Ostatnio w domu rodziny Clemonte panowała naprawdę dziwna atmosfera. W powietrzu unosiła się świadomość, że Włosi nie odpuszczą, a póki co wypadali na ich tle naprawdę słabo. Dodatkowo Thomas był zmartwiony tym, co dzieje się z jego dziećmi. Szczególnie martwił się o Fernanda, który dotychczas sprawiał mu najmniej problemów, a teraz ciężko było go rozgryźć. Celeste pewnego czerwcowego poranka zajrzała do pokoju swojego najstarszego brata. Chłopak bardzo poddenerwowany rozmawiał z kimś przez telefon.
-Sam ją kurwa znajdę, bo do niczego się te wasze metody nie nadają!-krzyknął w końcu i rzucił telefon na łóżko.
Dopiero kiedy się odwrócił, dostrzegł swoją siostrę.
-Hej Celeste, wszystko okej?
-To ja powinnam ci zadać to pytanie.
-Nie wiem gdzie ona, wszystkie tropy się urwały i nie wiem już co robić...co ja zrobię jeśli ona... jeśli ona nie żyje?
-Nie mamy pewności.
-Najchętniej bym po prostu zniknął wiesz? Dlatego tak często znikam z domu, tutaj wszystko przypomina mi o tej chorej sytuacji.
Chłopak usiadł na łóżku i westchnął.
-Czuję się bezsilny, już kolejny raz w swoim życiu...
-Fernand nawet bez Gii, masz dla kogo żyć-ukucnęła naprzeciwko brata.
-Ty nic nie rozumiesz...
-Rozumiem więcej niż ci się wydaje, przecież wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego, dlatego chcę ci pomóc! Tak jak ty pomogłeś wtedy mi.
-Nic o mnie nie wiesz Celeste.
-No to daj mi się tego wszystkiego dowiedzieć. Kiedy narodził się ten dziwny dystans między nami? Najpierw Timothe, a teraz ty, czemu nie możecie po prostu mi zaufać i dać sobie pomóc?
-Całe moje życie to jedna wielka tajemnica i prawie nikt z tej rodziny nie zna prawdy! Bo całe życie musiałem się ukrywać, nie mogłem przyprowadzić Gii tutaj tak jak ty przyprowadziłaś Gabriela, a nawet kiedy zakochałem się w kimś innym to...nadal nie mogłem...
-Fernand wiem, że podobają ci się też faceci.
-Regis ci powiedział tak?!
-Domyśliłam się, ostatnio wyczuwałam od ciebie sporo innych męskich perfum, Regis tylko potwierdził moje przypuszczenia. Nie rozumiem czemu to przed nami ukrywasz.
-Nie przed wami, ale przed ojcem, zresztą moja orientacja zupełnie nie ma teraz znaczenia. Wolałbym, uwierz wolałbym być pewien, że Gia nie żyje niż być w takiej niepewności! Cały czas tylko myślę o tym gdzie ona jest, co robi, a może już dawno powinienem odpuścić poszukiwania, bo nie mam po co szukać?! Może ona już dawno nie żyje! Ty miałaś tą pewność co do Nicholasa, dlatego nigdy nie zrozumiesz!
Celeste wiedziała, że jej brat ma rację, prawdopodobnie gdyby chodziło o Nicholasa, ona również odchodziłaby od zmysłów. Nie wiedziała tylko co ma powiedzieć Fernandowi, ale jego widok w takim stanie ją wykańczał.
-Znajdziemy ją, miejmy nadzieję całą i zdrową. Jest już naszą rodziną, a rodzina jest najważniejsza.
Fernand spojrzał na swoją siostrę. Wiedział, że nie powinien wyładowywać na niej swojej złości, bo ona chce mu tylko pomóc.
-Przepraszam, nie powinienem krzyczeć.
-Nie ma sprawy, jeśli ci to pomaga to jestem do usług-uśmiechnęła się.
Kiedy wyszła z pokoju swojego brata, postanowiła zadzwonić raz jeszcze do Hope i spróbować się z nią spotkać. Jej przyjaciółka jednak dalej nie odbierała. Wiedziała, że coś się musiało stać, więc jeszcze zanim pojechała pod jej dom, postanowiła raz jeszcze spróbować porozmawiać z Timothe. Chłopak siedział w ogrodzie z wyraźnie niezadowoloną miną.
-Hej, jak tam?-usiadła na trawie obok niego.
-Dobrze już pewnie wiesz od Hope.
-No właśnie nie wiem, bo unika rozmowy. Wyjaśnisz mi co się stało?
Timothe wyraźnie wahał się dłuższą chwilę skubiąc źdźbło trawy, ale w końcu postanowił powiedzieć siostrze całą prawdę.
-Znowu to zrobiłem...znowu to się dzieje, znowu tracę kontrolę...
-Timothe co się stało?-zapytała spokojnie, ale w środku podejrzewała co się mogło stać, biorąc pod uwagę problemy swojego brata.
-Wkurwiłem się okropnie, teraz wiem, że bez powodu i...uderzyłem ją...nie wiem nawet jak mogłem to zrobić...-chłopak był wyraźnie szczerze roztrzęsiony całą sprawą, bo w jego oczach pojawiły się łzy.-Teraz nie chce ze mną rozmawiać, nie chce mnie znać...
Celeste nie wiedziała co powiedzieć. Nie dziwiła się ani trochę Hope, że postanowiła zerwać kontakt z Timothe. Jednak z drugiej strony, kiedy widziała swojego brata w takim stanie, mogła go tylko po prostu przytulić. Pamiętała, że już kiedyś miał podobne problemy, nad którymi wtedy udało mu się zapanować.
-Timothe musisz dać sobie pomóc, dobrze wiesz jak to się może skończyć...
-Wiem, tylko ja...ja naprawdę ją kocham Celeste...
-Wierzę ci...
-Proszę powiedz jej, że ją przepraszam.
-Powiem...spokojnie, wszystko jej powiem...
Celeste wiedząc o wszystkim, od razu pojechała do domu Hope. Otworzyła jej jednak matka dziewczyny.
-Celeste? Ale Hope nie ma...
-A kiedy wróci?
-Nie mówiła ci? Pojechała na miesiąc do Barcelony, będzie pomagać otwierać tam nasz nowy hotel.
Celeste zrobiło się cholernie przykro, że jej przyjaciółka wyjechała zupełnie bez słowa. Próbowała jednak nie dać po sobie tego poznać.
-Musiała się spieszyć z przygotowaniami do wyjazdu i zapomniała-uśmiechnęła się Celeste.
-A ty jak się czujesz skarbie?
-Już dobrze.
-A nie wiesz może co się stało z Hope i Timothe? Tak nagle chciała wyjechać tak daleko na cały miesiąc...
-Timothe nabroił trochę także się jej nie dziwie szczerze mówiąc, ale wszystko sobie wyjaśnią, jak tylko ona wróci.
-Dobrze, a teraz przepraszam cię, ale muszę jechać do pracy.
-Jasne, dziękuję pani za informację o Hope.
Celeste wróciła do swojego auta i jeszcze raz napisała do Hope.
"Wiem o wszystkim od Timothe i wiem, że jesteś w Barcelonie, zadzwoń proszę."
Później wróciła do domu, nadal lekko rozgoryczona brakiem informacji od swojej przyjaciółki. Ledwo wysiadła z auta, kiedy podszedł do niej jej ojciec.
-Masz teraz czas?-zapytał.
-Tak, raczej tak.
-To jedziesz ze mną.
Zaskoczona dziewczyna wsiadła do auta swojego taty, który nie odzywał się przez większość drogi, a później zaparkował pod strzelnicą. Celeste była bardzo zaskoczona, ale weszła z ojcem do środka.
-Zobaczymy jak cię Gabriel wyszkolił-powiedział mężczyzna.
Dziewczyna była zaskoczona zachowaniem mężczyzny, ale skupiła się na strzelaniu do celu. Po kilku oddanych strzałach odwróciła się w stronę ojca.
-No w końcu masz to we krwi co?
-Musiałbyś mnie widzieć za pierwszym razem-zaśmiała się.
-Przepraszam Celeste...
-Tato, ale za co?
-Za to, że byłem taki głupi i myślałem, że ochronię cię nie wciągając cię w to wszystko...i ostatecznie kiedy to było potrzebne byłaś bezbronna...
-Chciałeś dla mnie dobrze, bałeś się, że skończę jak mama prawda?
-To była wspaniała kobieta, chyba niczego ani nikogo się nie bała. Nawet nie wiesz ile razy uratowała mi tyłek. Służyła nie tylko swoimi umiejętnościami, ale i mądrością...
-Chciałabym być chociaż w małym procencie taka jak ona...
-Zrobię wszystko, żebyś stała się dokładnie taka jak ona. Nauczę cię wszystkiego co sam wiem i umiem jeśli tylko będziesz chciała.
-Chcę tato.
-Jednak wiesz, że to niebezpiecznie...
-Wiem, przekonałam się o tym. Przekonałam się też jaka naiwna byłam jeszcze niedawno temu, obiecuję ci, że następnym razem się już nie zawaham i zabiję Angelo.
W tej chwili zadzwonił telefon Thomasa. Mężczyzna odebrał od razu.
-Halo? Tak...kurwa...dobrze, zaraz będę.
Celeste patrzyła na niego i czekała tylko aż się rozłączy.
-Co się stało?-zapytała od razu, kiedy to zrobił.
-Moi ludzie znaleźli Gię...
CZYTASZ
Nie opuszczę cię...
RomanceJednego dnia masz wszystko, a następnego nie masz nic. Jednego dnia masz wszystko, a następnego jesteś wplątana w mafijne rozgrywki swojego ojca. Celeste czuła, że ma wszystko, a teraz...zrobi wszystko, żeby chociaż częściowo to odzyskać... Link do...