Zielonooki mężczyzna wstał niespodziewanie i wszedł na scenę razem ze swoimi towarzyszami. Leta chyba też nie spodziewała się go tutaj. Rozejrzała się szybko po widowni.
- Co Ty tu robisz? - zapytała szeptem przez zaciśnięte zęby.
On jednak nic nie odpowiedział i zabrał perłę z jej kapelusza. Spojrzał na nią i razem z przyjaciółmi oddalił się kilka kroków. Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się w jego stronę a przed sobą zobaczył wysokiego, czarnowłosego mężczyznę, a jego mina nie wyglądała na zadowoloną. Przyłożył sobie różdżkę do skronii.
- Revelio - rozbrzmiało zaklęcie.
Zaczął się odmieniać w swoją prawdziwą postać. Pojawił się przed nimi Theseus, w co brunet nie mógł uwierzyć.
- Zamierzałeś tknąć moją dziewczynę?! - zezłościł się starszy brat.
- Nie! Przysięgam że nie! - tłumaczył się młodszy, unosząc brwii.
- Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do MOJEJ dziewczyny, to przysięgam że rozgniotę Cię jak niepotrzebnego robaka i twoje bestie również - zagroził mu Theseus.
Serce Newta przyspieszyło tempa, co dało się usłyszeć. Odwracając się w kierunku brata, przełknął ślinę.
- Tknij je tylko, a obiecuję że pożałujesz tego - powiedział, ściskając jego ramiona.
Jednak zdołał się wyrwać.
- Grozisz mi? - zapytał z niedowierzaniem i wściekłością.
- Dokładnie! - krzyknął młodszy Scamander.
Mężczyzna nie wytrzymał i rzucił się na młodszego brata. Newt upadł na ziemię. Zaczął go kopać po nogach, brzuchu A nawet po twarzy. Z nosa spływała jego gęsta krew, a na nogach i brzuchu miał siniaki. Brew i dolna warga były rozcięte. Miał także lekko podbite lewe oko.
- Zostaw go! Proszę, ZOSTAW GO! - krzyknęła brunetka i weszła razem z Kowalskim na wybieg. Uklęknęła przy rannym i złapała go za ramię.
- Zmiataj stąd! No już! - krzyknął Kowalski i pchnął mężczyznę.
Theseus deportował się. Tęgi mężczyzna dołączył do przyjaciółki. Brązowooka popatrzyła zmartwiona na cierpiącego bruneta.
- Newt! Wszystko dobrze?! - zmartwiła się Porpentina.
On milczał. Uklęknął tylko, spuszczając głowę w dół i zaczął kaszleć. Tina dostrzegła krew, cieknącą z jego ust.
- Ty krwawisz! - krzyknęła.
Ciągle kaszlał.
- Nic mi nie będzie - odpowiedział, jakby ten fakt nie zrobił na nim wrażenia.
Wstał powoli i przetarł usta rękawem od płaszcza.
- Zabiorę Cię do szpitala - zaproponowała brunetka
- Nie - powiedział zielonooki mężczyzna przez kaszel.
- Tam ci pomogą! - nalegała brązowooka czarownica, pomagając Newtowi wstać.
- Nie! - krzyknął Scamander.
Wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę, aby sprawdzić czy nie jest uszkodzona, gdy nagle omdlał prosto na Jacob'a.
- Zabieram Cię do szpitala i bez dyskusji - postawiła na swoim Porpentina.
Mugol i Tina złapali przyjaciela pod pachami, a brunetka przetransportowała ich do szpitala. Pielęgniarka położyła bruneta na łóżku i odeszła gdzieś na chwilę. Brunetka usiadła na rogu jego łóżka.
- Dlaczego nie dałaś mi z nim walczyć? Przecież nawet ranny mógłbym wygrać - zapytał zielonooki mężczyzna.
Brązowooka kobieta złapała go za rękę.
- Bo nie chcę aby coś Ci się stało. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważny - wyjaśniła z małymi łzami w oczach.
Newt uśmiechnął się lekko, patrząc na pościel.
- A teraz odpocznij - powiedziała wstając z łóżka.
Podeszła do krzesła na którym wisiał płasz bruneta i wyjęła z niego niebieską kulkę.
- Co Ty robisz? - zapytał zielonooki mężczyzna spoglądając raz na nią A raz na perłę.
- Zabieram ją. Będzie nam potrzebna, a podczas twojego pobytu tutaj, nie byłaby bezpieczna. - Powiedziała Porpentina, chowając ją do swojego płaszcza.
- A teraz odpocznij - powtórzyła i przytuliła go.
Kiedy Newt upewnił się w 100% że Tiny nie ma w pobliżu, wyleczył swoje obrażenia za pomocą zaklęcia ,,Vulnera Sanentur", wyjął z pod łóżka stary but i przetransportował się.
* * *
Brunetka i Jacob siedzieli w kawiarni popijając Latte. Brązowooka kobieta przygryzała wargę co minutę i stukała palcami w blat.- O co chodzi Tina? - zapytał Kowalski
- Strasznie się martwię - odpowiedziała obgryzając paznokcie.
- Czym? Newt przecież jest dorosłym mężczyzną a nie małym dzieckiem. Uratował wasz świat już dwa razy, to w szpitalu też sobie poradzi. Ale przyznaj że coś jest między wami - wytłumaczył jej tęgi mężczyzna.
Tina spojrzała na niego wielkimi oczami.
- C-co masz na m-myśli? - jąkała
- Tina, ja wiem. Nikogo już nie oszukasz. Ty go kochasz. Kochasz Newta - wyjaśnił niebieskooki mężczyzna siorbiąc kawę, brudząc sobie przy tym wąsy.Brunetka zarumieniła się i odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Faktycznie, od jakiegoś czasu zaczęła postrzegać bruneta inaczej. Od czasu pokonania drugi raz Grindelwalda rok temu, bardzo się zmieniła. Stała się bardziej nerwowa na punkcie jego nazwiska. Myślała o nim noce i dnie i nie mógł on wyjść z jej myśli do ich ponownego spotkania. Oczywiście stała się o niego zazdrosna, kiedy wspominał o Lecie Lestrange, lub kiedy dowiedziała się o jego nieprawdziwym ślubie. Chyba coś jednak do niego poczuła, ale czy to silne uczucie?
- Zostawcie sobie te wyznania na potem, proszę - odezwał się ktoś nagle.
Przyjaciele odwrócili się, a za sobą zobaczyli zielonookiego mężczyznę ze świstoklikiem w ręce. Podeszli do niego (brązowooka raczej podbiegła).
- Co Ty tu robisz? - zapytała nerwowo
- Przecież nie pozwolę wam kontynuować misji tylko we dwoje - zaśmiał się NewtBrązowooka kobieta zamyśliła się chwilowo.
- Ale przecież jesteś ranny - przypomniała sobie.
Scamander uśmiechnął się.
- Zagoiło się - Powiedział, odsłaniając kawałek przedramienia.
Porpentina studiowała każdy milimetr jego skóry. Wiedziała że brunet nigdy nie pozwoliłby jej samej narażać się na niebezpieczeństwo. Ale ona też nie chce aby on się narażał jeszcze bardziej. Szybko dotknęła jego piegowatej ręki, jakby dotknęła właśnie rozgrzanego metalu.
- Mapa pokazuje że następna perła jest na Ukrainie - Powiedziała Tina.
Brunetka położyła na ziemi niebieską kulkę po czym ją rozdeptała. Zniknęli zostawiając za sobą złoty ślad.
Rozdział 3 gotowy. Mam nadzieję, że komuś się spodoba :).
Proszę o -⭐ i komentarze ;)
CZYTASZ
Perły są drogą do szczęścia |Fantastyczne Zwierzęta| - Emi_0505
Fanfiction✅ Zakończone ✅ - Oh, Newt. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, abyś był teraz ze mną. Znów chciałabym poczuć twoje ciepło i dotknąć twojej skóry... - powiedziała a rzęsiste łzy wypływały z jej oczu. On bardziej wlepił w nią swoje zielone ślepia...