W tym samym czasie w domu Księstwa Warszawskiego i państwa Litewskich panuje panika. Zauważyli, że ich podopieczni zniknęli bez słowa i teraz ich szukają z nadzieją, że chłopcy robią sobie tylko żarty i schowali się gdzieś. Warszawa wszedł właśnie do pokoju siostrzeńca i szuka czegokolwiek, co mogłoby być ''przyczyną'' zniknięcia Polski. W pewnym momencie kątem oka dostrzegł list oraz kałamarz z dużym, jastrzębim piórem spoczywającymi na biurku. Powoli podchodząc do mebla, wziął list i zaczął czytać list siostrzeńca.
''Witaj, Wujku.
Na pewno będziesz się na mnie gniewał, za to że tak bezmyślnie zniknąłem w środku nocy. Lecz sam dobrze wiesz jakie są relacje teraz między mną a tą szkaradą, która jest moją ''macochą''. Zresztą, to nie jest jedyny powód, dlaczego uciekłem; słyszałem, że Imperium Rosyjskie niesprawiedliwie rządzi w kraju i zsyła cierpienie na wszystkich i... Że splamił swe łapska krwią mojego ojca. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale mam zamiar zakończyć to piekło, nawet jeśli miałoby to kosztować mnie własnym życiem. Obiecuję, że jak wrócę, możesz dać mi solidną karę, przynajmniej się czegoś nauczę. Ale jeśli nie wrócę... Cóż, pamiętaj, że jestem ci wdzięczny za wszystko, co mi dałeś w życiu. Jesteś najwspanialszym stryjem pod słońcem i zawsze będę cię kochał jak ojca.
Twój siostrzeniec, Polska.''
Warszawa po przeczytaniu wstrząsającej dla niego wiadomości, na moment zastygł. Miał wrażenie że to głupi żart, ale treść brzmiała tak przekonująco, że już nie wiedział co o tym myśleć. Postanowił się otrząsnąć i wyszedł szybko z pokoju Polski, po czym poszedł do posiadłości Księstwa Litewskiego powód zniknięcia chłopców. Małżeństwo siedziało na tarasie i próbowało uspokoić się - Matka rodzeństwa była już na skraju wytrzymałości i wygląda, jakby miała za chwilę omdleć z nerwów, a służki ją ocucały i wachlowały. Księstwo Moskiewskie zauważając Warszawę, podszedł szybko do niego.
- Odnalazłeś ich? - w jego głosie słychać zdenerwowanie. Odpowiedzią było pokręcenie głową przecząco.
- Nie, ale znalazłem list pożegnalny w sypialni Polski. - daje mu pergamin. - Prawdopodobnie Wasi synowie poszli z nim, skoro ich nie ma.
Księstwo Litewskie podeszła do męża i zaczęła czytać treść, która sprawiła że już omdlała, a służki w porę ją złapały i posadziły na krzesło. Księstwo Moskiewskie prawie porwał list na strzępy, ale powstrzymał go przyjaciel.
- Uspokój się i ochłoń, nerwy nie pomogą nam rozwiązać sytuacji. Musimy ich odnaleźć, nie powinni być daleko.
- Jasna cholera, w co oni się wpakowali... - przetarł twarz dłońmi. - Przecież może im się coś stać!
- Wiem, trzeba ich poszukać. Weźmy konie i myśliwych.
♜♜♜
- Ok, są trochę przyduże, ale mam nadzieję że ci odpowiada takie ubranie. - mruknął Polska zapinając ostatni guzik koszuli Łotwy na ciele nowo poznanego chłopaka, który do tej pory się nie odezwał i niedawno przestał płakać. Odsunął się i spojrzał na efekt końcowy: chłopak miał na sobie rybaczki Łotwy, nogi niestety bose, a na głowie beret Litwy.- Może teraz się nam przedstawisz? - powiedział do niego najstarszy.
- ...J-jestem E-estonia... - powiedział cichutko i spuścił wzrok. - Estonia Tallin.
- Ok, jesteś Estonia. - odezwał się Polska. - Ja nazywam się Polska, to jest Łotwa, a to Litwa. Opowiesz nam co się stało, że trafiłeś w sidła Rosjan?
Estonia kiwnął głową.
- No ok, to może będziemy szli dalej? Wezmę cię na barana, a ty będziesz nam opowiadał. - Zaproponował Litwin, podchodząc do niskiego chłopaka i schylając się. Ten mu wpełznął na barki.
- Dobrze. - objął szyję rosłego Litwina rękami żeby nie spadł. Zaczęli iść obok siebie. - No więc, kilka dni byłem na uwięzi, a przedtem byłem cały czas w miasteczku, w którym mieszkam. Przybyli Rosjanie i bez powodu zaczęli porywać kilka osób i sprawdzać czy nie ma u nas ukrytej osoby o imieniu Polska Rzeczpospolita.
Rodzeństwo spojrzało na księcia z szokiem lekkim.
- Car cię poszukuje... Niedobrze. - zauważył Łotwa, przełykając ślinę.
- Mhm... - zwrócił się do Estonii. - A daleko jest twój dom?
- A co to za okolica? Dwa dni byłem nieprzytomny.
- kilkanaście kilometrów od naszego małego miasta, Soplicowa. - odpowiedział Litwin.
- Soplicowo... Kojarzę miasto, mój dom znajduje się może trzydzieści kilometrów stąd.
- Rozumiem. Odprowadzimy cię bezpiecznie do domu. - uśmiechnął się Polska. Estończyk nieśmiało odwzajemnił uśmiech, co mu dodało uroku do delikatnych rysów twarzy i piegowatych policzków, co wprawiało Łotwę w onieśmielenie i rumieńce.
Po pewnym czasie dotarli do jakiegoś miasta, które było spore, pałętało się mnóstwo ludzi i po uliczkach jeździły bryczki prowadzone przez konie. Można się tu łatwo zgubić.
- Ok. Trzymajmy się razem, kupimy coś do jedzenia. - mruknął Polska idąc w kierunku rynku, w którym jest jeszcze większy ruch.
Estonia postanowił zejść z Litwy i iść na pieszo, ale trzyma się blisko niego. Książę podszedł do starszego i wręczył mu kilka monet.
- Masz, kup Esti jakieś tanie buty. - wyszeptał. - Nie będzie całej drogi szedł na boso.
Litwin pokiwał głową i zaciągnął Estończyka do innego straganu, a Łotwa i Polak podeszli do straganu ze świeżymi owocami. Kupili kilka jabłek, śliwek i gruszek, po czym zapłacili i odeszli żegnając się ze sprzedawcą; poszli poszukać pozostałej dwójki, która kupowała właśnie buty.
- Wyjdzie za nie dziesięć talarów. - poinformował gruby sprzedawca, który z gęby nie wyglądał na miłego. Litwa podał mu pieniądze ale z jedną monetą mniej, na co szewc się oburzył. - A dlaczego nie dziesięć?
- Mogę być winny talara? Proszę.
- Nie, albo dajecie mi dziesięć albo wcale! - ryknął, przez co Estonia schował się za kolegą.
- Proszę pana, po pierwsze niech pan nie wrzeszczy i okaże trochę kultury. A po drugie, nic się nie stanie jak dostanie pan jednego talara mniej, do cholery. - warknął Litwa. Koło niego stanął Polska i jego brat.
- Nie pyskuj, smarkaczu! - zabrał buty i pieniądze. - Jak nie dostanę tego talara, nie będzie butów!
- Niech się pan już uciszy. - zaczął Polska głosem od niechcenia i wygrzebał jedną monetę którą dał nieuprzejmemu sprzedawcy. - Proszę bardzo.
Szewc dał im buty i zgarnął pieniądza, po czym zniknął za zasłoną. Litwa dał Estończykowi buty.
- Załóż je.
- A-ale nie musieliście... - wziął niepewnie buty od kolegi, ale w jego dużych i błękitnych oczach pojawiły się iskierki. - Mógłbym iść na boso.
- Daj spokój, nie da się iść taki kawał bez butów.
- ...No dobrze. - Esti kucnął i założył brązowe trzewiki, które idealnie pasowały na jego małe stopy. Wstał i spojrzał na nich. - Są wygodne.
- Cieszę się. - spojrzał na pozostałych. - To gdzie teraz?
- Chodźmy dalej, ja i Łotwa kupiliśmy trochę owoców. - mruknął książę.
Cała czwórka poszła w stronę drugiego końca wioski, aby ruszyć w dalszą podróż. Obserwowali ich jednak strażnicy Cara i gdy chłopcy się oddalili, ruszyli za nimi...
♛♛♛
naura
CZYTASZ
Countryhumans: Upadłe Królestwo
AdventureZa czasów panowania najpotężniejszego w Europie Husara - Rzeczypospolitej Obojga Narodów - inni nie mieli łatwo. Bowiem podstępny monarcha rosyjski i brat RON'a pragnęli odebrać mu władzę i zgładzić nowo narodzonego księcia, który mógł zaszkodzić zł...