Celeste długo tak stała przed biurem próbując zebrać myśli, ale ostatecznie nie weszła do środka. Wróciła do reszty i obserwowała ich z boku. Czy wszyscy oprócz niej wiedzą co się dzieje? Kiedy Hope wyszła już do domu, Celeste podeszła do Timothe. Czuła, że to jedyny członek rodziny, który może naprawdę ją teraz zrozumieć.
-Co jest siostra?
-Pewnie wiesz już o Gabrielu...
-Od chłopaków, ale Hope też mi o nim mówiła, próbowała mnie przekonać, żebym dał mu szansę.-Nawet nie wiesz ile by to dla mnie znaczyło...
-Sory siostra, ale jak dla mnie on nie jest dla ciebie odpowiedni, a nawet jak się mylę to ty sama ze sobą nie jesteś do końca szczera.
-Co?-Minęły trzy miesiące od śmierci Nicholasa, nadal jeździsz co drugi dzień na cmentarz, nadal jesteś w rozsypce psychicznej i ostatnie co ci teraz potrzebne to jakiś związek.
-Gabriel sprawia, że czuję się lepiej, że jestem szczęśliwsza.
-I naprawdę uważasz, że będziesz go w stanie pokochać? Ile on wytrzyma trzymania w takiej niepewności? Ile w ogóle chciałaś ukrywać go przed nami?
-Chciałam go ukrywać, żebyście nie robili takich scen. Czemu żaden z moich braci nie może mi zaufać i stanąć po mojej stronie?
-Martwimy się od ciebie.
-Dlatego nie mówicie mi wszystkiego?-Co?-Timothe nie wiedział już o czym tak naprawdę jest ta rozmowa.
-Kim są ci Włosi i czego od nas chcą? Słyszałam rozmowę Fernanda z ojcem...
-To naprawdę nie jest twoja sprawa-powiedział ostro marszcząc brwi.
-Nie jestem już dzieckiem. Was w moim wieku ojciec dawno zabierał już na strzelnicę czy na nauki walki. Ja nie umiem się nawet obronić.
-I nie będzie potrzeby żebyś to robiła, my cię obronimy.
-Bo co? Bo jestem dziewczyną?
-Bo jesteś zbyt delikatna i tyle.
-Błagam cię naucz mnie chociaż podstaw samoobrony, ojciec nie musi nic o tym wiedzieć.
-Dobrze go znasz, on zawsze wie o wszystkim. O tobie i Gabrielu też wie od początku, cały czas chodzą za tobą jego ludzie, żebyś właśnie nie martwiła się o swoje bezpieczeństwo.
-Czyli mi nie pomożesz?-Zostaw Włochów nam. Chodźmy spać, jutro czeka nas jeszcze bal z okazji urodzin ojca.
-Myślałam, że chociaż ty mnie zrozumiesz i mi pomożesz...myliłam się-powiedziała i ze łzami w oczach poszła na górę.
Wściekła rzuciła swoim telefonem na łóżko. Chodziła po pokoju i nie mogła zapomnieć o tym tajemniczym telefonie, piosence, podsłuchanej rozmowie, o tym, że cały czas śledzą ją ludzie jej ojca. Czuła się powoli jak bezbronny ptak uwięziony w klatce. Następnego dnia obudziła się bardzo wcześnie. Zeszła na dół, gdzie wszyscy jedli śniadanie.
-Cece!-Charles od razu wyciągnął do niej ręce.
-Chodź do mnie mój ulubiony braciszku-Celeste uśmiechnęła się i wzięła go na ręce.
Nie spojrzała nawet na resztę swoich braci, którzy również się do niej nie odezwali. Ciszę przerwał dopiero jej ojciec.
-Na balu dzisiaj będzie Roland z rodziną-zakomunikował.-Liczę, że zajmiesz się nim tak dobrze jak ostatnio córciu.
Dziewczyna od razu wywróciła oczami.-Do łóżka też mam z nim iść, żebyście byli zadowoleni?-odpowiedziała nie wytrzymując.
-Co cię ugryzło dzisiaj?
-Nic-Celeste wyszła z Charlesem na rękach do ogrodu.
Thomas spojrzał na swoich starszych synów, którzy tylko wzruszyli ramionami i na Amber.-Kochanie miłości nie da się wybrać, daj Celeste czas-powiedziała spokojnie.
-Nie rozumiem co jej się nie podoba w Rolandzie...
-To ogromny nudziarz-powiedział Regis.
-W każdym razie dzisiaj na balu wszyscy pilnujcie siostry.
Po śniadaniu Timothe wziął jeszcze swojego ojca na rozmowę na osobności. Powiedział mu o wczorajszej prośbie Celeste.
-Dobrze jej odpowiedziałeś.
CZYTASZ
Nie opuszczę cię...
RomansaJednego dnia masz wszystko, a następnego nie masz nic. Jednego dnia masz wszystko, a następnego jesteś wplątana w mafijne rozgrywki swojego ojca. Celeste czuła, że ma wszystko, a teraz...zrobi wszystko, żeby chociaż częściowo to odzyskać... Link do...