☆彡 Rozdział 20 ☆彡

205 18 2
                                    

  
  Książę znajdował się w dziwnym miejscu, które wyglądało na próżnię; wszędzie okalała go ciemność i cisza, a pod stopami nie czuł gruntu. Z paniką zaczął się rozglądać i pobiegł po omacku w nie wiadomo jaką stronę. Trwał tak w tej panice dopóty, dopóki nie pojawiło się światło oświetlające go z góry. Ten spojrzał w stronę światła, zasłaniając oczy i nasłuchując dźwięków.

- Gdzie ja jestem? Czy ja umarłem we śnie? - powiedział sam do siebie. Nagle usłyszał donośne kroki, przez co się rozejrzał wkoło, nie dostrzegając żadnej postaci. 

- Nie umarłeś, Polsko. Jesteśmy tylko w twoim śnie. - odezwała się postać głębokim ale łagodnym głosem, takim przyjemnym dla ucha. 

- Gdzie jesteś? I skąd wiesz jak mam na imię? - zapytał wciąż się nerwowo rozglądając.

- Nie lękaj się. Nie mam złych intencji. - z cienia wyszedł rosły mężczyzna o białych jak śnieg włosach, z potężnymi szarymi skrzydłami i odzianym w drogocenne szaty. Jego oczy zaś błyszczały takim samym blaskiem jak oczy księcia. - Jestem taki szczęśliwy że mogę cię znów ujrzeć...

  Chłopak wyglądał na zagubionego; wpatrywał się w mężczyznę jak w obraz, przyglądając się każdemu fragmentowi jego ciała. Zauważył, że on był do niego bardzo podobny. 

- ...K-kim jesteś?

  Mężczyzna uśmiechnął się smutno i podszedł bliżej niego, po czym ciepłą dłonią dotknął jego głowy. Widać było w jego kącikach oczu tańczące łzy, które spłynęły po policzkach, zaś uśmiech nadal tkwił.

- Twoim ojcem, synu.

  Chłopakowi momentalnie zachciało się płakać; zaszlochał i wtulił się w wysokiego mężczyznę, który zamknął swoje dziecko w ojcowskim uścisku przepełnionym miłością i tęsknotą. W końcu spełniło się marzenie Polski o ujrzeniu choć raz swoich rodziców i czuł się szczęśliwszy. Po czasie RON ujął policzki syna i przetarł kciukami jego łzy. 

- Ty naprawdę nie żyjesz...?

- Niestety... - westchnął wyższy. - Ale pamiętaj że zawsze ja i twoja mama będziemy przy tobie. Musisz być silny i pokonać tego nieudacznika. To ty jesteś prawowitym dziedzicem tronu. 

  Książę przez chwilę dziwnie się poczuł z myślą, że jak uda mu się objąć tron, to zostanie królem całego rodu. Jednak w jego głowie pojawiły się obrazy twarzy najważniejszych osób w jego życiu. To dla nich musi być silny i niepokonany skoro ma zostać królem; chwile, które spędził będąc szczęśliwym, są dla niego najpiękniejsze. I to samo beztroskie szczęście chce dać mieszkańcom kraju, którzy od momentu jego narodzin są pogrążeni w strachu i niewoli bez jakiegokolwiek własnego dojścia do głosu. Wizja siebie jako króla dało mu motywację, żeby iść dalej i walczyć o swoje. Takie w końcu jest jego przeznaczenie.

  Polska się uśmiechnął do ojca. 

- Wiem, tato. Ty i mama możecie być ze mnie dumni. - oznajmił pewniejszym głosem, przez co na twarzy mężczyzny pojawił się szerszy uśmiech. 

- Cieszę się, że jesteś światłem nadziei dla każdego człowieka. Oboje jesteśmy niesamowicie dumni, na jakiego mężnego króla wyrosłeś. - zaśmiał się rozczulony. - Daj z siebie wszystko i nie pozwól, abyś przegrał.

- Nie zawiodę was. Bóg mnie będzie wspierał.


  Wtem Polska obudził się, biorąc głęboki oddech. To wszystko wydawało mu się takie nierealne, że trudno mu było uwierzyć czy rzeczywiście rozmawiał ze swoim tatą, czy to były tylko omamy. Otwierając szerzej oczy, spojrzał w stronę wielkiego okna, za którym widać było księżyc świecący najjaśniejszym światłem; nie wiedział która jest godzina, ale wywnioskował po ułożeniu księżyca, że za około dwie lub trzy godziny wzejdzie słońce. A gdy to nastanie, przyjdzie czas na poranne ćwiczenia wojsk nimf, które będą się szykowały do wojny twarzą w twarz z armią rosyjską, która w ostateczności zadecyduje, kto poniesie klęskę. 

Countryhumans: Upadłe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz