Rozdział 40 "Słabość"

124 3 0
                                    

Fernand uściskał mocno Aurelie, cieszył się, że jego córce nic się nie stało. Włosi oczywiście dotarli też pod ich dom, ale ochrona sprawnie sobie z nimi poradziła. Amber weszła do jego pokoju, nie zdążyła się nawet jeszcze przebrać z sukienki w kolorze wina. Sama nadal była cały czas roztrzęsiona.
-Charles śpi-powiedziała.-Niania mówi, że przestraszył się bardzo hałasów przed domem...
-Porozmawiam z nim jutro, w razie czego załatwimy mu wizytę u psychiatry dziecięcego.
-On ma niecałe trzy lata...tak się o niego boję...
Kobieta usiadła na fotelu z boku pokoju.
-Wiem...ale najważniejsze, że jest cały...ta rodzina...tak to wyglądało zawsze i będzie już zawsze wyglądać.
-Wiedziałam na co się piszę-uśmiechnęła się gorzko.
Fernand odłożył Aurelie do łóżeczka, a dziewczynka po chwili zasnęła. Chłopak spojrzał na telefon, nadal nie miał żadnych wieści od Gabriela, ojca czy kogokolwiek. Wściekły zdjął marynarkę i rzucił ją na łóżko.
-Spokojnie Fernand, brak wieści to jeszcze nie złe wieści.
-Wiem, ale jestem na siebie zły. Gdybym miał ją na oku...
-Nie możesz mieć całe życie Celeste na oku, tak się nie da.
-Straciła cholernie dużo krwi, a ten Angelo się jeszcze szczerzył, żałuję, że w niego nie trafiłem naprawdę.
-Chcesz tam pojechać? Ja zajmę się Aurelie.
-Na pewno?
-Dam sobie radę z dwójką dzieci, a jest tu ochrona, więc nic nam nie grozi nawet gdyby wrócili.
-Dobrze, dziękuję.
Fernand wsiadł do auta i pojechał do domu, który miał być po ślubie domem Celeste i Nicholasa. Ostatecznie nigdy nie został sprzedany, a to właśnie tam Thomas kazał zabrać swoją córkę i sprowadzić lekarzy. Fernand był na miejscu po chwili. W salonie siedzieli Gabriel, Thomas, Regis, Timothe i Hope, która cały czas ze zmartwieniem przyglądała się opatrunkowi na ręce swojego chłopaka.
-Co z nią?-zapytał od razu Fernand.
-Brak wieści-powiedział Thomas.
Fernand usiadł obok Gabriela, którego ubranie było praktycznie całe pobrudzone od krwi Celeste.
-Jak w domu?-zapytał ponownie mężczyzna.
-Dzieci śpią, Charles podobno mocno się wystraszył.
-Skoro jesteśmy tutaj wszyscy...to możemy sobie porozmawiać-ton Thomasa brzmiał bardzo poważnie.
Wszyscy popatrzyli na siebie i nie za bardzo wiedzieli o co chodzi.
-Kto z was wiedział o tym, że Celeste jest w ciąży z Angelo?
Nikt nie odważył powiedzieć ani słowa. Nawet Gabriel bał się cokolwiek powiedzieć, Thomas momentami potrafił przerazić go do szpiku kości chociażby tonem swojego głosu.
-Czyli wszyscy, świetnie-dodał sarkastycznie po chwili.-I rozumiem wszyscy myśleli, że się nie dowiem. No to, dowiedziałem się.
-Ale jak?-Regis nie wytrzymał i musiał zadać to pytanie.
-Od samego Angelo i żałuję, że był taki szybki i ledwo go zadrasnąłem.
-Celeste zataiła to żebyś się nie denerwował-powiedział Fernand.-Dosyć miałeś nerwów z powodów moich i Gii.
-Zawsze wiedziałem, że jesteście do siebie podobni z siostrą, ale żeby aż tak-Thomas wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
W tym momencie na dół zszedł jeden z lekarzy.
-Jej stan jest ciężki, ale żyje-powiedział mężczyzna w średnim wieku.-Jedynie dziecka nie byliśmy w stanie uratować.
Thomas podał mu kopertę z pieniędzmi.
-Jeśli będzie potrzeba więcej, dajcie znać.
-Jeden z nas zostanie, żeby ją monitorować. Wymienimy się rano.
Mężczyźni pożegnali się, a Thomas obejrzał się w stronę salonu.
-Nie ruszacie mi się nawet z miejsca, ja idę z nią porozmawiać-powiedział stanowczo i poszedł po schodach na górę.
Gabriel z jednej strony cieszył się, że jego dziewczyna żyje, ale z drugiej wiedział jak w ciągu ostatnich dni Celeste snuła mu plany na przyszłość ich i dziecka. Czy to źle, że odetchnął lekko z ulgą na wieść o tym, że nie będzie wychowywał nieswojego dziecka? Był gotowy to zrobić, ale ulżyło mu, że nie będzie takiej potrzeby. Spojrzał na Fernanda, który nadal był zszokowany wszystkim co zaszło tego wieczora.
-Fernand wszystko okej?
-Tak, chyba tak...nie wiem tylko czy to dobry pomysł, że ojciec tam poszedł. Był na nią wyraźnie wściekły i nie powinien jej denerwować.
-Na pewno zostawi kazania na później.
-Masz rację...
Thomas tymczasem wszedł do pokoju, w którym leżała jego córka. Była jeszcze nieprzytomna, więc po prostu usiadł obok łóżka i przyglądał się jej bladej twarzy. Łzy pojawiły się w jego oczach. W połowie były to łzy wściekłości, nie mógł uwierzyć, że jego córka wdała się w romans z Angelo. Nadal miał w głowie jego triumfalny ton, kiedy mu to ogłaszał. Z drugiej jednak strony były to łzy rozpaczy, działo się wszystko przed czym chciał swoją córkę uchronić. Nie miał wątpliwości jak się będzie czuła po przebudzeniu i dowiedzeniu się o utracie dziecka nawet jeśli to była nieplanowana ciąża. Był ciekawy czy teraz właśnie o czymś śni. Celeste faktycznie śniła, ale były to raczej koszmary, z których najchętniej by się obudziła. Była to mieszanka najgorszych wspomnień jej z życia, która zapętlała jej się bez końca. Śmierć jej matki, widok jej martwego narzeczonego, gwałt, widok człowieka, którego wtedy zabiła. Z koszmaru pomogło jej wybudzić się światło, które ujrzała po otwarciu delikatnie swoich oczu. Na początku wszystko było rozmazane i nie wiedziała nawet, gdzie się znajduje. Chciała wstać, ale ktoś ją powstrzymał, a ona wkrótce zrozumiała dlaczego, kiedy poczuła ból z rany na brzuchu. Dopiero po chwili poznała, że to jej ojciec siedzi przy jej łóżku, a ona znajduje się w sypialni, która miała należeć do niej i Nicholasa.
-Nie wstawaj, musisz odpocząć-powiedział ojciec głaszcząc ją delikatnie po ręce.
Dopiero teraz zaczęła sobie przypominać, co się stało.
-Lekarze długo walczyli, ale jesteś silna, dasz sobie radę.
-A dziecko...co z...-dziewczyna domyślała się odpowiedzi, ale i tak musiała zapytać.
-Nie udało się go uratować.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
-Wiem, że to dziecko Angelo, nie omieszkał mi tego powiedzieć.
Celeste spojrzała na swojego ojca spodziewając się ostrej reprymendy.
-Może to lepiej, że tak się stało Celeste, dla ciebie, Gabriela i nas wszystkich.
-Jesteś na mnie zły prawda?
-Nawet nie wiesz jak odchodziłem od zmysłów, kiedy byłaś porwana, a ty...
-Chciałam go zabić teraz, miałam broń wymierzoną prosto w niego, ale...nie umiałam...on nie miał skrupułów, powiedział mi jeszcze, że...to on zabił Nicholasa...
-Ty też nie będziesz już mieć skrupułów następnym razem. To wszystko umocni cię, jestem tego pewien.
-Oni szukali Gii...
-To znaczy, że ona gdzieś tam jeszcze jest. Ty na razie odpoczywaj.
-Czy nikomu nic się nie stało?
-Wszyscy jesteśmy cali, Gabriel bardzo mi zaimponował wiesz? Gdyby nie on, pewnie leżałbym tutaj gdzieś obok siebie albo i w czarnym worku. W ostatniej chwili uratował mnie przed kulą. Myliłem się co do niego, to chłopak, który zasługuje w pełni na moją córkę, teraz już jestem tego pewien.

Celestezaskoczyło to, co powiedział jej ojciec. Chyba sama nie spodziewała się poswoim chłopaku aż takiej odwagi.
-Pójdę po niego, na pewno chcesz go zobaczyć-powiedział zanim wyszedł.
Chciał być twardszy dla swojej córki, ale nawet nie umiał się na nią złościć,kiedy ona patrzyła na niego wzrokiem jego Odette. Celeste na chwilę zostałasama i myślała jeszcze o tym wszystkim. Czuła się winna względem Nicholasa, żew ogóle związała się z człowiekiem, który go zabił. Od razu zaczęła też myślećo dziecku, które straciła. To prawda, że go nie planowała, ale powoliprzyzwyczajała się do myśli, że zostanie matką. Nadal pamiętała te oczy Angelo,pełne pustki, kiedy z zimną krwią zabijał ich dziecko i być może też miał nadzieję,że zabije ją.
-Kochanie tak się martwiłem-Gabriel pocałował ją w czoło od razu, kiedy wszedłdo pokoju.
Celeste złapała go mocno za rękę, a jeszcze więcej łez zebrało się w jejoczach.
-Słyszałam, że obroniłeś mojego tatę, nawet nie wiem co powiedzieć...
-Nie mogłem zachować się inaczej, ale jak ty się czujesz?
-Muszę odpowiadać na to pytanie?
-Przepraszam, że nie było mnie tam z tobą.
-Nie masz za co, to moja słabość sprowadziła mnie do tego miejsca, ale jużnigdy sobie na to nie pozwolę.
-Jeśli chodzi o dziecko...
-Może faktycznie lepiej się stało Gabriel...kiedyś jak będziemy gotowi to...
-To postaramy się o nasze-pocałował ją.
Celeste tak naprawdę podziwiała Gabriela, że był z nią przez ten cały czas,dlatego na pewno nie zamierzała mu się żalić z uczuć, które miała do dzieckaAngelo. Sama nie chciała już o tym dłużej myśleć. Spojrzała na koszulę chłopakacałą od jej krwi, momentalnie przypomniała jej się jej okrwawiona sukniaślubna.

Nie opuszczę cię...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz