☆彡 Rozdział 2 ☆彡

629 40 15
                                    

Kilka dni później wieść o narodzinach Rzeczypospolitej Polskiej rozniosła się po całej Europie. Dowiedział się o tym nawet Imperium Rosyjskie, którego zalała fala gniewu.

- Do diaska! - wrzasnął wściekły Imperium uderzając pięścią w stół. - Ten przeklęty bachor stanął mi na przeszkodzie i pokrzyżował plany!

Hetmanat stał przy stole z przymkniętymi oczami nie racząc się odezwać do rosyjskiego "kompana". Imperium spiorunował mężczyznę wzrokiem.

- Może byś się w końcu odezwał, co? - dodał z wyraźną frustracją w głosie. - Nie po to zawarłem z tobą sojusz, byś tylko stał bez celu i mnie ignorował!

Hetman spojrzał pustym wzrokiem w oczy Imperium. Powoli do niego podszedł i stanął mu twarzą w twarz.

- Jesteś strasznie natrętny, wiesz? - odezwał się normalnym głosem, na co Rosjanin jeszcze bardziej się zezłościł.

- Nie denerwuj mnie! - wrzasnął Hetmanatowi prosto w twarz. - Jeżeli masz być taki chamski, to przestaniesz ze mną współpracować!

Hetman tylko prychnął pod nosem.

- Już zapomniałeś, kto może odebrać koronę Rzeczypospolitej Obojga Narodów i dać ją tobie? - przysunął się bliżej. - Przecież to oczywiste, że tylko JA to mogę zrobić.

Mężczyzna odsunął się na kilka metrów i odwrócił się do "kompana" plecami. Tamten tylko zniesmaczony wydął usta.

- Fakt, tylko ty możesz to zrobić. Ale mam pewien plan...

Hetmanat niewzruszony tym wyznaniem pozostał w tej samej pozycji. Ale z drugiej strony ciekawił go rzekomy plan Rosjanina, więc odwrócił głowę za siebie.

- Co masz na myśli mówiąc "plan"? Co zamierzasz?

Usta Imperium wykrzywiły się w odrażający uśmiech.

- Skoro mamy przejąć ziemię Królestwa Polskiego, a ty masz dla mnie zdobyć koronę... - żółte oczy Imperium dziko zabłysnęły. -... To wywołamy wojnę i pozbędziemy się bachora!

Iperium Rosyjskie zaniósł się złowieszczym śmiechem. Hetman gdy wysłuchał tego planu, przełknął ślinę.

°×~°~×°

Jakiś czas później, Hetmanat po skończonym spotkaniu z rosyjskim monarchą, szedł przez zimny i słabo oświetlony korytarz z markotną miną w stronę wyjścia z zamku. Dotarł na dziedziniec i kierował się do wyjścia przez główną bramę, przy której stała kareta z zaprzążonymi czterema końmi czystej krwi arabskiej. Woźnica widząc podchodzącego księcia, otworzył drzwi. Oboje skinęli na siebie głowami, po czym Hetman usiadł wygodnie w karecie i czekał, aż konie ruszą.

~Cóż ja najlepszego zrobiłem? Kilka dni temu zostałem wujkiem i teraz mam zamordować własną rodzinę. Jestem beznadziejny - myślał przymykając oczy.

Po kilku sekundach poczuł szarpnięcie wozu, a zaraz potem usłyszał parskanie i tętent kopyt koni. Westchnął i natychmiast zmorzył go sen.

°×~°~×°

Słów:405

Countryhumans: Upadłe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz