Wylądował przed mieszkaniem sióstr Goldstein. Korytarz nie był zbyt ładny, ale drzwi wejściowe do ich mieszkania, były ozdobione ślicznymi, złotymi akcentami. Poprawił swoje włosy i kołnierz płaszcza. Zawahał się chwilę, ale ostatecznie zastukał w drewniane drzwi. Stresował się tym spotkaniem. Nie wiedział co ma powiedzieć Porpentinie. Ma jej powiedzieć, że jego bratu coś nagle odbiło? Drzwi mieszkania otworzyły się. Przed nimi stała wysoka i zgrabna blondynka, która uśmiechnęła się na jego widok.
- Newt! Miło Cię widzieć! Wejdź, zapraszam - powiedziała, machając ręką.
Powoli wszedł do środka i położył walizkę na drewnianej podłodze. Zdjął płaszcz i usłyszał kroki. Spojrzał w kierunku z którego dochodziły. W drzwiach kuchni ujrzał Jacoba, na którego widok bardzo się ucieszył.
- Newt?! Miło cię zobaczyć przyjacielu - ucieszył się Kowalski i uścisnął mu dłoń.
- Ciebie też miło widzieć - uśmiechnął się Newt, patrząc w podłogę
Scamander rozejrzał się po pokoju.
- A gdzie jest... - zapytał i urwał bo Queenie wyprzedziła jego pytanie
- Tina? Jest w swoim pokoju. Jak zwykle, jest strasznie zapracowana, ale gdy się spotkacie, na pewno to odłoży - zaśmiała się uroczo blondynka i ruszyła w stronę pokoju siostry
Zastukała w drzwii. Usłyszała tylko głośne ,,Proszę", więc bez zastanowienia, weszła do środka. Pokój był niewielki ale za to bardzo przytulny. Tina siedziała przy biurku i zgarbiona przyglądała się dokumentom z pracy.
- Teenie... mamy dla ciebie niespodziankę - zaśmiała się niebieskooka czarownica
Brunetka przeciągnęła się na krześle i ziewnęła.
- Kolejna plama na obrusie? Przepraszam ale nie mam czasu na głupoty - powiedziała, rozprostowując kości
- Nie chcesz, to nie, ale nie wiesz co tracisz - powiedziała Queenie zamykając powoli drzwii
- Eh... ale ty jesteś uparta. Dobrze, daj mi chwilę - zdenerwowała się brązowooka czarownica i powróciła do poprzedniej czynności
Weszła z siostrą do salonu. Jacob jako pierwszy rzucił się jej w oczy, ale gdy spojrzała trochę w lewo ujrzała go. Jej źrenice powiększyły się, w brzuchu czuła motyle, a policzki zaczerwieniły się. Rzuciła się mu na szyję, wykrzykując jego imię i uśmiechnęła się, co brunet odwzajemnił.
- Co cię do nas sprowadza? - zapytała z uśmiechem Porpentina, siadając z ukochanym na kanapie
Zanim zielonooki czarodziej zdążył cokolwiek odpowiedzieć, z zamyślenia wyrwał go głos blondynki. Wstała z kanapy i poprawiła swoją różową sukienkę.
- Zanim zaczniecie poważną rozmowę... to może ja zrobię nam kakao. Co ty na to Newt? - zaproponowała niebieskooka czarownica z uśmiechem od ucha do ucha
Nie odpowiedział, tylko odwzajemnił uśmiech, co miało oznaczać ,,chętnie''.
* * *
Queenie wróciła z filiżankami pełnymi pysznego kakao i talerzem domowego ciasta. Położyła tacę na stole i podała jedną z filiżanek Kowalskiemu, który oblizał się na jego widok.
- Miałeś nam powiedzieć, co cię do nas sprowadza - powtórzyła pytanie Tina, przykładając sobie naczynie z ciepłym płynem do ust
Newt posmutniał.
- W zasadzie... to uciekłem od brata - odpowiedział cicho, bawiąc się porcelanową filiżanką
Brunetka zakaszlała, bo na słowa narzeczonego, zakrztusiła się napojem.
- C-co takiego? - zapytała, próbując opanować kaszel
Scamander odłożył naczynie na blat i opierając się o wygodną kanapę, rozpoczął historię o przerażającym zachowaniu Theseusa.
- Faktycznie. To jest dość niepokojące - powiedział czarnowłosy, przeczesując swoją czuprynę palcami
Blondynka machnęła zgrabnie różdżką, a wszystkie brudne naczynia natychmiast poleciały w kierunku kuchnii. Złapała bruneta za bark i skrzyżowała nogi.
- Nie pozwolimy ci się plątać po hotelach. Dopóki Theseus się nie otrząśnie, zostaniesz u nas - powiedziała ze zmarszczonymi brwiami
Zielonooki mężczyzna uśmiechnął się lekko i zamknął niebieskooką kobietę w ramionach. Brązowooka przełknęła głośno ślinę i odłożyła na stolik pusty kubek po czekoladzie. Podeszła do stojaka na ubrania i założyła płaszcz.
- Aby zapomnieć o tym wszystkim, może chodźmy na dach. Świeże powietrze dobrze ci zrobi, Newt - powiedziała i otworzyła drzwii wejściowe
* * *
Newt przyglądał się zachodzącemu słońcu. Lekki wiatr przyjemnie uderzał w jego twarz. Zamknął oczy i nabrał powietrza w płuca. Nie pamięta, kiedy czuł się tak szczęśliwy jak teraz. Otworzył oczy i patrzył jak słońce znika za jednym z budynków. Był wdzięczny Porpentinie, że kazała im tu przyjść. Nagle poczół że ktoś splata swoje palce z jego.- Lepiej? - zapytała cicho Tina
On uśmiechnął się lekko, co miało być odpowiedzią na zadane pytanie.
- Nie lubię gdy jesteś smutny. Mi też robi się wtedy smutno. Dlatego cieszę się, że już Ci lepiej - powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu
Usłyszęli nagle dźwięk, który przerwał ciszę. Odwrócili się i zobaczyli przed sobą wściekłego Theseusa.
- Co Ty tu robisz? Przecież zabroniłem ci wychodzić - powiedział z podniesionym tonem głosu
Młodszy Scamander przewrócił oczami i przygryzł wargę.
- Theseus! Daj spokój. Przesadzasz już - powiedział głośno
Na twarzy starszego pojawiło się zaskoczenie.
- Powtórz to, bo chyba nie usłyszałem! - powiedział, zaskoczony odpowiedzią brata
- Nie udawaj, że nie słyszysz! Powiedziałem, że przesadzasz - odpowiedział mu brunet
Theseus zamyślił się chwilę.
- Masz rację. Poprostu nie chcę aby mojemu małemu braciszkowi coś się stało - powiedział i poklepał go po policzku
- Przestań! - powiedział zielonooki mężczyzna i odepchnął dłoń brata
- Zrozum wreszcie, że to zaszło za daleko! Zrozum, że nie jestem już małym dzieckiem! A może Ty nie chcesz naszego ślubu?! Może robisz to specjalnie?! Powiem ostatni raz - Odczep się - powiedział zdenerwowany
Między braćmi znów doszło do bójki. Znajdowali na krawędzi budynku. Jeden krok dzielił ich od upadku. Theseus pod wpływem emocji, pchnął brata A ten spadł z dachu budynku.
Oczy brunetki powiększyły się i napłynęły do nich łzy. Podbiegła do starszego z braci i przyłożyła mu różdżkę do skronii.
- Jesteś potworem! Jak mogłeś?! Nienawidzę Cię! - krzyknęła, nie mogąc opanować emocji
Queenie z trudem odciągnęła siostrę od mężczyzny i mocno wtuliła ją do swojej piersi. Brązowooka wtuliła twarz w pierś siostry i zaszlochała. Popatrzyła jeszcze szybko na Theseusa.
- Zapłacisz m-mi za t-to - wyjąkała i powróciła do poprzedniej czynności
Starszy Scamander deportował się. Siostry Goldstein i Jacob zbiegli szybko na dół. Nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Nie było go. Ulżyło im bo domyślili się, że Newt się deportował. Machnęła ręką do Jacob'a na znak aby ruszył z nią na poszukiwania Scamandera. Blondynka jednak nie chciała iść. Zdecydowała, że zostanie w mieszkaniu na wypadek, gdyby brunet wrócił.
Koniec 10 rozdziału! Mam nadzieję, że wam się podoba! Jeśli to czytasz, zostaw po sobie jakiś ślad, gwiazdkę, komentarz, twoją opinię i abym wiedziała, że ktoś czyta bo to bardzo motywuje. Bye! ❤
CZYTASZ
Perły są drogą do szczęścia |Fantastyczne Zwierzęta| - Emi_0505
Fanfiction✅ Zakończone ✅ - Oh, Newt. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, abyś był teraz ze mną. Znów chciałabym poczuć twoje ciepło i dotknąć twojej skóry... - powiedziała a rzęsiste łzy wypływały z jej oczu. On bardziej wlepił w nią swoje zielone ślepia...