Rozdział 8

284 4 7
                                    

Pojawili się w domu sióstr Goldstein. Zdjęli płaszcze i udali się do kuchni, a siostry w mgnieniu oka zabrały się do przygotowywania posiłku.

- Jacob, kochanie. Mógłbyś rozłożyć sztućce? - zapytała Queenie, uśmiechając się uroczo

- Przepraszam, ale Jacob obiecał mi pomoc przy zwierzętach - odpowiedział Newt ze spuszczoną głową

Kowalski spojrzał na przyjaciela, który z zaczerwienioną twarzą, posyłał mu błagalne spojrzenie.

- Tak, obiecałem... - powiedział, zastanawiając się, czy faktycznie tak powiedział

Scamander zabrał walizkę, która stała w rogu pomieszczenia i wyszedł z czarnowłosym, chwytając go za kołnierz. Dziewczyny spojrzały na siebie, analizując sytuację. Przyjaciele byli już w walizce bruneta, który stwierdził nagle, że musi zajrzeć do swoich podopiecznych. Weszli do jego pracowni. Zielonooki mężczyzna oparł się dłońmi o blat, przy którym zawsze przygotowywuje pożywienie dla zwierząt.

- Dlaczego okłamałeś dziewczyny? - zapytał niebieskooki mężczyzna

- Przepraszam. Po prostu.... chciałem Z Tobą porozmawiać - przeprosił Newt, podstawiając Jacobowi skrzynkę

Kowalski usiadł na niej z mocno wytrzeszczonymi oczami. Bał się, co znów wymyślił jego przyjaciel. Brunet nie należał do najśmielszych osób, więc wiedział, że będzie trudno wyciągnąć z niego większość informacji. Zamyślił się chwilę, gdy nagle wstał gwałtownie.

- Nie mów mi, że twoje zwierzęta znowu uciekły! - wystraszył się czarnowłosy

- Nie. Nie o to chodzi - uspokoił go zielonooki mężczyzna i zaśmiał się lekko

Jacob uspokoił się na słowa przyjaciela i usiadł ponownie.

- Chodzi.... o Tinę - powiedział Newt i odwrócił się tyłem do swojego towarzysza, biorąc głęboki wdech

- Nie bardzo rozumiem - wykrzywił się Kowalski

Scamander przeczesał włosy palcami i przygryzł wargę.

- Nie wiem czy powinienem Ci to mówić. To trochę dla mnie niezręczne - rzucił szybko a jego twarz, kolorem przypominała teraz buraka

Czarnowłosy podszedł do bruneta i złapał go za ramię.

- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Jesteś moim przyjacielem i możesz mi zaufać - powiedział

Zielonooki uśmiechnął się. Cieszył się, że ma przy sobie tak wspaniałego mężczyznę. Nie potrafił sobie wyobrazić, co by się stało gdyby tamtego dnia zaklęcie na wymazanie pamięci zadziałało.

- Wiesz... może to zabrzmi dziwnie ale... chciałbym się jej oświadczyć - odparł a ostatnie zdanie wypowiedział trochę ciszej

Niebieskooki analizował słowa mężczyzny. Nie spodziewał się tego. Cieszył się jednak bardzo, gdyż od pewnego czasu, razem z Queenie kibicował im z całych sił. Uśmiechnął się szeroko.

- Co?! Naprawdę?! Chłopaku.... To świetna wiadomość! - Ucieszył się Jacob i klepnął Newta w ramiona

Scamander odwzajemnił uśmiech.

- Zrobię to teraz. To chyba odpowiedni moment - powiedział i dotknął swojej blizny, która pozostała mu po zaklęciu ,,Cruciatus"

- Chwila, a skąd weźmiesz pierścionek? - zapytał Kowalski, drapiąc się w głowę

Brunet zrobił to samo, po czym spojrzał na Niuchacza, który biegał sobie po podłodze. Złapał go za tylne łapki i zaczął potrząsać, a z jego wnętrza wypadały kolejne błyskotki. Nagle ujrzał oślepiający blask i spojrzał pod nogi. Znalazł tam złoty pierścionek, z niewielkim, zielonym szmaragdem.

- Śliczny - wyszeptał mu do ucha czarnowłosy

* * *

Weszli do kuchni, gdzie czekały już na nich właścicielki mieszkania. Spojrzeli na stół, ozdobiony bordowym obrusem, pełnym jedzenia i świec.

- Wreszcie jesteście. Siadajcie - powiedziała blondynka i również usiadła

Jedli w ciszy, którą po chwili przerwał niebieskooki mężczyzna

- Dziewczyny... Chcielibyśmy was o coś zapytać. A właściwie to nie ja, tylko Newt... - powiedział, kiedy skończyli jeść i dał znak zielonookiemu czarodziejowi, że może zacząć

Newt wstał i podszedł do Porpentiny, łapiąc łyk powietrza.

- Wiesz Tina... gdy Cię pierwszy raz zobaczyłem, już wtedy wiedziałem, że jesteś wyjątkowa, mimo tego, że chciałaś mnie wydać MACUS'IE. Nie wiedziałem wtedy, że to właśnie Ty będziesz moim największym szczęściem. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia... - ciągnął zdenerwowany

Tina patrzyła na niego zaskoczona, tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczami

- Więc... - ciągnął Scamander i ukłęknął na jedno kolano, łapiąc ją za rękę

- Porpentino Goldstein... Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym czarodziejem na ziemii i... wyjdziesz za mnie? - uśmiechnął się pokazując pierścionek

Brunetka była w zbyt dużym szoku, aby móc cokolwiek powiedzieć. Właśnie spełniało się jej największe marzenie. Mężczyzna w którym się zakochała 2 lata temu, teraz klęczy przed nią, prosząc ją o rękę.

- Newt... Nie mogę...- powiedziała powoli, puszczając jego dłoń

Zapanowała cisza i smutek.

- Rozumiem... Nie jestem idealny i nie jestem w stanie zapewnić ci luksusów... - powiedział i spuścił głowę w dół

Brązowooka podniosła jego podbródek i uśmiechnęła się.

- Nie mogę uwierzyć, że serio prosisz mnie o rękę. Tak! Wyjdę za Ciebie! - powiedziała głośno

Brunet wstał i szczęśliwy uniósł ukochaną wysoko w górę, a ta go pocałowała. Jacob i Queenie zaczęli klaskać uradowani, a blondynka obsypała ich płatkami róż, które nie wiadomo skąd się wzięły.

Koniec rozdziału 8! Mi się nawet podoba. Mam nadzieję, że wam również. Jeśli się wam podoba to proszę o - ⭐ i komentarze, bo to naprawdę poprawia humor ❤

Perły są drogą do szczęścia |Fantastyczne Zwierzęta| - Emi_0505Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz