Pojawili się na ulicy Pokątnej, a dokładniej - przed bankiem Gringotta. Bez namysłu, weszli do środka. Było to ogromne pomieszczenie z ogromnymi biurkami, przy których pracowały gobliny, które nawet nie zwracały na nich uwagi. Podeszli do jednego z nich.
- Chcielibyśmy wejść do skarbca Helgi Hufflepuff - powiedziała Porpentina, krzyżując ręce na piersiach
Stwór odłożył wielkie pióro i spojrzał na nich przez okrągłe okulary.
- A macie klucz? - zapytał, po czym wrócił do poprzedniej czynności.
Tina zadrżała i wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza.
- Drętwota - powiedziała, a wszystkie gobliny stanęły bez ruchu
- Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytał przerażony Jacob, wskazując na szefa banku
- Musiałam to zrobić. Nie mam klucza A nie mam zamiaru skończyć w lochach - odpowiedziała mu brunetka chowając różdżkę i ruszyli w stronę sejfu.
* * *
Biegli przez ciemne i wilgotne korytarze, mijając po kolei krypty. Dobiegi do tej właściwej. Były to wielkie stalowe drzwi o numerze 154 z podpisem ,,Własność Hufflepff'u, który był ledwo co zauważalny. Brązowooka uśmiechnęła się do siebie. Dostrzegła nagle jak zza rogu, zbliża się w ich kierunku mały goblin, czytający ,,Proroka Codziennego". Rozglądnęła się we wszystkie kierunki. Kiedy okazało się, że strażnik jest coraz bliżej, pociągnęła Kowalskiego za kołnierz i skryli się w pobliskiej alejce.- Nie przewidziałam tego, że będą tu strażnicy - mówiła szeptem Porpentina wychylając się lekko.
- To chyba normalne. W końcu to bank - zaśmiał się czarnowłosy mężczyzna, bawiąc się wąsami
Tina odwróciła się w jego stronę z groźną miną i wyjęła z kieszeni małą buteleczkę z szlamowatą, zieloną cieczą.
- Wypij to - powiedziała, podając ją niebieskookiemu mężczyźnie
- Co to jest? - zapytał, wąchając substancję
- To jest ,,Eliksir wielosokowy". Zmienisz się w zupełnie inną osobę - tłumaczyła mu brunetka
Jacob przełknął głośno ślinę.
- A...- zaczął
- Zobaczysz jak wypijesz! - wyprzedziła go brązowooka czarownica, zmęczona ciągłymi pytaniami.Kowalski wyjął korek z buteleczki i wlał jej zawartość do ust. Płynu nie było zbyt wiele, ale to wystarczyło aby mógł poczuć ten okropny smak. Przeszył go okropny dresz a w żołądku zakręciło. Odchrząknął głośno. Spojrzał na swoje odbicie w kałuży na podłodze. Wyglądał inaczej. Zmienił się w całkiem inną osobę. Zmienił się.......w Newta? Szybko dotknął swojej nowej, piegowatej twarzy. Porpentina wyjęła z kieszeni spodni spory kawałek materiału. Zarzuciła go na siebie i zniknęła. Wyszli z ukrycia i powędrowali w kierunku skarbca.
- Oh.... Pan Scamander! Zapraszam - powiedział uśmiechnięty goblin i wpuścił ich do pomieszczenia za stalowymi drzwiami.
Pomieszczenie było ogromne i ciemne, więc Tina musiała użyć zaklęcia ,,Lumos", aby mogli cokolwiek zobaczyć. A było tam co oglądać. Jedyny blask dawały góry pieniędzy i biżuterii. Rozglądali się po każdym zakamarku krypty.
- Accio bransoletka- wymówiła cicho zaklęcie
W rogu krypty ujrzała oślepiający blask i podeszła w jego stronę. Znalazła bransoletkę na której była niebieska perła, której tak szukali. Chwilę się jej jeszcze przyglądała, po czym rozdeptując ich zdobycz, złapała czarnowłosego za rękę i zniknęli w cieniu niebieskiej mgły.
Oto rozdział 6! Nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że wam również. Jeśli tak, to proszę o - ⭐ i komentarze dla motywacji i abym wiedziała, że ktoś czyta ❤
CZYTASZ
Perły są drogą do szczęścia |Fantastyczne Zwierzęta| - Emi_0505
Fanfiction✅ Zakończone ✅ - Oh, Newt. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, abyś był teraz ze mną. Znów chciałabym poczuć twoje ciepło i dotknąć twojej skóry... - powiedziała a rzęsiste łzy wypływały z jej oczu. On bardziej wlepił w nią swoje zielone ślepia...