☆彡 Rozdział 18 ☆彡

217 20 6
                                    

   Po dłuższej chwili jeden z chłopców zaczął odzyskiwać świadomość, a dokładniej to Litwa. Otworzył powoli oczy i rozejrzał się wokół dostrzegając wokół niego i jego przyjaciół długie kije - mianowicie, byli zamknięci w klatce. Usiadł powoli zaczął budzić resztę, bo bał się, że te tajemnicze kobiety mogą im coś zrobić. Litwin szturchał Polskę tak długo, że w końcu mruknął i się przebudził. 

- No jeszcze chwilę, nie chcę iść do szkoły... - wybełkotał przez sen prawie niezrozumiale, a Litwę normalnie krew zalała. 

- BUDŹ SIĘ DO CHOLERY, JESTEŚMY UWIĘZIENI! - ryknął, przez co od razu reszta się obudziła. Książę oprzytomniał i rozejrzał się wokół. 

- Gdzie my jesteśmy...? - nie ukrywał lekkiego strachu, bał się tak samo jak Litwa. 

- Żebym ja to wiedział... 

  Po chwili przyszły do nich te same dwie kobiety co spotkali w lesie, które stanęły tuż przed wysoką klatką przypominającą celę wykopaną w ścianie ziemi i wstawionymi głęboko w ziemię ogrodzenie. Nadal miały one zasłonięte twarze i były uzbrojone w miecze. 

- Widzę, że się już obudziliście. - odezwała się jedna z nich. Otworzyła po chwili ,,celę'' i wypuściła jeńców. - Pójdziecie z nami do królowej.

  Chłopaki niepewnie wyszli. 

- Kim wy jesteście? Zabijecie nas? - spytał Łotwa z obawą, trzymając się blisko Estonii, który był najbardziej przerażony z całej czwórki.

- Zaraz się dowiecie kim jesteśmy. - odezwała się druga, nakazując im iść za pierwszą strażniczką. - A sama królowa zdecyduje co z wami się stanie.

  Jedynie chłopakom pozostało modlić się, żeby tajemnicze plemię miało dobre intencje i wypuścili ich wkrótce po wyjaśnieniu im, że oni tylko przechodzili przez las. No i w sumie, dręczyły ich czarne scenariusze związane z tym, co się z nimi stanie. Nie chcą umierać tak wcześnie, bo mają jeszcze misję do wypełnienia, no i mieli wrócić do domu w jednym kawałku...

  Szli parę minut przez dziwny korytarz wyglądający jak zamkowy, lecz o dziwo bajeczny; ściany były wykonane z nieznanych im minerałów, a wisiały na nich piękne obrazy i tajemnicze przedmioty związane z tym plemieniem. Na końcu korytarza zaś znajdowały się ogromne wrota wykonane z czarnego dębu porośniętego w niektórych miejscach mchem i - o dziwo - prawdziwymi niezapominajkami; dodawało to tym drzwiom uroku i miało sprawiać wrażenie, że pochodzą one jakby z magicznej krainy. Kto wie, może ona naprawdę istnieje? A może to tylko sen? Bowiem nie mogli znaleźć odpowiedzi na te pytania. Po chwili strażniczka idąca z przodu zatrzymała się i przyłożyła drzwi do mosiężnej klamki wrót, którą otoczyła magiczna obłoczka purpurowej mgiełki. Zadziałało to niczym klucz i wrota otwarły się same, co u młodzieńców wywołało zarówno szok, jak i zachwyt. 

  Za drzwiami skrywała się piękna komnata, w której znajdowały się dwa trony: jeden większy, drugi mniejszy. Były one wykonane z kryształu i w świetle słonecznym (wpadającego do środka z okrągłego, wielkiego okna z bluszczem), błyszczały, tworząc na suficie i ścianach efekt ''kuli disco''. Na tych pięknych siedziskach siedziały dwie kobiety, z czego jedna była starsza, a druga młodsza - królowa i jej córka. Strażniczki popchnęły młodzieńców do sali tronowej i zamknęły magią wrota, po czym same stanęły przy nich i ukłoniły się przed obliczem swojej pani.

- Wasza Wysokość, to oni wtargnęli do naszego lasu. - oznajmiła jedna z nich. 

  Zaintrygowana królowa nie była groźna, ale widać było, że jest mężna i sroga. Spojrzała na czwórkę chłopaków, dokładnie ich skanując wzrokiem. Oni jedynie wlepiali wzrok w podłogę, milcząc jak grób.

Countryhumans: Upadłe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz