Kolejny tydzień minął bez większych wieści, zupełnie jakby Celeste zapadała się pod ziemię z całą włoską mafią w tym samym czasie. Denerwowało to wszystkich, a szczególnie Thomasa, który już dawno chciał odzyskać córkę. Szykowali się do wyjazdu do Włoch, ale nadal nie mieli konkretnego miejsca. Dzisiejszego wieczora siedział z Fernandem w swoim biurze i odbierał telefonów od kolejnych osób, które rozkładały ręce. W końcu rzucił telefonem z całej siły o ścianę. Fernand westchnął tylko i wstał zebrać resztki po telefonie.
-Tato może pojadę tam z naszymi ludźmi...
-Nigdzie nie jedziesz póki co.
-Ale ja mam dość tylko siedzenia! Czuję, że nie robię nic, żeby ją odzyskać. To co ona tam przeżywa...
-Wiem, że kochasz swoją siostrę i się o nią martwisz, ale nie zapominaj, że ona również jest z rodziny Clemonte jak my wszyscy i jest silna jak my wszyscy.
-Przeżyła wystarczająco w tym roku tragedii, a teraz jeszcze to.
-Trzymaj nerwy na wodzy synu, dla mnie też to trudne, ale dajmy naszym ludziom wykonywać ich pracę, a my tam wkroczymy jak będzie trzeba. Ta mafia dobrze wie kim jesteś, jeśli tam pojedziesz od razu cię rozpoznają.
-To co mam robić?
-Spotkaj się z przyjaciółmi, dziewczyną, nie wiem.
-Jak gdyby nigdy nic?
-Żeby na chwilę oderwać myśli.
Fernand miał tego wszystkiego dość, wściekły wyszedł z biura ojca i poszedł do swojego pokoju. Nawet jakby chciał się z kimś spotkać to nie miał z kim. Poświęcił wszystko, by nauczyć się tego, co oczekiwał po nim ojciec. Zawsze mówił mu, że to wszystko kiedyś będzie jego i musi wszystkiego się nauczyć. Uczył się pilnie, trenował i szkolił, ale zabrakło mu czasu na jakiekolwiek kontakty międzyludzkie, dlatego tak chętnie poszedł ostatnio z Gabrielem na kawę, nie czuł się tak cholernie samotny. Zszedł na dół i zobaczył Timothe i Hope, którzy grali w jakąś grę planszową. Dziewczyna dziwnie aż podskoczyła, słysząc kroki za sobą, ale zauważył, że odetchnęła z ulgą, kiedy zorientowała się, że to on.
-Nie chciałem wam przeszkodzić-powiedział Fernand.
-Nie przeszkadzasz bracie, jakieś wieści?
-Nic...i ojciec każe nam czekać jak zwykle.
-Myślicie, że oni mogą jej coś zrobić?-zapytała zdenerwowana Hope.
-Raczej będą chcieli zostawić ją żywą, ale...-zaczął Timothe, ale chyba wolał sobie nie wyobrażać co może dziać się z jego siostrą.
Fernand spuścił wzrok. Pamiętał jak został porwany jako dziecko. Z tych wydarzeń pamiętał tylko brudny, mały pokój bez okien, paskudne jedzenie i siniaki na jego ciele, które zostały na długo potem. Pamiętał też, kiedy zobaczył jak jego mama tam wchodzi z bronią w ręku. Przytulił ją mocno i wiedział, że jest bezpieczny. Nie opowiadał nigdy o tym wszystkim nawet swojemu rodzeństwu.
-Fernand wszystko w porządku?-zapytał Timothe widząc bladą twarz swojego brata.
-Tak, pójdę na spacer.
-Ale pada-zauważyła Hope.
-Nie szkodzi-Fernand mimo deszczu ubrał kurtkę i buty, a następnie wyszedł na zewnątrz.
Wkrótce był praktycznie przemoknięty do suchej nitki. Szedł przed siebie nie patrząc nawet gdzie idzie. Wrócił do domu dopiero dwie godziny później. Pod domem zauważył jakiś samochód. Wszedł od razu do środka licząc na jakieś nowe wieści dotyczące Celeste. Zamiast tego zobaczył jednak w salonie swoją babcię. Była jak zwykle elegancko ubrana, ale na jej twarzy dało się dostrzec czuły uśmiech, kiedy zobaczyła swojego najstarszego wnuka.
-Babciu co tu robisz?-zapytał i podszedł do niej.
-Przyjechałam wstrząsnąć trochę tymi patałachami, co szukają twojej siostry.
Fernand uśmiechnął się, wiedział, że jego babcia to twarda babka i co nieco wie o byciu w mafii jeszcze z czasów, kiedy żył ojciec Thomasa. Chociaż zdrowie nie pozwalało jej już na bezpośrednią walkę, to jej pomoc w kwestiach organizacyjnych często była niezastąpiona.Celeste obudziła się i dostrzegła Angelo wchodzącego do pomieszczenia, w którym się znajdowała. Spojrzał na nią i położył talerz z jedzeniem.
-Znowu zły sen?-zapytał.
-To...nie ważne-odpowiedziała zawstydzona.-One pojawiały się już wcześniej prawda?
-Nie baw się w psychologa, co cię obchodzą koszmary kogoś, kogo porwałeś.
Angelo usiadł i najwidoczniej czekał aż Celeste usiądzie naprzeciwko niego by zjeść posiłek.
-To co powiesz mi coś?-zapytał, kiedy dziewczyna zaczęła jeść jogurt.
-Mam te koszmary od czasów śmierci matki, to wy ją zabiliście prawda?
-Ojciec nie opowiadał ci tej historii?
-Nie...
-Powinien-uśmiechnął się zagadkowo Angelo.-Zostawię mu tą przyjemność.
-Chciałabym się o niej czegoś dowiedzieć...
-Wiem jak to jest, moja matka też zmarła jak byłem dzieckiem.
-Przykro mi...mogę zapytać jak to się stało?
-Ojciec nigdy jej nie kochał, on kochał w życiu tylko jedną kobietę. Moja matka kochał go bardzo, a on wykorzystał ją tylko, żeby spłodzić sobie potomka, mnie. Moja matka nie wytrzymała tego jak na nią krzyczał i jak ją bił, popełniła samobójstwo...a przynajmniej tyle dowiedziałem się od swojej niani, która dobrze ją znała.
-Przykro mi...naprawdę...
-Widzisz, mamy coraz więcej wspólnego-uśmiechnął się gorzko.
-Naprawdę jestem we Włoszech?
-Nie wierzysz mi?
-Nie wiem, nigdy nie byłam we Włoszech...tak tylko pytam...
-Jesteśmy we Włoszech, chętnie bym ci to udowodnił, ale ojciec by mnie chyba zabił.
-Swojego jedynego potomka?
-Jest dość...stanowczy...tak, to dobre słowo.
-A ty? Też taki jesteś?
-To pozostawiam ci do odkrycia.
Celeste rozmawiała początkowo z Angelo żeby nie zwariować, w końcu nie miała do kogo innego się odezwać. Stopniowo jednak faktycznie zauważała, że są do siebie dość podobni, gdyby nie okoliczności mogliby zostać dobrymi przyjaciółmi.
-W szkole uczyłam się kiedyś włoskiego, ale nic już nie pamiętam...
-Może powinienem cię podszkolić.
-Musiałbyś zacząć od podstaw chyba, ja pamiętam tylko piosenki, które nauczycielka puszczała nam na lekcjach.
-Możesz mi zaśpiewać.
-Gdyby okoliczności były inne...
Angelo sam chyba na chwilę zapomniał, że tak naprawdę jest porywaczem Celeste. Bardzo dobrze mu się z nią rozmawiało i nienawidził tego, że musi ją tu przetrzymywać. Następnego dnia jego ojciec ogłosił mu, że wyjeżdża na weekend. Przestrzegł go jeszcze, żeby nie dał się zwieść dziewczynie i żeby ją pilnował, ponieważ jest bardzo ważna.
-A co jak znajdą nas tutaj w weekend?-zapytał Angelo.-Sam nic nie zrobię.
-Oni błądzą we mgle, nie mają pojęcia gdzie szukać i myślą, że nie wiemy gdzie szukają. Spokojnie synu, dasz sobie chyba radę z jedną, słabą dziewczyną.
-Pewnie.
-Jakby co to pięć minut i nasi ludzie są tutaj.
Enzo razem ze swoimi ludźmi wyjechali zostawiając piękny domek daleko od miasta tylko do dyspozycji Angelo. Chłopak jak zwykle poszedł dać Celeste posiłek.
-Słuchaj...mój ojciec by mnie zabił, ale możemy ogarnąć ci dzisiaj prysznic.
-Serio?
-Tylko będę tam z tobą, ale będę trzymał ręce przy sobie.
Celeste czuła się tak brudna, że przystanęła na propozycję Angelo. Po śniadaniu wyszła chłopak związał jej dłonie i wyprowadził z piwnicy do sporej łazienki. Angelo zamknął drzwi, rozwiązał jej ręce i stanął pod ścianą. Nie wiedział czy Celeste nie będzie czegoś kombinować, więc miał w zanadrzu broń. Dziewczyna odwróciła się do niego tyłem i powoli zdjęła swój dres i bieliznę. Później weszła pod prysznic nadal stojąc tyłem do chłopaka, nadal czując jego wzrok na swoim nagim ciele. Poczuła się o wiele lepiej, kiedy woda zaczęła spływać po jej ciele. Przez głowę przebrnęła jej myśl, żeby wykorzystać jakoś tą szanse, żeby uciec, ale wiedziała, że nawet jakby uciekła, to od razu by ją złapali, nie miała w końcu pojęcia gdzie jest. Kiedy zamknęła w końcu wodę, poczuła jak Angelo okrywa ją od tyłu miękkim ręcznikiem, dzięki któremu mogła się zakryć.
-Dziękuję-powiedziała odwracając się do niego przodem.
Spojrzała w jego ciemne oczy, w których dostrzegła coś, czego nie mogła rozgryźć.
-Nie ma sprawy-powiedział.-Załatwiłem ci czyste ubrania.
-Zawsze myślisz o wszystkim-uśmiechnęła się wspominając, kiedy dał jej pierwszego dnia płyn do demakijażu.
-Dla ciebie wszystko-powiedział, a Celeste skarciła się w głowie, kiedy poczuła rumieńce na jej twarzy.
Było jej głupio z tym, że tak polubiła swojego porywacza, czuła się jak kompletna idiotka.
-Nad czym myślisz?-zapytał.
-Nad tym, że powoli jesteśmy jak porywacz i porwana z książki dla nastolatek.
Angelo zaśmiał się, jednak w głowie miał dokładnie tą samą myśl. Nadal nie wiedział jak to się stało, że zauroczył się w dziewczynie, która powinna być jego wrogiem. Tu nie było miejsca na uczucie, nie teraz, nie w takiej sytuacji, a jednak uczucia rządzą się swoimi prawami i zakiełkowały pośród skał i cierni.
CZYTASZ
Nie opuszczę cię...
RomanceJednego dnia masz wszystko, a następnego nie masz nic. Jednego dnia masz wszystko, a następnego jesteś wplątana w mafijne rozgrywki swojego ojca. Celeste czuła, że ma wszystko, a teraz...zrobi wszystko, żeby chociaż częściowo to odzyskać... Link do...