wyjął korek z buteleczki i wlał jej zawartość do ust. Płynu nie było zbyt wiele, ale to wystarczyło aby mógł poczuć ten okropny smak. Przeszył go okropny dresz a w żołądku zakręciło. Odchrząknął głośno. Spojrzał na swoje odbicie w kałuży na podłodze. Wyglądał inaczej. Zmienił się w całkiem inną osobę. Zmienił się.......w Newta? Szybko dotknął swojej nowej, piegowatej twarzy. Porpentina wyjęła z kieszeni spodni spory kawałek materiału. Zarzuciła go na siebie i zniknęła. Wyszli z ukrycia i powędrowali w kierunku skarbca.

- Oh.... Pan Scamander! Zapraszam - powiedział uśmiechnięty goblin i wpuścił ich do pomieszczenia za stalowymi drzwiami.

Pomieszczenie było ogromne i ciemne, więc Tina musiała użyć zaklęcia ,,Lumos", aby mogli cokolwiek zobaczyć. A było tam co oglądać. Jedyny  blask dawały góry pieniędzy i biżuterii. Rozglądali się po każdym zakamarku krypty.

- Accio bransoletka- wymówiła cicho zaklęcie

W rogu krypty ujrzała oślepiający blask i podeszła w jego stronę. Znalazła bransoletkę na której była niebieska perła, której tak szukali. Chwilę się jej jeszcze przyglądała, po czym rozdeptując ich zdobycz, złapała czarnowłosego za rękę i zniknęli w cieniu niebieskiej mgły.

Oto rozdział 6! Nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że wam również. Jeśli tak, to proszę o - ⭐ i komentarze dla motywacji i abym wiedziała, że ktoś czyta ❤

Perły są drogą do szczęścia |Fantastyczne Zwierzęta| - Emi_0505Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz