17. "jestem Alfą"

125 4 0
                                        

W poprzedniej części:
Zerkam na dół i widzę ....

Ten chłopak że stołówki. Zdejmuje z niego nogę i wystawiam w jego stronę dłoń. Żeby pomóc mu wstać. Przyjmuje moją dłoń, wstając krzywi się z bólu. W sumie to nie wiem skąd u nas taki odruch. Ale mniejsza.
- Co się stało, że ryzykowałeś swoje życie podchodząc do mnie?- mówię ze śmiechem.
- Chciałem się zapytać czy potrafisz robić opatrunki bo jeden z chłopaków rozciął sobie dość mocno przed ramie, a nie ma o tej godzinie już pielęgniarki- szybko mi wyjaśnia. Szybko biorę swoją bluzę i idę za nim. I widze jednego z chłopaków siedzącego na ringu trzymającego swoje przed ramie, a styłu za nim jest mnóstwo krwi.
- Niech ktoś przyniesie apteczne magicznie to ja nie wyczaruje mu opatrunku- po tych słowach jeden z chłopaków szybko biegnie po apteczkę i mi ją podaje- Niech ktoś pomoże mu przejść na ławeczki, tam zrobię mu opatrunki, a wy sprzątajcie w tym czasie krew.- mówię to i przechodzę na ławeczki. Po chwili przychodzi ten chłopak którego mam opatrzeć a obok niego jeszcze jakiś chłopak pilnujący żeby nie upadł. Otwieram apteczkę wciągam z niej gazy, wacik, pode utlenioną, rękawiczki oraz specjalne plasterki ściągające na ranę. Zakładam rękawiczki, biorę wacik i nalewam na niego wodę żeby oczyścić ranę.
- Dobra to dawaj tu tą rękę, im szybciej to zrobię tym lepiej- niepewnie wystawia swoją rękę odsłaniając tym przed ramie. Sprawnie oczyszczam ranę nie jest ona na tyle głęboka żeby było konieczne zawiezienie do szpitala na szwy ale mimo wszystko blizna będzie co komentuje na głos- No blizna będzie- na co chłopak wciąga powietrze, a następnie woła.
- Zajebie cię Tommy!- z czego się cicho śmieje.
Zaciągam te specjalne plasterki potem układam na ranę gazy jałowe i owijam bandażem kończąc swoje dzieło. Zdejmuje rękawiczki wyrzucam do kosza po czym wracam do swojego worka.
~ Dalej masz ochotę się wyszaleć?~ Zadaje pytanie.
~ Oczywiście~ i wracamy do walenia w worek.
~ Jak chcesz to możemy potem pujść na bierznie.~ nie słyszę już na to odpowiedź.
Bije już w ten worek trochę czasu. Nagle słyszę głos za sobą.
- Chcesz do nas dołączyć?- Odwracam się i widzę tego chłopaka któremu zrobiłam opatrunek.
~ Chcecie do nich iść?~ Zadaje pytanie
~ W sumie to znudziło mi się już walenie w ten worek więc czemu by nie~ Mówi Oxy.
~ A ty Laura?~ zadaje pytanie czułym głosem.
~ Czemu by nie może w końcu poznasz kogoś mamo~ mówi wesoło.
- Okej - po tych słowach zakładam bluzę i zapinam ją do połowy. Idziemy w stronę gdzie siedzą wszyscy chłopcy po czym mój towarzysz się odzywa.
- Hej nie macie nic przeciwko żeby Vivien dołączyła? - zadane pytanie, słyszymy jednogłośne nie.
- Wystarczy poprostu Viv - mówię trochę skrępowana, że jestem tu jedyną dziewczyną.
- Okej poprostu Viv to co się stało, że zmieniłaś szkołę w trakcie roku szkolnego? I zwogule jak udało ci się tu dostać ponoć jest to bardzo ciężkie- uhh co tu powiedzieć. Na pierwsze pytanie tylko wzruszam ramionami, a na drugie postanawiam odpowiedzieć.
- Najwidoczniej jestem na tyle zajebista, że wszędzie mnie chcą- mówię obojętnie, a chłopcy cicho się śmieją z mojej wypowiedzi
- A skąd pochodzisz?- Trochę się spinam na to pytanie.
- Z Sydney - odpowiadam szybko. - Zwogóle to nie fair, że wy znacie moje imię, a ja waszych nie znam.- mówię to dla zmienienia tematu.
- No więc tak ja jestem Colin - mówi to chłopak którego opatrywałam teraz się mu przyglądam i jest on ciemnym blondynem z ciemno błękitnymi oczami.- ten obok mnie to Louis- ma podobny wygląd do Colina tylko że ma brudno osłonę oczy- dalej jest Jack- brunet o piwnych oczach wyczuwam od niego zmiennego- Rick- szatyn o szarych oczach również czuć od niego zmiennego- Leo- ciemny szaryn o czekoladowych oczach od niego również czuć zmiennego- Charlie- Blondyn o ślicznych niebieskich oczach również jest zmiennym- Teo- szatyn o niebieskich oczach i jest to ten chłopak z którym miałam "wojnę" o miejsce i co dopiero teraz odczułam on również jest zmiennym- i ostatni to Tommy- brunet o czarnych oczach.
- miło mi- mówię.- Tylko nie obraźcię się jak będę się czasem mylić.- dodaje trochę zawstydzona moją kurtką pamięcią do imion.
- No dobra to skoro już się znamy to czemu nie zostałaś na sali z resztą dziewczyn?- zadaje pytanie Luis.
- Cóż jakoś tak wyszło, że mam zwolnienie z wf-u miałam w tym czasie mieć dodatkową lekcje ale została odwołana więc dostałam zezwolenie od dyrektora żeby być tutaj zamiast ćwiczyć z resztą grupy- wyjaśniam pomijając dość istotne szczegóły.
- A jakie to są zajęcia?- znów zadaje pytanie Luis.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła więc nie interesuj się tak- mówię i wystawiam język.
- A ci nie za gorąco w tej bluzie?- śmieje się Teo.
- Nie no coś ty- mówię ironiczne- lodowato mi w niej, a tak naprawdę to chowam przeze tobą jedyną możliwość zobaczenia kobiecego ciała- mówię zgryźliwie. On przez moje słowa teatralnie ściera niewidzialną łezkę. Poczym w prubie ratowania swojej dumy mówi.
- I tak pewnie nie było by na co tam patrzeć.-
- Tak ? Chłopaki chcecie oceniać czy jest na co patrzeć?- mówię na co wszyscy kiwają głową - Teo odwracaj się- mówię do niego na co on patrzy na mnie nie zrozumiałym wzrokiem.- No co przecież nie ma na co tam patrzeć więc siup siup odwracaj się- mówię śmiejąc się z jego miny.
Kiedy odwraca się wstaje rozpinam bluzę i prezentuje swój brzuch niczym eksponat co dziwne mięśnie na nim są bardziej widoczne niż wczoraj. Po rozpięciu bluzy słyszę gwizdy i komentarzy.
- jakim cudem ona ma lepszy brzuch odemnie- komentuje Colin. A następnie słyszę
- nie wierze, że żeczywiście masz taki brzuch pewnie sobie go jakoś namalowałaś tymi waszymi kosmetykami- mówi Leo.
- No to chodź i sam sprawdź- kiedy do mnie podchodzi spinam się przez co moje mięśnie się jeszcze bardziej uwydatniają. Chce go dotknąć ręką ale lekko się odsówma widzę jego zdziwioną minę więc staram się to obrzucić w żart- No chyba nie sądziłeś, że pozwolę ci na to tak łatwo, jak chcesz to sprawdzić to najpierw mnie do goń!- ostatnie słowa mówię już w biegu. Po nich Leo zaczyna biec za mną, wbiegam pomiędzy bieżnie i szybko je omijam slalomem co robi za mną okrążam całą salę sprintem i biegnę za ring. A naprzeciwko mnie pojawia się Leo - to co może mały sparing? - pytam na co on kiwa głową na tak.
Na początku dla niepoznaki robiłam same uniki po to żeby Leo się zmęczył kiedy widziałam u niego już zmęczenie, przy zadanym przez niego ciosie złapałam jego pięść i uderzyłam w odkryty bok, a następnie przeżuciłam go przez ramię usiadłam na brzuchu i unieruchomiłam mu ręce i w ten sposób wygrałam walkę.
- Czyli nici z macania mnie po brzuchu- po tym zdaniu zapinam znów bluze.
~ Ej a możemy usłyszeć co mówią między sobą?~ zastanawiam się ciekawa
~ W sumie to tak musisz się tylko mocno skupić~ odpowiada mi.
Zaczynam się skupiać na nich i nagle słyszę głosy (_ tak będą zaznaczane rozmowy grupowe w myślach )
_ Jak ona go pokonała przecież on jest jednym z najlepszych wojowników ?_ po głosie rozpoznaje Charliego
_ Nie wiem ale najlepiej się z nią zaprzyjaźnić żeby nie była naszym wrogiem. Nawet mogli byśmy dołączyć ją do naszej watach_ Mówi Teo
_ Nie wiem czy Alfa zgodził by się na zwerbowanie człowieka chociaż nie powiem przydała by się nam._ mówi tym razem Leo
Wracam do nich i chwilę gadamy o głupotach.
Dzwoni dzwonek na koniec naszych lekcji. Żegnam się z chłopakami idę do szatni się przebrać. Nagle słyszę, rozmowę w myślach tyle, że jakiś dziewczyn rozglądam się i widzę 3 dziewczyny które siedzą nie rozmawiają ze sobą, a co chwila się do siebie uśmiechają to pewnie one.
_ Jezu ta nowa znów się na nas patrzy_ po tych słowach odwracam od nich wzrok i zaczynam się przebierać
_ Ciekawe kto jej zrobił te tatuaże_ słyszę kolejny głos
_ no fajne są mi się podoba ta wilczą łapka nad piersią jest ładna taka minimalistyczna_ słyszę głos który na początku się odezwał.
_ Mi Bardziej ten na przed ramieniu lubię kolorki_ przypuszczam, że mówi to dziewczyna która jest ubrana w czarne jensy i kolorowy Cropp top. Dziwnie mi się myśli o nich nie znając ich imion więc może dam im jakieś ksywki ta będzie poprostu kolorowa. W sumie jest ładna jest szatynką o szaro zielonych oczach.
Ta która mówiła o minimaliźmie to Blondynka ze związanymi włosami w kucyk, o jasno błękitnych oczach, w koszuli i prostych czarnych eleganckich Jensach. Najwygodniej było by mi mówić na nią blondyna
I ostatnia jest ubrana całą na czarno z czarnymi włosami i szmaragdowymi oczami. Może to zabrzmi rasistowsko ale nazwę ją czarna.
_ mi się podoba ten na plecach jest fajny ciekawe skąd pomysł na taki tatuaż, lubię skrzydła anioła, a ten dodatek róż i cierni oplecionych wokół nich daje niezły efekt_ Zaskoczona jej słowami przerywam ubieranie ale po chwili się opamiętuje. Nie wiedziałam, że mam taki tatuaż. Jak wruóce do domu to muszę go zobaczyć.
W drodze do domu zachodzie do Maka kupuje sobie chamburgera oraz karmelowego szejka. Szybko je jem i wracam do domu.
-Hej chłopcy! - odpowiada mi cisza. Idę do kuchni w poszukiwaniu ich i widzę kartkę.

"Viv mieliśmy pilnę spotkanie z menadżerem nie wiemy kiedy wrócimy więc nie czekaj na nas z kolacją. W słoiku na ciasteczka masz pieniądze więc jak chcesz to sobie coś zamów.
Kochamy cię
James
Tristan
Brad
Connor"

~Końcówka w sumie była urocza~ mówi Laura.
~ Była była co wy na to żeby pobiegać pierwszy raz w wilczej postaci?~ pytam.
~ Taaak ~ woła Laura, a Oxy tylko przytakuje.
Idę na górę przebieram się w jakiejś pierwsze lepsze ciuchy biore plecak i chowam w nim bluze i dresy, bieliznę i reklamówkę na buty.
Biegnę do lasu i staje w miejscu gdzie spotkałam mojego wilczka tylko tym razem nie jest sam są z nim w odrobinę mniejsze wilczki i 3 jeszcze mniejsze wilczyce. Wystawiam rękę w stronę mojego wilka, a on jak na zawołanie do mnie i wtula się w moją dłoń po tym geście pozostałe wilki przybierają potulniejszą postawę. Uśmiecham się do mojego wilczka i kieruje się z nim w stronę lasu, a za nami reszta wilków. Zdjęłam buty i schowałam je do plecaka a plecak w dziupli drzewa. Tuż przy drodze. Myślę o swojej wilczej stronie. Upadam, chwilę.wije się z bólu a mój wilczek skomli zaniepokojony po chwili jestem już wilczycą. Wstaje, a leśne wilki mi się kłaniają. To oznacza, że jestem Alfą. Podchodzę do mojego wilczka i przytulam się do niego. Jestem od niego 1,5 razy większa co jest dość dziwne. Biegamy tak aż do wieczora wracamy do miejsca w którym się przemieniłam. Biegając z nimi poznałam resztę od teraz mojej watachy. Wraca do ludzkiej formy ubieram się w ciuchy żegnam się z moimi wilkami i wracam do domu szczęśliwa. Zamawiam sobie dużą pizzę ze sporą ilością mięsa. Ma przyjść za godzinę więc idę się szybko umyć przebieram się w onesie ze smoka :

 Ma przyjść za godzinę więc idę się szybko umyć przebieram się w onesie ze smoka :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Schodze na dół biorę jeszcze słodycze popcorn o smaku słonego kamleu. Przynoszę do salonu wszystko, szykuje sobie miejsce do leżenia i zaczynam szukać filmu na Netflixie stawiam film "kiedy się pojawiłaś", potem może "rodzinka od zaraz", a na końcu serial " The Rain ", włączam już pierwszy film. I po jakimś 20 minutach słyszę pukanie do drzwi otwieram drzwi. I widzę Leo?
- Em hej?- mówię niepewnie.
- Hej zamawiałaś pizze- odpowiada patrząc się na mój strój.
- Choć ja tylko pujde po pieniądze - wpuszczam go do środka, odbieram od niego pizze zanoszę ją do salonu, a on idzie za mną.
-fajny ogonek- komentuje na co się śmieje i kręcę biodrami żeby się zaczął bujać i oboje wpadamy w większy śmiech. Kieruje się do kuchni, a on za mną wyciągam pieniądze i daje mu pieniądze.
- chcesz coś do picia?- pytam jak na gospodarza przystało.
- nie nie trzeba mam jeszcze parę zamówień do zawiezienia. To do zobaczenia w szkole- żegna się przytulając mnie na co szywnieje, a on Odrazu się odsuwa. Odprowadzam go do drzwi i macham mu kiedy jest przy aucie, a on mi odmachuje.
Wracam do domu i kończę swój wieczór tak jak planowałam. Podczas oglądania ostatniego serialu nie wiem nawet kiedy zasypiam.

I am ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz