Rozdział 17 "Ochrona"

182 6 0
                                    

Celeste wsiadła do auta i wściekła uderzyła kierownicę. Czuła, że sprowadza na wszystkich dookoła siebie niebezpieczeństwo. Rodzice Nicholasa mieli rację, to przez nią zginął jej narzeczony. To przez nią ktoś zaczepiał Hope i bała się myśleć, co mogłoby się stać gdyby Regis akurat tamtędy nie przechodził. Teraz słusznie ojciec Gabriela zwrócił jej uwagę na to, jak bardzo naraża swojego chłopaka. W takich chwilach nienawidziła być w tej rodzinie, czuła, że narażała wszystkich dookoła na niebezpieczeństwo, po prostu była jednym wielkim niebezpieczeństwem, którego każdy powinien pozbyć się ze swojego życia. Wróciła do domu i od razu zamknęła się w swoim pokoju. Nie odebrała nawet telefonu, kiedy dzwonił do niej Gabriel. I tak przez kolejny tydzień nie odbierała ani od Hope, ani od Gabriela, nie poszła też na umówioną wizytę do psychologa. Całe dnie spędzała głównie w towarzystwie swoich psów. Koszmary znowu nabrały na sile, ale kiedy Fernand lub jej ojciec pytali ją jak się czuje, kłamała, że jest w porządku. Hope oczywiście zauważyła, że Celeste jakby zapadła się pod ziemię, ale sama odbywała walkę ze wewnętrznymi demonami, poza tym była pewna, że jej przyjaciółka po prostu spędza czas z Gabrielem. Sam Gabriel próbował się z nią kontaktować codziennie, bał się, że Regis powiedział jej, że widział ją w klubie i Celeste stwierdziła, że nie traktuje jej on poważnie. Chciał nawet pojechać pod jej dom, ale wszyscy go tam nienawidzili, czuł, że skończy się to tylko aferą, a dziewczyny i tak nie zobaczy. Nawet nie podejrzewał, że swoje palce maczał w tym jego ojciec. Fernand zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak dopiero, kiedy dziewczyna nie pojechała do psychologa. Zapytał nawet Timothe czy Hope mu czegoś nie mówiła, ale chłopak nic nie wiedział. Nadal czuł się głupio z tym wszystkim co powiedział Celeste, więc unikał jej jak ognia. Fernand zmartwiony poszedł z nią porozmawiać.

-Celeste, mogę wejść?-zapukał i chciał uchylić drzwi, ale były zamknięte na klucz.
Dziewczyna otworzyła je jednak po chwili i wpuściła do środka.
-Coś się stało, że się zamknęłaś?
-Przebierałam się-powiedziała, jednak Fernand wcale w to nie uwierzył.-Coś się stało?

-Chciałem z tobą porozmawiać.
-No okej, siadaj-pokazała mu fotel koło okna, a sama usiadła na łóżku.

-Czy coś się stało między tobą a Gabrielem?-Fernand instynktownie podejrzewał, że chłopak złamał serce jego siostrze i ta dlatego tak dziwnie się zachowuje.
-Nie widziałam ani nie rozmawiałam z nim od tygodnia.
-Jak ja go dorwę...
-To ja mu nie odpisuje ani nie odbieram.
Fernand nie wiedział w ogóle jak zareagować, ani co ma myśleć, ale widział, że dziewczyna cierpi, nie wiedział tylko dlaczego.
-Z Hope też nigdzie się nie umówiłaś? Tak żeby się przewietrzyć.
-Nie, będzie dla niej lepiej jak odejdę z jej życia.
-Co? Czemu?

-Przeze mnie ją napadli i słyszałam jak Timothe mówił, że od tamtego momentu nie może się pozbierać, czuję się winna i tyle, winna, że wszystkich narażam na niebezpieczeństwo.

-Hope i tak zadaje się z Timothe...

-Ale Włosi z jakiegoś powodu pytali ją o mnie, a nie o Timothe. Zresztą nie o to wam chodziło z ojcem? Żebym siedziała w domu i udawała, że mnie nie ma równocześnie dając wam pewność, że nic mi nie grozi?

-Nie nadążam za tobą.

Celeste wstała i odwróciła się do niego tyłem spoglądając na zdjęcia swoje i Nicholasa na ścianie.

-Nie chcę żeby ktokolwiek więcej przeze mnie zginął...ani Gabriel, ani Hope, ani ktokolwiek inny.
Fernand powoli zrozumiał jakiego poświęcenia chciała dokonać jego siostra, ale też w tamtym momencie dotarło do niego to, że dziewczyna naprawdę zaczyna chyba coś czuć do Gabriela, którego chce chronić. Nadal nie ufał mu w zupełności, ale wiedział, że tylko on pomógł jego siostrze wtedy, więc pomoże i teraz. Miał na szczęście jego numer telefonu, w końcu kiedyś zebrał o nim wszystkie możliwe informacje. Zadzwonił do niego i wyjaśnił zdziwionemu Gabrielowi o co chodzi, a także zaprosił go, żeby przyszedł do Celeste. Gabriel zrobił to już następnego dnia. Nadal miał pewne obawy, ale za wszelką cenę chciał porozmawiać z dziewczyną i zapewnić ją, że nie musi się o niego martwić. Pech chciał, że kiedy dotarł na pojazd, z domu wychodził właśnie Regis. Bardzo zdenerwował się na widok Gabriela.

-A ty tu kurwa czego, zabłądziłeś?!
-Jestem tutaj, żeby spotkać się z Celeste-chciał iść do drzwi, ale Regis zagrodził mu drogę.

-Nie będziesz sobie jak gdyby nigdy nic przychodzić do mojego domu!

-Koleś nie przyszedłem do ciebie, nie zadaję się z gwałcicielami.
Regis zdenerwowany zaczął przepychać się z Gabrielem. To stało się w klubie, krótko po tym jak Gabriel przyjechał do miasta.

TW GWAŁT! JEŚLI NIE CZUJESZ SIĘ NA SIŁACH, OMIŃ TEN FRAGMENT, ZAZNACZĘ DO KTÓREGO MOMENTU.
Regis spotkał tam pewną dziewczynę, razem tańczyli i chłopak od razu jej zapragnął. Zaproponował, że odwiezie ją do domu, a ona od razu się zgodziła. Regis otworzył jej tylne drzwi od swojego auta i ku jej zaskoczeniu wsiadł tam razem z nią, a nie za kierownicę. Sięgnął tylko żeby zablokować wszystkie drzwi i zaczął całować ją i dotykać. Krzyczała i próbowała go odepchnąć, a to jeszcze bardziej go tylko podniecało. Wiedział, że to nie było normalne, ale nie mógł tego kontrolować. Zgwałcił ją, zdawał sobie sprawę, że to zrobił. Zrozumiał to dopiero kiedy z niej wyszedł a ona cała we łzach poprosiła go tylko, żeby ją wypuścił. Zrobił to, ale wysiadł za nią. Akurat tamtędy przechodził Gabriel. Zobaczył jak dziewczyna odpycha chłopaka i pospiesznie ucieka poprawiając spódniczkę. Nie zauważyła nawet jak wpadła na Gabriela, który zapytał co się stało, a ona tylko pokazała na Regisa.

KONIEC TW!

Gabriel zrobił to co uważał za słuszne, pobił go i nawrzeszczał. Dziewczyna nie chciała iść na policję, więc tylko odprowadził ją do domu. Teraz znowu przepychał się z Regisem, ale tym razem szybko rozdzielił ich Fernand.

-Ej! Przestańcie!

-Co on tu robi?!-krzyknął Regis.
-Przyjechał do Celeste, sam go zaprosiłem. O co wam w ogóle chodzi?
-Nie ważne-powiedział tylko Gabriel.
Regis wsiadł na swój motor i odjechał, a Fernand zaprosił Gabriela do środka. Chłopak poszedł pod drzwi Celeste.

-Kochanie to ja-zapukał.
Dziewczyna zdziwiona znajomym sobie dobrze głosem, otworzyła drzwi.

-Gabriel?
-Porozmawiajmy...
-Ale ty krwawisz...na policzku...
Gabriel dopiero teraz dotknął swojego policzka i zobaczył na swoich palcach krew. Celeste zaprowadziła go do swojej łazienki, gdzie wyciągnęła apteczkę. Chłopak usiadł na krzesełku i pozwolił sobie opatrzeć ranę.

-Regis?-zapytała Celeste.
-Skąd wiedziałaś?
-Timothe rano jechał do Hope, a Fernand nie byłby zdolny do tego, no chyba że byś mi coś zrobił.
-A zrobiłem?

-Nie, no o ty.
-To dlaczego w ogóle się nie odzywasz...
Celeste odsunęła się i zamilkła. Gabriel przyciągnął ją do siebie i posadził ją sobie na kolanach.

-Słyszałem od Fernanda, że chcesz mnie chronić, ale dobrze wiesz, że nie musisz.

-Gabriel moja rodzina...

-Wiem czym się zajmuje.

-To nie jest zabawa, Nicholas przez to zginął.

-A ja siebie nie dam zabić. Ćwiczę boks, umiem nawet strzelać.

-Czyli umiesz więcej niż ja-uśmiechnęła się.
-Dlatego to ja będę chronił ciebie, a nie ty mnie-pocałował ją.

Nie opuszczę cię...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz