Prolog

1.2K 27 0
                                    

W jednej chwili masz wszystko, a w następnej nie masz nic. Celeste miała tego dnia wszystko, piękną ślubną suknię ze złotymi dekoracjami, wynajęty na ślub cudowny zameczek za miastem, towarzystwo swojej najlepszej przyjaciółki Hope, przystojnego pana młodego, którego kochała nad życie, Nicholasa i nadzieję o wspaniałym życiu spędzonym u jego boku.

-Już nie przeglądaj się tak w lustrze, bo się spóźnimy-uśmiechnęła się Hope, podając pannie młodej bukiet.

Celeste uśmiechnęła się i poszła za swoją przyjaciółką do samochodu, który miał je zawieźć do zamku, gdzie razem z Nicholasem mieli sobie złożyć przysięgi małżeńskie. Byli oboje bardzo młodzi i niektórzy uważali, że spieszą się zbytnio ze ślubem, ale dziewczynie w ogóle to nie przeszkadzało, kochała go nad życie i była tego pewna jak niczego innego w swoim życiu. Zamek otaczała wręcz dziwna cisza, słyszały tylko śpiew ptaków w oddali. Hope pierwsza stanęła w drzwiach wejściowych, żeby zobaczyć czy pan młody jest już na miejscu. Jej twarz momentalnie pobladła, a z jej ust wydobył się tylko krzyk. Celeste zdenerwowana również podeszła do drzwi i zamarła. Ciała części z jej gości, obsługi oraz obcych osób na podłodze i dużo krwi, to było pierwsze na co zwróciła uwagę. Później poniszczone dekoracje i kwiaty, które tak pieczołowicie wybierała przez ostatnie miesiące. Wypatrzyła leżącego na przodzie Nicholasa. Szybko pobiegła w jego stronę, nie zwracając w ogóle uwagi na to, że jej śnieżnobiała, długa suknia brudzi się po drodze od krwi. Uklęknęła przy Nicholasie i krzyczała do niego, błagała, żeby się obudził. Przecież nie może jej tak po prostu zostawić, nie teraz, nie kiedy mieli zacząć swoje wspólne życie. To było jak zły sen, koszmar z którego nie mogła się obudzić.
-Pomocy!-krzyczała.-Hope zawołaj pogotowie! On nie może umrzeć!
Tuliła ciało swojego narzeczonego tak mocno, że już wkrótce cała była w jego krwi. Wkrótce poczuła ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła swojego ojca, który chował właśnie pistolet.

-Szybko musicie stąd uciekać razem z Hope zanim tutaj wrócą-powiedział patrząc na nią połowicznie ze współczuciem, a połowicznie ze wściekłością.

-Tato...musimy zawołać pogotowie...Nicholas...

-On nie żyje kochanie...Hope zabierz ją stąd, z tyłu czeka na was auto.

Hope próbowała bez skutku odciągnąć swoją przyjaciółkę od ciała Nicholasa. W końcu ojciec Celeste zawołał dwóch ze swoich ludzi, którzy wręcz siłą wsadzili dziewczynę do samochodu, do którego również wsiadła za nią Hope. Samochód szybko odjechał, a do Celeste nadal nie docierało, że miała wszystko, a teraz czuła, że nie ma już nic. Spojrzała na swoje ręce i sukienkę, całą od krwi. Hope coś do niej mówiła, ale nic do niej nie docierało, nie docierało do niej nic co się stało...

Nie opuszczę cię...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz