Rozdział 22 "Porwanie"

189 8 0
                                    

Przyjęcie urodzinowe Celeste trwało w najlepsze, ale w końcu Fernand zauważył, że nigdzie nie ma jego siostry. Poszedł zapytać Regisa, później też Timothe i Hope, ale nikt jej nie widział. W końcu podszedł do swojego ojca.
-Mamy problem-powiedział do niego cicho.
-O co chodzi?
-Celeste zniknęła.
-Jak to zniknęła?!-szybko wziął swojego syna na zewnątrz, żeby tam na spokojnie z nim porozmawiać.
-Nigdzie jej nie ma, Regis, Hope i Timothe już jej szukają.
-Cholera jasna!
Po chwili podeszli do nich wstrząśnięci Timothe, Hope i Regis.
-Jej telefon leżał kawałek dalej-Timothe pokazał go wszystkim, jego ręce bardzo się trzęsły.
-Dobra kończymy imprezę, wszyscy do domu, tam ustalimy dalsze kroki.
-Musimy jej szukać!-krzyknął Fernand.
-A co chcesz zrobić?! Gdzie chcesz jej szukać?! Musimy ustalić plan i zaraz wyślę naszych ludzi, ale muszę pomyśleć gdzie!
Fernand już dawno nie widział swojego ojca tak wściekłego i równocześnie zrozpaczonego, miał praktycznie łzy w oczach. Wszyscy wrócili do domu zupełnie nie wiedząc co dalej. Ku ich zaskoczeniu przed drzwiami zobaczyli Gabriela.
-A ty co tu kurwa robisz?!-Regis od razu zacisnął pięści.
Fernand również zmarszczył brwi na jego widok. Gabriel był zestresowany, ale musiał dowiedzieć się co z Celeste.
-Możecie mnie nawet zabić, ale najpierw posłuchajcie co mam do powiedzenia! Mam źle przeczucia...
-No mów!-krzyknął wręcz Fernand.
-Celeste dzwoniła do mnie tego wieczoru.
-Co?! O której?!
-Jakoś po dziesiątej... odebrałem, ale słyszałem same trzaski i jakieś rozmowy w obcym języku.
-Jakim?!-krzyknął Timothe.
-A co ja jestem poliglota?! Co się stało?!
Wszyscy spojrzeli na siebie, ale nikomu nie mogło to przejść przez gardło.
-No powiedzcie coś!
-Celeste prawdopodobnie porwała włoska mafia-powiedział w końcu Regis, wyjątkowo spokojnie.
-Co?! I co teraz?!
-No to już nie jest twoja sprawa-powiedział Fernand.-Jedź do domu.
-Jak mam po czymś takim jechać do domu?!
-To wejdź do środka, wszystko mi jedno!-Fernand wparował do środka domu, a reszta weszła za nim.
Po chwili przyjechał też Thomas z Amber i Charlesem, który był wyjątkowo niespokojny, więc kobieta od razu zabrała go na górę, żeby spróbować go uśpić. Thomas poszedł do salonu, od razu zdziwił się na widok Gabriela.
-A ten co tu robi?!
-Celeste do niego dzwoniła, ale usłyszał same trzaski i rozmowę prawdopodobnie po włosku-wyjaśnił Regis.
-Dobra niech siedzi, ale jak okażesz się jakimś szpiegiem to pierwszy ci strzelę w łeb-powiedział Thomas pokazując na niego palcem.
Hope widziała jak bardzo denerwuje się Timothe. Chłopak nawet poszedł do kuchni, żeby napić się wody. Dziewczyna wtedy od razu poszła za nim.
-Timothe znajdziecie ją, wasi ludzie ją znajdą.
-Kurwa dlaczego ja nie pozwoliłem jej do nas podejść... byłaby wtedy bezpieczniejsza...
-Skąd mogłeś wiedzieć-Hope przytuliła go mocno, czuła jak serce bije mu jak szalone.


Celeste obudziła się dopiero wiele godzin później. W sumie "obudziła się" to za wiele powiedziane. Była bardzo słaba, nie mogła się nawet ruszyć. Zobaczyła nad sobą nachylonego jakiegoś mężczyznę, mniej więcej w wieku jego ojca, ale zdecydowanie mniej zadbanego. Szczerzył się tak do niej, a ona dałaby sobie rękę uciąć, że jego twarz jest jej dziwnie znajoma.

TW GWAŁT, OZNACZĘ GDZIE SIĘ KOŃCZY
Dopiero po chwili poczuła jego rękę pod swoją sukienką. Próbowała jakoś zareagować, ale nie mogła się ruszyć.
-Obudziłaś się księżniczko, w samą porę.
Usłyszała jak mężczyzna drze materiał jej sukienki, w końcu zostawiając ją w samej bieliźnie, poczuła jego mokre, obrzydzające ją pocałunki na swojej szyi.
-Nie...-tylko taki dźwięk była w stanie z siebie wydobyć, bardzo kręciło jej się w głowie.
-Coś mówiłaś kotku? Muszę przyznać, że czas jakby się cofnął, jesteś tak samo dobra jak twoja mamusia.
Celeste już wiedziała skąd go zna, był to mężczyzna z jej koszmarów, mężczyzna obecny przy śmierci jej matki.
-Zajmę się tobą tak samo dobrze-powiedział zsuwając z siebie spodnie, a później bieliznę.
Próbowała się bronić, ale odzyskiwała siły zdecydowanie za wolno. Poczuła jak mężczyzna zdziera z niej jej majtki i kładzie swoją dłoń na jej udach, rozchylając jej nogi.
-Proszę nie!-odzyskała siły na tyle żeby krzyknąć, a z oczu spłynęły jej łzy.
Mężczyzna jednak nadal tylko uśmiechał się, a dziewczyna myślała, że zwymiotuje kiedy poczuła go w sobie. Zamknęła oczy, ale pamiętała jego twarz na tyle, że i tak widziała go przed sobą. Raz...dwa...trzy... Próbowała liczyć w głowie, żeby jakoś skupić się na czymś innym w tej chwili.
KONIEC TW

Wtedy ktoś odepchnął mężczyznę. Celeste otworzyła niepewnie oczy i zobaczyła drugiego mężczyznę, mniej więcej w jej wieku, z czarnymi lokami, opaloną karnacją, lekkim zarostem... poznała go od razu, to był ten sam mężczyzna, którego spotkała na balkonie podczas balu u rodziców Hope. Mężczyźni się o coś kłócili, ale ona nie rozumiała ani słowa w obcym języku.
-Co ty tu odpierdalasz?!
-Twój ojciec zawsze nam pozwalał na wszystko.
-I możesz sobie pozwalać na wszystko, ale nie z nią.
-A co zakochałeś się?-zaśmiał się.
-Nie zapominaj z kim rozmawiasz, jestem praktycznie już twoim szefem.
Starszy z mężczyzn od razu przestał się uśmiechać i wyszedł wyraźnie niezadowolony, a młodszy spojrzał na skuloną i przerażoną Celeste. Nachylił się nad nią i przykrył kocem, co zaskoczyło dziewczynę. Powoli odzyskała siły i usiadła, nadal zasłaniając sie kocem.
-Co mi podaliście?
-Mieli podać ci cos na przespanie godziny, ale ci idioci pojebali dawki, ale nic ci nie będzie. Nikomu nie można już ufać, wszystko by trzeba robić samemu...ale tymczasowo możesz mi zaufać.
-Nie jestem głupia, nie wierzę w filmy, wiem, że i tak nie mogę ci ufać.
-Wolisz zaufać tamtemu co tu był przed chwilą? Lub innym, którzy chca zrobić ci to samo lub coś gorszego?
Celeste wiedziała, że jest w niezłych tarapatach, rozejrzała się dookoła. Była w jakiejś piwnicy, było tu tylko małe łóżko z boku i toaleta na drugim końcu pomieszczenia. Chłopak położył obok niej jakieś rzeczy.
-Masz tu dres, pomyślałem, że będzie ci w nim wygodniej niz w tej sukience, ale teraz i tak nie ma wyboru. Jest tu też butelka wody i płyn do demakijażu z wacikami.
Celeste nie mogła się powstrzymać i spojrzała na niego jak na kompletnego idiotę. Zdawała sobie sprawę, że jej makijaż wygląda pewnie okropnie, ale w ogóle nie pomyślała o czymś takim jak płyn do demakijażu. Podejrzanie nawet powąchała zawartość buteleczki.
-To naprawdę płyn do demakijażu, pożyczyłem od swojej kuzynki. Nie krępuj się.
Celeste od razu ubrała dres i zaczęła zmywać resztki swojego makijażu. Chłopak przyglądał jej się tylko z pewnej odległości.
-Wiem, że nie jesteś niczemu winna, wiem jak to jest być dzieckiem mafiosa, płacisz za błędy, ale nie za swoje-powiedział w końcu.
-I tak ci nie ufam, nie będzie tutaj żadnego syndromu sztokholmskiego ani akcji rodem z opowiadania dla nastolatek.
-Podoba mi się twój charakterek-zaśmiał się.-Zajmę się tobą, ale nie w tym sensie.
Celeste nie miała pojęcia o co tutaj chodzi, na pewno nie tak wyobrażała sobie swojego porywacza. Nadal jednak się go bała, nie miała tylko zamiaru tego pokazywać. Bała się wszystkiego tutaj i nadal czuła dotyk tamtego mężczyzny na swoim ciele. Chłopak zauważył jednak jej strach i obrzydzenie tym co ją spotkało. Ukucnął naprzeciwko niej.
-Nie pozwolę im tu wrócić, nie musisz się bać. To sprawa między nami a twoim ojcem. Jestem Angelo i witamy we Włoszech.

Nie opuszczę cię...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz