7. Ciąża cz.2

315 16 0
                                    

*Parę tygodni puźniej*
Z dnia na dzień czuje się coraz gorzej, ciągłe zawroty głowy i poranne mdłości, a mój brzuch rośnie w zastraszającym tempie i to naprawdę jestem w ciąży mniej więcej ponad 2 mieś na wczorajszej wizycie lekarz powiedział że dziecko rozwija się jak 4 miesięczne dziecko. Nie wiem co o tym myśleć martwię się że maluch może mieć jakąś chorobę. Przez tempo rozwoju dziecka następną wizytę mam za 3 dni ponoć będzie widać w tedy płeć dziecka. Ale pomijając to jak szybko rozwija się dziecko to jak narazie jest w zupełności zdrowe. Z chłopakami dogaduję się bardzo dobrze. I poprostu cieszę się że ich mam są strasznie nadopiekuńczy. Nie pozwalają mi wychodzić zbytnio z łóżka. Co chwila dają mi jakieś propozycje na imię dla dziecka. Zastanawiam się nad imieniem Laura lub Louis. Oba imiona to propozycje chłopaków teraz tylko trzeba poczekać na poznanie płuci dziecka. Chłopcy postanowili że przełożą przeprowadzkę do czasu aż urodzę dziecko. Zastanawiają się nad wynajęciem mieszkania w centrum miasta, żeby kiedy urodzi się dziecko nie było trzeba jechać zbyt daleko na zakupy. Wieczór żadne z nas nie ma zbyt dużego doświadczenia więc noo..

* Magia czasu czyli 3 dni później*

Razem z Jamesem jedziemy na kolejne badania wreszcie dowiem się jakiej płuci będzie moje maleństwo. Już jesteśmy przed gabinetem.
- Jak się czujesz? - James spojrzał na mnie niepewnie, z lekkim zmartwieniem w oczach i czułą nutką w głosie.
- w sumie to się cieszę w reszcie chłopaki przestaną się zakładać jakiej płuci będzie dziecko. Ja stawiam na dziewczynkę Connor będzie mi robił w tedy naleśniki na każde moje zawołanie. Kochanie bądź grzeczna i bądź dziewczynką mamusia z tobą naje się naleśników z nutellą i truskawkami- ostatnie mruczę głaszcząc mu już trochę duży brzuszek.
- Nieee niech będzie chłopiec dostanę w tedy 100. Do maleństwo bądź tak dobre i daj wójtowi zarobić- pochyla się nad moim brzuchem i przykłada no niego policzek po czym odrazu zostaje delikatnie kopnięty- Aj chyba nie jest w zespole z wójkiem woli naleśniki hahaha- cicho śmieje się razem z Jamesem.
- Pani Vivien Irwin teraz pańska kolej- słyszę znudzony głos pielęgniarki.
Razem z Jamesem wchodzimy do sali. Lekarz każe mi się położyć na leżance i odsłonić brzuch. Jeździ po nim tym dziwnym urządzeniem którego nazwy nie znam z zimnym żelem robiąc mi USG. Zadając przy tym różne pytania typu czy zmniejszyły się mdłości.
- No to wychodzi, że będzie to dziewczynka- mówi przyjaznym głosem ginekolog.
- James! Dzwoń do Connora i mów, że chce widzieć moje naleśniki odrazu jak wrócimy do domu!- wołam szczęśliwa przez co słyszę śmiech lekarza. I smutną minę Jamesa bo musi dać dla Brada 100.

I am ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz